Zyjemy w świecie kreowanym przez media . Ostatnie przypadki mielenia ozorem przez polityków są tego doskonałym dowodem.
Marudzenie prezesa o proszkach i stanach nieświadomości w prezydenckiej kampani wyborczej,dało asumpt do zapytania sądu o stan zdrowia polityka przed czekającym go procesem ze swoim byłym wspólpracownikiem. Korespondencja sądu z adwokatami został natychmiast wywleczona przez dziennikarzy na światło dzienne , powodując histeryczną reakcję środowisk bliskich prezesowi i zapewne wiele uciechy jego przeciwnikom.
Z kolei premier pozwolił sobie na pewną krawiecką uwagę do dziennikarki na transmitowanej w telewizorni konferencji , co spowodowało oczywiście reakcje kół feministyczno- antyseksistowskich zmuszając naszego pierwszego ministra do telefonicznego pokajania się.
No i przypadek najbardziej drastyczny. Opowiedzenie zasłyszanej dykteryjki dziennikarzowi o estetycznych przeżyciach w trakcie erotycznych zabaw dwóch pań, skończyło się dla jednego z panów posłów wysłaniem na zieloną trawkę polityki.
Wnioski z tych przypadków są dwa:
1. Każdy , w szczegolności polityk musi uważać co mówi publicznie, a do niektórych osób nawet prywatnie
2. Są wśród dziennikarzy jednostki pozbawione jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego i dokonają największego świństwa by dostać się na czołówki gazet .
A rada dla nas taka:
Oglądajmy, czytajmy, informacje które nam media chcą wtłoczyć pod czaszki z dystansem i bez nadmiernej emocji. Dla naszego zdrowia oczywiście :)
Dla mniej zorientowanych notka dotyczy, Prezesa Kaczyńskiego, Premiera Tuska, posła Węgrzyna.