Jest zapisana przez Braci Grimm taka baśń w której występuje osiołek, który ani ciężaru nie poniesie ani wózka nie pociągnie, za to, kiedy właściciel rozłoży przed nim chusteczkę i zawoła, „osiołku, kładź się,”- wnet z pyska zwierzęcia sypią się złote dukaty. To właśnie bajanie przypomniało mi się, kiedy czytałam sobie tekst exposé Pani Premier (nie, nie dam sie zmusić do używania żeńskiej formy), która w każdym akapicie co najmniej raz użyła stwierdzeńwrodzaju: „rząd sfinansuje”, „rząd zapewni bezpłatne…” i tym podobnych. Innymi słowy- rząd ma kupę kasy, którą może wydawać na prawo i lewo. O jednym tylko Pani Premier zapomniała- skąd te kasę niby rząd wziął czy weźmie. Poza jedną wzmianką, że na coś tam są fundusze z UE, a więc, jakby nie patrzył, z naszych pieniędzy, uprzednio przez Matkę Unię nam zabranych, nie ma ani słowa o źródłach finansowania szlachetnego zamiaru fundowania zagranicznych stypendiów, podwyższonych zasiłków czy nowoczesnego taboru kolejowego. Wygląda na to, że Pani Premier (a może Pan Minister Finansów Szczurek czy Pan Sawicki od rolnictwa) założyli farmę osiołków takich, jak z baśni zacnych Braci Grimm. Potrzebujący Minister idzie do stajenki z chusteczką i po chwili wychodzi z tobołkiem pełnym dukatów. Co gorsza, obywatele też nadal w te bajki wierzą i w żaden sposób nie chcą przyjąć do wiadomości, że RZĄD NIE MA ŻADNYCH WŁASNYCH PIENIĘDZY i związku z tym, to co „daje” to nasze pieniądze, uprzednio nam zabrane. Z tego, drodzy ludeczkowie, płyną następujące wnioski: albo jeszcze bardziej zaczną nas grabić, żeby zrealizować to co Pani Premier obiecała, albo obiecanek nie zrealizują bo zwyczajnie nie ma na to pieniędzy. Jest jeszcze trzecia, moim zdaniem, najbardziej prawdopodobna możliwość: ograbią nas jeszcze bardziej a obietnic i tak nie zrealizują. W każdym rasie strach się bać, im więcej obietnic tym gorzej. Mam nadzieję, że doczekam takiego rządu, który obieca, że niczego nie będzie obiecywał. Przynajmniej zaoszczędzi nam nerwów.
