"Ja mam wielki szacunek dla pani, dla pani życia i dla pani doświadczenia. I bardzo pani współczuję jednej kwestii, że dała pani sobie tak namotać w głowie – będę delikatny – takiej fałszywej propagandzie"
"A ja życzę panu, żeby pan podchodził uczciwie do Polaków, do tych takich jak ja. Nie do tych bossów, do tych kapitalistów, bo tak walczyliśmy o kapitalizm, a teraz chyba o ludzi pracy musimy walczyć, proszę pana. Niech pan pomyśli trochę też o ludziach"
Też należę do pokolenia które szuka zegarka w zamrażarce bo zapominam gdzie przed momentem położyłam, ale w detalach pamiętam co wydarzyło się w moim dzieciństwie. Pamiętam zapachy, kolory i ciepło płynące z matczynych rąk, opowieści dziadka z nieodłączną fajką i sumiastym wąsem.
Czasy się zmieniają i mody się zmieniają, można się z tym pogodzić, ale na pewno nie z tym żeby człowiek pogardzał człowiekiem.
Moi rodzice urodzili się jeszcze w czasach gdy niemieccy i ruscy oprawcy byli daleko i nic nie zapowiadało, gwałtownej zmianie życia polskich rodzin. Uczono nas szacunku do osób starszych i nie w głowie było używanie słów niecenzuralnych.
Dzisiejsze słownictwo tzw. elit było słownictwem pospolitego chama bez wykształcenia i obiboka najmowanego do najgorszych robót za flaszkę, bo nic innego mu do szczęścia nie było potrzebne.
Z litości były mu dawane takie proste roboty w których nie można było niczego zniszczyć.
W moim pokoleniu takie słowa jak dziękuję, przepraszam, proszę, były normą stosowaną w kontaktach z drugim człowiekiem obojętnie w jakim wieku.
Dziś pod moją notką ktoś pisze bezwstydnie - "przyciągnij gumkę żeby ci z dupy gacie nie spadły". Jeden z łagodnych wpisów.
Nie odnosi się do tego co napisałam, ale łatwo napisał co napisał, a mnie zamurowało i nie byłam zdolna tego zatrzymać jako komentarz .
I " będę delikatna w tej kwestii" - pociągnę Tuskiem - że dał sobie zdrowo namieszać w głowie używając takiego języka.