moher.do.bulu moher.do.bulu
2095
BLOG

Karty na stół dr Lasek! Zaczynam wierzyć w zamach, cz. 1

moher.do.bulu moher.do.bulu Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 180

 Upłynęło wiele wody w Wiśle od momentu kiedy Komisja Millera zakończyła swoje - zgódźmy się umownie na to słowo - prace. Dzisiaj, po rzekomej lawinie kompromitacji Zespołu Parlamentarnego i jego ekspertów, jedynie 36% Polaków - "wyselekcjonowanych" na dodatek w/g partyjnego klucza - uważa katastrofę za wyjaśnioną. Nie może być inaczej, skoro absolutnie kluczowa teza raportu Millera, została już dawno obalona. Osobiście, oglądajac konferencję Jerzego Millera, na której prezentował swój raport, dałem wiarę, że piloci odczytywali wysokość z niewłaściwego wysokościomierza, przez co nie wiedzieli na jakiej wysokości się znajdują, (a jedynym, który odczytywał ją prawidłowo był - stojący za ich plecami - gen. Błasik, którego jednak piloci nie mogli słyszeć, mając na uszach "słuchawki"), co w konsekwencji doprowadziło do zejścia zbyt nisko, by odejść na drugi krąg. Ale ta najważniejsza teza raportu Millera została już dawno obalona. Okazało się bowiem, że to II-i pilot prawidłowo odczytywał wysokość, więc załoga doskonale zdawała sobie sprawę na jakiej wysokości się znajduje! Wydawało mi się, że tak ogromna zmiana, podważająca de facto cały raport, doprowadzi do wznowienia prac komisji i prób wyjasnienia katastrofy na nowo. Naiwniak ze mnie! Zamiast wznowienia prac komisji, utworzono zespół ds. propagandy dr Laska, którego zadań nie kryje nawet Kancelaria Premiera Tuska. 

Na dzisiaj więc karze nam sie wierzyć, że przyczyną katastrofy było zejście poniżej 100 m (we mgle).!!! To jakieś kuriozum, na miarę podwodnych cywilizacji, UFO, albo yeti. Gdyby zejścia poniżej 100m. prowadziły do katastrof, samolty rozbijałby się na 99,999999999999999999999999999999999999999999999999999999999999m !!!!!!! Wiem, Drogie Lemingi - już słyszę Wasz jazgot. Ale proszę chwilą zaczekać i pouczać mnie, po przeczytaniu do końca, albo wcale.  Być może ja nie rozumiem wersji rządowo-propagandowej: oto bowiem na ujawnionych stenogramach, wprawdzie co do zgodności z oryginalnym zapisem których, można mieć uzasadnione wątpliwości - http://imageshack.us/a/img43/5277/ingerowanowzapis.png, skoro ma je nawet FSB - ani razu nie ma mowy o lądowaniu. Jest natomiast informacja, że załoga zamierza na 100 metrach sprawdzić, czy istnieją warunki do lądowania i wówczas podjąć decyzję, z zastrzeżeniem, że prawdopodobnie odejdą na drugi krąg. W tym miejscu mam pierwszą wątpliwość, której jak rozumiem, dzisiaj nie sposób rozwikłać: czy Polscy piloci nie potrafią "zatrzymać" samolotu na wysokości 100 m., a właściwie na dowolnej wysokości??? Rozumiem więc, że mam uwierzyć, że z nieznanych przyczyn piloci opadali dwa razy szybciej, niż powinni, spokojnie odczytując 100, 90...50,...20,10...i czekając na rozwój wypadków, który jak się później miało okazać, całkowicie ich zaskoczył, czy tak? 

Prof Rońda skompromitował się straszliwie, powiedzmy to szczerze. Idealnie ujął to Ł. Warzecha: tak mógł postąpić tylko idiota lub prowokator - do głowy by mi jednak nie przyszło, by próbować podważać naukowy dorobek profesora - tego moga dokonac tylko znawcy "tematu". A "naukowcy" pokroju Liza, TW Stokrotki, Paradowskiej, Wołka, etc., POlitykierzy i POżyteczni idioci nieustannie próbują podważać kwalifikacje profesorów i ekspertów Zespołu Parlamentarnego. Nie mają pojęcia o wytrzymałości materiałów, zderzeniach, materiałach wybuchowych, o matematycznych obliczeniach nie wspominając, ale uważają sie za wystarczająco kompetentnych, by oceniać kwalifikacje naukowców. To tak jak ja bym podejmował się oceny, kto lepiej mówi po chińsku: Tomasz Liz, czy Tomasz Wołek! Mógłbym nawet słyszeć ich bełkot, a mimo to, nic bym nie wiedział! Badania prof. Ciszewskiego zadają ostateczny kłam rządowo-medialnej propagandzie. Wyśmiewana puszka mówi więcej, niż się Lemingom wydaje:http://imageshack.us/a/img43/2535/xark.jpg. Bo nawet tacy "giganci fizyki" jak TW Stokrotka nie powinni mieć problemu, by prawidłowo wskazać na obrazie puszkę zniszczoną pod wpływem uderzenia oraz pod wpływem eksplozji. Samolot to nie puszka powiecie - doceniam Wasz geniusz - ale materiał wybuchowy "nie wie", czy umieszczono go w puszce, samolocie, rurce metalowej, czy w koziej d..... i dlatego zawsze destrukcja po eksplozji wygląda inaczej, niż po uderzeniu.

cdn.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka