Premier Donald Tusk nie chce się zajmować katastrofą smoleńską, bo ma w tej w tej sprawie czyste sumienie, w przeciwieństwie do polityków opozycji, którzy nie chcą spuścić na nią zasłony miłosierdzia. Czyste sumienie jest dla pana premiera rozstrzygającym imperatywem: o sprawie trzeba zapomnieć. Czyste sumienie to milczenie, nieczyste - to pragnienie rozdrapywania dopiero co zabliźnionych ran.
To pierwszy znany mi przypadek, kiedy czyste sumienie nakazuje zapomnieć o udziale w sprawie i świadczy nie tyle o dobry samopoczuciu pana premiera, lecz o tym za kogo ma swoich zwolenników: po prostu za idiotów. W przeciwieństwie do znanej sieci handlującej sprzętem RTV-AGD, według której trzeba być idiotą , żeby nie kupić ich atrakcyjnych towarów w atrakcyjnych cenach, pan premier ze swoimi doradcami od PR ma swoich klientów właśnie za idiotów, bo za kogo można uznać odbiorców tego absurdalnego bełkotu.
A zatem, czyste sumienie i chęć zapominienia Donalda Tuska – tylko dla idiotów.
.