Jest piękny, czerwcowy podwieczorek. Świeci słońce, nadmiar Odry sunie leniwie przez koryto. Za oknem przećwierkują się wróble.
Do kluczowych urzędów w państwie wracają ludzie kompetentni, życzliwi, bez kompleksu wypisanego na twarzy.
Czy to jeszcze Polska, czy już - jak twierdzi Janusz Korwin-Mikke - Unia Europejska?
Jedno wiem. Tak umiera cud wynaturzenia - IV RP.
Niech zdycha w pokoju.