Sukcesy i porażki głosowań w Parlamencie Europejskim tłumaczy się ostatnio w bardzo prosty sposób - określając kolejne stanowiska jako "prestiżowe" lub "realne". Czy to słuszne?
Niewątpliwie powody do radości ma Platforma Obywatelska. Poparcie dla Jerzego Buzka nie jest bowiem sukcesem ani Polski ani polskiej dyplomacji ani polskiego rządu. To sukces przede wszystkim partyjny, który to dopiero przekłada się na wzrost znaczenia obecnego rządu i naszego kraju na arenie międzynarodowej. Nie byłoby tego sukcesu bowiem, gdyby partia Platforma Obywatelska nie wygrała wyborów i gdyby jej synonim - frakcja - EPP nie wygrała wyborów w całej Europie.
Niejako też z tego samego powodu nie świętował wczoraj Michał Kamiński. Nie został on ograny przez wrogich Niemców czy Francuzów. Został ograny przez renegata własnej frakcji, przez czysto partyjną zagrywkę polityczną. Mniejsza z tym, czy jest dziś przewodniczącym owej frakcji czy nie. Brytyjczycy bowiem na kulturze politycznej znają się lepiej, bo i demokrację ćwiczą trochę dłużej. Przekazanie pałeczki przewodniczącego było honorowym, ale też jedynym wyjściem z tej sytuacji.
Brytyjczycy nie mogli zrobić nic innego, bo Prawo i Sprawiedliwość nie przeżyłoby utraty wiceprzewodniczącego (który co fakt, jest w Parlamencie nawet więcej niż byle kim) nie utrzymując nic w zamian. W kontekście wyboru na przewodniczącego Jerzego Buzka byłaby to dla partii Jarosława Kaczyńskiego porażka przekreślająca całe staranie, by w europejskim Parlamencie coś znaczyć. Taka sytuacja miałaby druzgocący wpływ na polskie podwórko polityczne, dałaby zbyt duży argument obecnej partii rządzącej. Prawo i Sprawiedliwość nie mogłoby też ze swojej frakcji wystąpić, bo zasililiby wówczas szeregi europosłów niezależnych. Nie byłoby mowy o wstąpieniu do EPP, bo decyzja byłaby przyznaniem racji Platformie.
To niedobrze, że doszło do tej sytuacji. Pokazuje bowiem, że frakcja Konserwatystów i Reformatorów nie może liczyć nawet na siebie. I choć przywódca brytyjskich torysów zapewne swoich posłów będzie dyscyplinował to wewnętrzne tarcia i urazy mogą spowodować, że niełatwo będzie współpracować. Bo szczególnie w tym gmachu widać, jak wielkie znaczenie mają wzajemne sympatie, kokieteria i poprawność polityczna.
Tu warto rozstrzygnąć spór między tym co "prestiżowe", a co "wpływowe". Wiele jest głosów mówiących o słabej pozycji Buzka jako przewodniczącego Parlamentu. Owszem - są w Unii Europejskiej urzędy, które znaczenie prawne mają wyższe. To przede wszystkim Komisja Europejska. Często zapomina się jednak, że przez najbliższe 2,5 roku Jerzy Buzek będzie chociażby brał udział w szczytach przywódców krajów Unii Europejskiej. To on będzie miał wpływ na konensusy i uzgadanianie stanowisk. To coś bardzo ważnego, co pozwoli też prawdopodobnie myśleć o kolejnych ważnych stanowiskach, które będą sprawować Polacy.
Zapominamy bowiem czasem, że w strukturach tej instytucji jesteśmy zaledwie 5 lat. To nie znaczy, że nie mamy otrzymywać żadnych stanowisk lub ogryzki. To też jednocześnie znaczy, że dziś nie jesteśmy w stanie objąć jednocześnie stanowiska szefa Komisji Europejskiej i Przewodniczącego Parlamentu. Marek Migalski, eurodeputowany PiS wyraził zdanie, że wolałby, żeby Jacek Saryusz Wolski był nadal szefem komisji spraw zagranicznych w Parlamencie. Czy funkcja Przewodniczącego nie jest jeszcze czymś ważniejszym i pozwala oddziaływać na więcej stref życia politycznego?
