Jedyna prawdziwie niezalezna, obiektywna i rzetelna gazeta w Polsce wciaz walczy.
Walczy w imie zasad, ma sie rozumiec.
Po odpaleniu bomby atomowej, ktora miala zmiesc paskudny rzad z powierzchni ziemii, ale okazala sie jedynie zamoknietym, sflaczalym kapiszonem, ktorym emocjonuja sie jedynie najbardziej zagorzali zwolennicy PiSu, czas na ciag dalszy.
Wczoraj do boju przystapil redaktor Gursztyn, raczac nas wstrzasajaca relacjao nieformalnym spotkaniu ludowcow, majacych jakoby wylewac krokodyle lzy nad PO i zastanawaic sie nad zerwaniem koalicji.
Czegoz tu nie ma... i emocje (wszyscy sa naprawde wsciekli, rozgoryczenie PSL) i sprawy honorowe (Odebrali to jako policzek) i szantaz (sprawa bohaterskiego lesnika, dajacego odpor wrazym zastepom PO zasluguje na cykl reportazy w Plusie Minusie co najmniej, a moze i na komisje sledcza)
Stara, dobra szkola mowi, ze powinno byc i straszno i smiesznie.
Straszno juz bylo, a teraz bedzie smiesznie.
Otoz pan redaktor raczy nas nastepnie urocza historyjka o tym, jak to "baroni" ludowi spowiadali sie nieznanemu pracownikowi biura PSL, w ktorego role wcielil sie bohaterski dziennikarz SE, jak to sa oni bardzo niezadowoleni z kolalicji z nielojalna PO.
Smiesznie jest dlatego, ze fragmencik ten daje doskonaly przyklad, jak pan redaktor konstruuje swoje sensacyjne informacje.
Informuje nas pan redaktor otoz, iz "Miesiąc temu dziennikarz tabloidu, podając się za pracownika biura PSL,"
Miesiac temu... co prawda informacje o tej prowokacji SE opublikowal 13 stycznia 2010, ale co tam, miesiac w ta czy tamat, jakiez to ma znaczenie...
Podajac sie za pracownika biura PSL... "Podaliśmy się za pracowników nieistniejącej pracowni badań społecznych" pisza dziennikarze SE.
Czytanie ze zrozumieniem, rzetelnosc dziennikarska, dbalosc o szczegoly...
Ciekawe, kiedy osoby PiSzace w Rzeczpospolitej opanuja ta trudna, acz przydatna umiejetnosc w zawodzie, ktory usiluja uprawiac ku chwale IV eRPe.
Moze, gdy opanuja, trafi im sie prawdziwa bomba atomowa, a nie nedzne kapiszony.
