Palestrina2005 Palestrina2005
23
BLOG

Zwycięstwo Obamy. Co dalej z USA?

Palestrina2005 Palestrina2005 Polityka Obserwuj notkę 4
 

Barack Obama wygrał. Jak teraz potoczą się losy USA? Czy szybko wyjdą z kryzysu finansowego? Czy pozostaną jedynym supermocarstwem światowym nie mającym konkurentów? Czy będą stawiały na wolność i liberalizm czy też Obama skręci w lewo i zacznie się szeroko zakrojona polityka „wyrównywania szans", „ręcznego sterowania" gospodarką przez państwo, a USA wkroczą na drogę marazmu Unii Europejskiej? Na odpowiedzi na powyższe pytania przyjdzie nam zapewne jeszcze trochę poczekać.

Do obecnych wyborów w USA podchodzę bez specjalnych emocji. Zawsze kibicowałem republikanom ale John McCain zawiódł mnie swoją postawą wobec dofinansowania bankrutujących banków. Prawdziwy republikanin powinien być przeciw. I biorąc pod uwagę powszechny opór społeczeństwa amerykańskiego wobec dofinansowywania bankrutujących nieudaczników z bankowości McCain mógł na tym wygrać. Postawiłby się Bushowi, pokazał że ma zdecydowanie inne poglądy, że jest niezależny od lobby bankowego, że dba naprawdę o interesy podatnika. Niestety lobby bankowe (którego wielu przedstawicieli jest w administracji Busha... iluż to z nich pracowało w Goldman Sachs...) zwyciężyło. I deklaracje McCaina, że chce niskich podatków, że troszczy się o losy podatnika w kontekście poparcia dopłacania pieniędzmi podatnika do bankrutujących banków było zupełnie niewiarygodne.

Wygrał więc Barack Obama. Ani specjalnie lepszy ani gorszy od McCaina. Ja bym porównał Obamę trochę do naszego Kazimierza Marcinkiewicza. Świetny PRowiec, „fajny facet", miły, sympatyczny no i świetny mówca (tu góruje nad Marcinkiewiczem zdecydowanie) potrafiący porwać tłumy. Na ekonomii (tak samo jak McCain) specjalnie się nie zna. Będzie musiał polegać na doradcach. Ważne, aby potrafił logicznie myśleć i oddzielać to co jest wynikiem rzetelnych analiz jego doradców a co wynikiem lobbingu (np. ludzi wywodzących się z sektora bankowego). Źle by było, gdyby tak jak Bush był zależny zbytnio od tych środowisk. A więc znalezienie dobrych, niezależnych doradców będzie kluczem do sukcesu.

Czy Obama będzie dobrym przywódcą? Nie wiem. To się okaże. Jest dobrym mówcą, obiecuje zmiany. Ale czy będzie potrafił być twardy, czy będzie umiał naruszyć interesy niektórych grup, czy będzie potrafił trzymać budżet w ryzach, czy nie ulegnie pokusie prostego rozdawnictwa? Nie wiadomo.

Jeśli chodzi o zmiany... Mam nadzieję, że Barack Obama chce być przede wszystkim „dobrym prezydentem" i na tym się skoncentruje, a nie na tym aby „przejść do historii". Dlatego dobrze byłoby aby te „zmiany" były racjonalne (choćby regulacje w sektorze finansowym) i nie prowadziły do jakiegoś wielkiego ręcznego sterowania państwem na wzór UE. Posługując się analogią wielokrotnie widziałem jak do różnych firm przychodzili nowi dyrektorzy różnych szczebli. Część z nich działała racjonalnie, zmieniając to co złe i zostawiając to co dobre. Jednak specyficzna grupa, szczególnie tych młodszych, mających bardzo duże parcie na szybką karierę robiła inaczej. Negowała wszystko co robili poprzednicy, starała się zmienić wszystko gwałtownie, zrobić zmianę „dla samej zmiany", aby pokazać przed przełożonymi, że są „inni", „kreatywni" (często była to kreatywność „na siłę" nic nie dająca firmie), „zdecydowani", „twardzi" itd. Nic z tego dla firm zazwyczaj nie wynikała, a na koniec okazywało się, że kierowała nimi wyłącznie chęć zrobienia sobie PRu. Mam nadzieję, że Obama nie pójdzie tą drogą i nie będzie robił zmian tylko po to aby pokazać że jest „inny", nie będzie negował dokładnie wszystkiego, także tego co jest dobre, byleby pokazać, że jest „kreatywny".

Najgorszym rozwiązaniem byłoby gdyby Barack Obama skierował USA na tory Unii Europejskiej - tory ręcznego sterowania państwa gospodarką, tory socjalizmu, tory wolnego rozwoju gospodarczego i spadku znaczenia na świecie.

Takie podejście nie ma sensu. Dlaczego bowiem najpotężniejszy kraj świata (USA) ma brać przykład z coraz słabszej w skali światowej, mało znaczącej militarnie, wolno rozwijającej się gospodarczo, socjalistycznej Unii Europejskiej? Byłby to wielki krok w tył dla USA.

W tej chwili USA są najpotężniejszym mocarstwem świata. Czy to się zmieni? Wiele zależy od przywódców. Czy postawią na wolny rynek i zdrową rywalizację czy na unijny socjalizm, biurokrację, populizm i lenistwo. Na pewno głównym konkurentem USA we wpływie na losy świata w przyszłości będą kraje Azji (Chiny, Indie itd.) bo tam rozwija się coraz większa przeciwwaga dla USA. Jednak USA są w dalszym ciągu potężne i przy mądrym przywódcy mają szansę na utrzymanie pozycji supermocarstwa nr 1 na świecie.

Co do republikanów. Mam nadzieję, że ta porażka ich czegoś nauczy. Że nauczy ich tego, iż należy samemu podejmować racjonalne decyzje, a nie podporządkowywać się różnym lobbystom, że należy myśleć długookresowo a nie tylko w perspektywie czterech lat, że należy wrócić do korzeni, szczególnie w sferze gospodarczej, a także iż republikanie powinni bronić podatnika a nie go okradać jak Bush w tym roku.

niepoprawny politycznie, miłosnik prawicy i wolności słowa...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka