Teatr im. Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu schodzi na psy. Ściślej - na jednego psa, imieniem Szarik. Wczoraj odbyła się tam premiera spektaklu pt.: "Niech żyje wojna", na kanwie filmu według powieści Przymanowskiego. Właściciele praw autorskich nie zgodzili się, żeby posługiwano się w teatrze tytułem serialu.
Wałbrzyska scena może być przykładem owładnięcia tzw. kultury wysokiej, gorączką marketingową. W Szaniawskim wystawiano już "Bohatera roku" wg filmu Falka, a zapowiadane są premiery m.in. "W pustymi i w puszczy". "Janosika" i - uwaga ! - serialu "Dynastia" i "Gwiezdnych wojen". Niestety rozmach repertuarowy dramaturga wałbrzyskiej sceny Pawła Demirskiego, nie idzie w parze, jeżeli wierzyć zgodnym recenzjom krytyków, z wartością artystyczną tych "spektakli filmowych". Choć, z drugiej strony, Wałbrzych to dość trudne miejsce na realizowanie ambitnych artystycznie wizji. Oczywiście można to robić wszędzie ale patrzeć przy tym na puste krzesła widowni...hadko.
Może więc jest to prawidłowa droga do pomyślnej przyszłości średniomiejskich teatrów ?