Ostatnimi czasy w wielu angielskich miastach dochodziło do serii pożarów. Sprawców nie wykrywano, przynajmniej oficjalnie, choć wszyscy znali ich personalia. Pomimo tego, że po jednym z podpaleń, przez kilka minut dwójka sprawców biegała wokół płonącego budynku z kanistrami benzyny krzycząc coś do gapiów, nie ujęto żadnego z nich. 24 maja 2013 roku na jednej z londyńskich ulic zrobiło się spore zamieszanie. Okazało się, że w domu jednego z mieszkańców tej okolicy, policjanta Johna wybuchł pożar. Jego rodzina liczyła 4 osoby, oprócz niego była to jego żona - Elizabeth, 17`letni syn Andrew i 4`letni córka Lisa. W krótkim czasie w okolicy domu przybyło gapiów, lecz bohater zauważył, że z domu ewakuowali się tylko syn z żoną. Nagle oczy wszystkich przykuło okno na pierwszym piętrze, które otworzyła dziewczyna machając rękoma. Z pokoju wydobywał się gęsty, czarny dym. Ludzie podnieśli panikę, krzycząc do mężczyzny, by ratował swoją córkę. Ten jednak stał w miejscu, z resztą rodziny i wpatrywał się jak reszta zebranych w swojego potomka pozostałego w domu. Po chwili konsternacji rozległ się dźwięk syren. Nadjechała straż pożarna. Z wozu wyszło kilku rosłych młodych mężczyzn oraz jeden doświadczony, dowódca brygady, w dodatku mieszkający w okolicy - Steven, mający na karku więcej niż 60 lat. Podczas gdy młodzi rozstawiali sprzęt Steve spostrzegł małą Lisę w oknie domu, chwycił za gaśnicę i ruszył samotnie, z toporkiem przy pasku w stronę drzwi. Gdy dobiegał do nich rozległ sie strzał. Stojący w osłupieniu ludzie ujrzeli padającego na kolana Stevena, który trafiony w głowę padł trupem. Oczy wszystkich zwróciły się na Johna, który trzymając w ręku swojego służbowego Glocka ciągle mierzył w kierunku strażaka. Z lufy wydobywał się dym. Po chwili okazało się, że Lisa zniknęła. Pożaru nie ugaszono, po kilkunastu godzinach znaleziono zwęglone zwłoki dziewczynki. Ojciec nie został skazany, lecz awansowany na komendanta lokalnego komisariatu.
