Wczoraj zaprosili pana mecenasa do TVN 24. Uparcie powtarza słowo, że jest dumny z tego powodu, że to on, czyli Giertych, doprowadził do zerwania koalicji z PiS, co uniemożliwiło Kaczyńskiemu władzę absolutną. Każdy, nawet dziecko wie, że Giertych jest kłamliwy jak mało kto. Potrafi zrobić jedno, zapewniając, że myśli inaczej, a wieczorem w TV wyprzeć się wszystkiego. Nie wierzę, że dobrowolnie oddał władzę, że postanowił odebrać sobie tekę wicepremiera, ochronę BOR, wożenie dupska za free po kraju, fotel szefa MEN i masę profitów dla swoich pupili tak po prostu, żeby Kaczyńskiemu odebrać możliwość władzy absolutnej. I co z tego ma dzisiaj? Co z tego mają jego klakierzy? Ci najwierniejsi, najbardziej wyszczekani? Siedzą w domu i chowają dzieci, bo nikt im pracy nie chce dać. A on sam przyłazi do TVN 24 na "pierdu, pierdu" po uprzedniej konsultacji swojego "pierdu, pierdu" z min. Sikorskim i inną czołówką PO. Nie dam sobie za to obciąć ręki, ale to wszystko co wylatuje z ust Giertycha jest najnormalniej w świecie konsultowane z ludźmi PO. Najmniej wierzę w to, że ten człowiek oddał dobrowolnie władzę, żeby ktoś inny nie miał władzy absolutnej, szczególnie w sytuacji, gdy sondaże mówiły wyraźnie o 1 proc. poparcia... Śmiechu warte to "pierdu, pierdu" pana mecenasa.
