Prezydent Niemiec Horst Koehler podał się do dymisji (co w przypadku prezydentury jest moim zdaniem precedensem), po swojej wypowiedzi dotyczącej obecności wojsk niemieckich w Afganistanie. Wiadomym jest, że społeczeństwo niemieckie jest już zmęczone konfliktem afgańskim i chce jak najszybszego wycofania wojsk Bunderwehry. Jednak innego zdania był prezydent, który w wywiadzie radiowym stwierdził, że "konieczne może być zaagażowanie militarne, aby chronić nasze interesy".Opinia ta jest nie zgodna z niemiecką konstytucją. Zawrzało, skrytykowano, i doczekaliśmy się dymisji.
Tak jest w Niemczech. A jak wygląda u nas? Nie muszę przypominać różnych "chwalebnych" wypowiedzi polskich polityków, a zwłaszcza tych stojących na czele państwa. Gdyby "wpadki" Komorowskiego miały miejsce w innym państwie, to już dawno marszałek i p.o. prezydenta zostałby zmuszony do dymisji. Nierzadko za łagodniejsze słowa wielu polityków zagranicą żegna się ze sceną polityczną. U nas osoby takie są bezkarne, nietykalne. Rządzący nie tylko obejmują władzę, ale stają się także reprezentantami społeczeństwa i państwa jako całości. Niedopuszczale są więc jakiekolwiek pomyłki i wpadki. Przytoczę w tym miejscu słowa Komorowskiego, które wypowiedział podczas spotkania ze studentami UŚ w Katowicach:
"Trudno dźwigając dwa ciężkie worki obowiązków na plecach, tańczyć oberka wyborczego. Staram się wyciągnąć pewne profity z działalności jako marszałek i p.o. prezydenta".
Profity? No tego komentować już nie będę. Panie Marszałku!...trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść.
Kończ Waść wstydu oszczędź...sobie i narodowi.
Na koniec jeszcze zapytam: dlaczego z wpadek śp. prezydenta Kaczyńskiego śmiano się głośno i perfidnie, a z Komorowskiego nie? Bo nie zdążono (a raczej nie chciano) przyprawić mu gombrowiczowskiej gęby. I jakoś tak śmianie się z marszałka jest takie...nieciekawe, nieśmieszne, niemodne. Oj takie to są mechanizmy socjologiczne.
