Teigenes Unhjemson. Teigenes Unhjemson.
140
BLOG

Głęboki prawdopośrodkizm.

Teigenes Unhjemson. Teigenes Unhjemson. Polityka Obserwuj notkę 0

„Głos Pomorza” podał, iż w Słupsku zostały ustawione kolorowe hydranty. Nie są one instalacją artystyczną, których brakuje w mieście, a jedynie mają zwracać uwagę kierowców. Zostały bowiem ustawione niedaleko przedszkoli. Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji znowu przyczyniło się do rozwoju kulturalnego, społecznego i technicznego miasta. 
Mieszkańcy zareagowali z typowym dla miasta Słupsk egzystencjalizmem. Owszem, fajnie, iż coś takiego stanęło. Ale będzie to budzić lęki itp. Wolna wola jest czymś strasznym. 
Mimo to, daje to nadzieję, iż ktoś zrobi coś jeszcze milszego dla oka i dla bolącej duszy. Egoistyczna egzystencja odczuwa presję. Niewielką, ale to zawsze pozytywny wpływ. 

Problem jest taki, że sądy, poczynając od tych okręgowych, wydają w pewnych sprawach stanowczo zbyt niskie wyroki. Głęboka prawda głosi, iż to wina źle stanowionego prawa. Ale jak wiemy z lektury książek o fizyce, przeciwieostwem głębokiej prawdy jest inna głęboka prawda, tak jak w przypadku zasady zachowania masy Newtona i późniejszych odkryd przekształceo między masą i energią. Pomińmy jednak mechanikę i postarajmy się przejśd do meritum. Błędem prawa jest stwarzanie nazw, które implikują naturalne wątpliwości. Bo czymże jest nazywanie sądu, prokuratury czy jakiegokolwiek innego urzędu okręgowym? Jeśli Sąd Okręgowy o siedzibie w mieście X pod swą jurysdykcją ma zarówno miasto Y, jak i wieś Z leżącą dokładnie w linii prostej między miastami X i Y, kłóci się to z samą definicją okręgu. Powołałem ostatnio komisję znajomych logików, którzy ustalili, iż jedynym wyjściem z tej niezręcznej sytuacji jest przemianowanie urzędu na kolisty bądź też eliptyczny, w zależności od kształtu terytorium mu podlegającego. Sędziowie nie musząc ukrywać swych ambiwalentnych odczuć dot. nazwy miejsca pracy, będą mogli wydawać wyroki ws. przemocy w rodzinie, które nie będą krzywdzić ofiar. 


Władni natomiast olbrzymimi grupami społecznymi, jakimi jest państwo czy wspólnota wiernych, są jeszcze bardziej oderwani od rzeczywistości niż my, którym przeszkadza nazwa okręgowy. Nasuwa się refleksja, iż obawiają się obiadu złożonego z prymitywnego pieczywa miast wystawnych sztuk mięsa. 
Zwródmy uwagę, iż podpłomyki, mimo biednego składu i prostoty są potrawą bardzo smaczną. Jakże to wspaniała alegoria do wielu rzeczy. 
Wróćmy jednak do wrogów Konwencji o zapobieganiu i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy w rodzinie. Są to przedstawiciele władz. Kościelnych, paostwowych i czwartej władzy. Zwródmy uwagę, iż między protestującymi księżmi, posłami i dziennikarzami wytworzył się trójkąt uczuciowy a’la stosunki Jean-Paula Sartre’a, Simone de Beauvoir i Olgi Kossakiewicz. Nie przeszkadzają im zdrady partnerów w innych sprawach. Z tym, że słynni egzystencjaliści nie bronili tradycji. 
Ale czy owi obrońcy bronią właśnie tradycji? Wpisywałoby się to w reprezentowany ponoć przez nich konserwatywno prawicowy nurt polityczny. Jednak musimy przyjrzeć się temu bliżej. Nie bronią oni tradycji przedstawionej na ładnych obrazkach – uśmiechniętych rodziców z szczęśliwymi dziećmi, dorodnym psem i dziadkami na końcu stołu, cieszącymi się z każdej chwili. Nie są neomarksistami, nie czytają z tych obrazków, dzieł kultury, przekazu politycznego. Bronią tradycji przewrotnie. Wpisują się w nurt lewicowo-medialno-liberalny, a może i radykalny maoistyczny. Bronią tradycji zwracając uwagę, iż wedle owej należy kultywować przemoc w rodzinie. Wskazują, że jest ona jej nierozłączną częścią. Liczą na wyłapanie absurdu, którym posługują się konserwatyści. Tak jest. To lewicowa inteligencja wynalazła wspaniały, nowoczesny rodzaj trollingu. Nie reagujmy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka