W wieku 93 lat zmarł prof. Władysław Bartoszewski. Postać, którą można określić przynajmniej jako kontrowersyjną. Zarzucano mu wiele - od tego, że z Auschwitz zwolniono go za wstawiennictwem siostry, która wyszła za SS-Mana, przez sposób uzyskania dyplomu, kończąc na wypowiedzi w której stwierdził, że w czasie wojny bardziej od Niemców obawiał się Polaków.
Dodatkowo, jako zwolennik partii rządzącej był automatycznie obiektem ataków opozycji, co w zasadzie jest całkiem zrozumiałe. Teraz, gdy odszedł z tego "łez padołu" nadejdzie chwila refleksji, zadumy nad życiem i śmiercią. Ktoś przypomni słowa ks. Twardowskiego. A potem... wracamy do kampanii. Bo w niej postać "profesura", jak pogardliwie określano Bartoszewskiego pojawi się na pewno niejednokrotnie. Czeka nas taka minuta ciszy. Przed burzą.
