Jakoś tak wybór Marka Belki na stanowisko prezesa NBP przyćmił obsadzenie przez Platformę innych stanowisk w państwie. Po śp. Januszu Kochanowskim, nowym Rzecznikiem Praw Obywatelskich została Irena Lipowicz. Mimo, że Senat jeszcze decyzji nie przegłosował, to nikt niewyobraża sobie, żeby partia rządząca również w tej izbie, odrzuciła tą propozycję. Przedwczesna nominacja Belki mogłaby być jeszcze w jakim stopniu uzasadniona (bo przecież ktoś musi czuwać nad tą naszą słabnącą złotówką), to wybór nowego RPO na 10 dni przed wyborami jest nonsensem. Do tej pory społeczeństwo żyło bez Rzecznika i funkcjonowało bez zarzutów. Więc skąd ten pośpiech? Nie mam zielonego pojęcia.
Nie chce kwestionować kompetencji pani Lipowicz, chociaż prawdą jest, że do tej pory nie angażowała się w żadną działalność na rzecz społeczeństwa, a prawa obywatelskie są jej znane tylko z racji wykształcenia prawniczego, a nie doświadczenia z ludźmi i ich problemami. Niby wiedzę ma, ale doświadczenie żadne. Ale może się mylę. Może ta pani sprosta zadaniu, i sprawdzi się na powierzonym jej stanowisku.
Jednak skoro Irena Lipowicz została RPO, a Polacy borykają się z klęską powodziową, o której rząd mówi "nie ma potrzeby ogłaszać stanu klęski żywiołowej, ale klęska żywiołowa jest", to dobrze by było by już od pierwszego dnia swojej nowej pracy, potrafiła pokazać że zasługuję na ten urząd, a sytucja Polaków nie jest jej obojętna. I tak pierwszego dnia powinna się zająć powodzianami: dlaczego muszą wypełniać 16-stronicowe formularze, dlaczego wciąż dostają rachunki za usługi, z których nie korzystają (prąd, telefon...), dlaczego ubezpieczalnie proszą o dwóch świadków (jakby sami nie widzieli powodzi w telewizji), dlaczego muszą sami robić zdjęcia zniszczonych domów, żeby uzyskać jakąkolwiek pomoc, dlaczego nie dostają żadnej pomocy z urzędów, tylko muszą sami jeździć od urzędu do urzędu... Tych problemów jest znacznie więcej. Sami powodzianie wiedzą najlepiej jakie mają problemy i co należałoby zmienić, aby poprawić ich sytuację, żeby choć trochę im ulżyć. Pewnie nowy RPO w tej sprawie nie zrobi nic, bo nie będzie krytykowała władzy, która podarowała jej stanowisko. Jakby to wyglądało- taka niewdzięczność. Mam wrażenie, że podobnie jak cała Platforma, wogóle problemu nie widzi, bo go przecież nie ma. A wybory? Każdy ma konstytucyjne prawo udziału w wyborach. Każdy może pójść do lokalu wyborczego o godzinie, która mu będzie najbardziej odpowiadać. Dlatego pomysła ministra Millera z namiotami i amfibiami uważam za nonsens. Dowożenie ludzi do lokali o wyznaczonej godzinie jest załamaniem prawa. Lokale są otwarte do godz. 20, więc mogę sobie przyjść nawet o 19:55. Bo mam takie prawo. Prawo obywatelskie. Z resztą, który powodzianin myśli teraz o wyborach prezydenckich. Jak nieludzkim trzeba być, żeby proponować amfibie ludziom, którzy stracili dach nad głową, dorobek całego swojego życia. Oni nie mają do trzega wracać. Nie wiedzą co mają z sobą zrobić, i pojadą amfibią do urn? To już nawet nie jest śmieszne. Ale Komisja Wyborcza wtóruje rządowi i stwierdza, że problemu nie ma. A skoro problemu nie ma z jakiego powodu RPO ma wypowiadać się w obronie tych odciętych od świata?
Pozostawmy jednak wybory. Zastanawiają mnie jednak poglądy nowej rzecznik. 9 czerwca podczas przesłuchania przed sejmową Komisją Sprawiedliwości i Praw Człowieka na temat prawa do legalnej aborcji w Polsce powiedziała, że problemem jest niewykonywanie tego prawa. Kto zatem będzie bronił praw obywatelskich nienarodzonych (które zapisane są nawet w konstytucji) skoro Rzecznik Praw Obywatelskich nie widzi problemu w ich mordowaniu? To ja w takim razie dziękuję za takiego rzecznika. Na zakończenie posłużę się słowami Matki Teresy z Kalkuty- może ona trafi do niektórych sumień;
"Największym niebezpieczeństwem zagrażającym pokojowi jest dzisiaj aborcja. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać Ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?
" /Matka Teresa z Kalkuty/
