Chodzą tymi ulicami, siedzą na ławkach, stoją w kolejkach po chleb, czekają na tramwaj. Może patrzą w niebo, może patrzą na drzewa. Może dyskutują na strychach, w suterenach, w mieszkaniach. Ruscy, Niemcy, Syberia, obóz, wywózka, do gazu, do lasu, śmierć, strach, wolność. Chleb, mleko dla dziecka, praca, pieniądze, kartki, buty, ... Nie chcę strzelać, musisz strzelać, nie ty ich to oni ciebie, boję się, niech zabiją, po co to wszystko, młody jesteś, uciekaj, nie chcę, co z wami, co z toba, zabiją, zabiją i tak.
Weź szkło powiększające, to może ich zobaczysz. http://www.herder-institut.de/warschau/ausschnitt_02/ausschnitt-02_05pl.html
(...)
Wyrok już zapadł, może jeszcze nie. Gemutlich-stadt dla 100 tysięcy Ubermenschen czy 500-tysięczny Prospekt Kalinina z iglicą Łomonosowa na horyzoncie. Może się kiedyś dowiemy a może nie. Jakie to ma znaczenie, skoro oni wiedzieli, że zapadł. Na Marszałkowską, Stare Miasto, Pałac Saski, fortepian Kisiela - z nimi razem. Więc poszli.
(...)
Pozdr./J.
ps. Nieco pompatycznie wyszło, ale chwila taka, zresztą coby nie powiedzieć, będzie przegadane. Wybrałem róg Jerozolimskich i Marszałkowskiej, bo najłatwiej się kojarzy. Pozdrawiam wszystkich.