Przed chwilą skończyła się debata w PE nad przemocą wobec kobiet w Indiach. Bezpośrednim powodem do wszczęcia tej dyskusji był gwałt na młodej dziewczynie, o którym zapewne słyszeliście Państwo. Niestety, ten smutny fakt stał się okazją dla europejskiej lewicy (szczególnie ze Skandynawii) do ataku na hinduską kulturę i religię. Za złą sytuację kobiet i liczne gwałty w Indiach oskarżano więc nie konkretnych sprawców, ale tradycję tam istniejącą. Zwróciłem na to uwagę w swoim przemówieniu - za co zostałem, oczywiście, potępiony.
Żeby pokazać absurdy tego lewicowego szaleństwa wystarczy zerknąć na poniższą mapkę http://www.indexmundi.com/blog/index.php/2012/12/ Widać na niej wyraźnie, że najgorsza sytuacja w tej materii panuje w Botswanie, ale też że tragicznie jest także w USA, Francji, Austrii, ale również ... w państwach skandynawskich. Tak, tak - w Norwegii, Szwecji i Finlandii, a nie w Indiach! Szokujące? No pewnie - zwłaszcza dla europejskiego lewactwa, które w innych kulturach dostrzega to, czego nie jest w stanie zauważyć w swoich socjalistycznych rajach. Dlatego ochoczo chce narzucać innym krajom swój model społeczny, a nie potrafiąc przyznać, że jego goszystowskie eksperymenty prowadzą do skutków odwrotnych od zamierzonych.
Żeby sytuacja była jeszcze bardziej absurdalna, lewicowe aktywistki, zgromadzone na sali plenarnej PE, używały jako amunicji przeciwko Indiom również i tego, że dokonuje się tam miliona aborcji płodów płci żeńskiej, z powodu tradycji i zwyczajów. Tak więc można oburzać się na zabijanie nienarodzonych dzieci, ale tylko pod warunkiem, że dochodzi tego poza Unią Europejską i że - to najważniejsze - dotyczy to dziewczynek. Europejscy chłopcy nie zasługują więc na troskę naszych dzielnych, unijnych działaczek. Śmiesznie tu jest, prawda? A może nie śmiesznie, ale strasznie?
