wiesława wiesława
5011
BLOG

W słowiańskiej rodzinie narodów we wrześniu 1939 roku

wiesława wiesława Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 69

Kto powiedział, że Moskale  

Są to bracia nas Lechitów,

Temu pierwszy w łeb wypalę,

Przed kościołem Karmelitów.

Kto nie uczuł w gnuśnym bycie

Naszych kajdan, praw zniewagi,

То jak zdrajcy wydrę życie

Na niemszczonych kościach Pragi.

(Rajnold Suchodolski, Polonez Kościuszki, 1831 r.)


Doktryna geopolityczna, zwana rosyjskim panslawizmem, powstała stosunkowo późno, bo w drugiej połowie XIX wieku. Wg zwolenników panslawizmu, historycznym zadaniem Słowiańszczyzny jest braterstwo narodów pokrewnych sobie językiem i kulturą. Pokonanie różnic historyczno-kulturowych między tymi narodami miało doprowadzić do powstania mocarstwa. Rosji wyznaczono misję wyzwolenia Słowian i przyznawano pierwszeństwo wśród pozostałych narodów słowiańskich. Podstawowym celem tej doktryny była dominacja Rosji na obszarze położonym między Bałtykiem, Adriatykiem i Morzem Czarnym.

Te koncepcje panslawistyczne nie spotykały się ze zrozumieniem wśród Polaków, którzy dążyli do odzyskania niepodległego państwa, a nie do połączenia z wielka Rosją. Implikacją tego braku zrozumienia było traktowanie Polaków jako „zdrajców Słowiańszczyzny”.  

Panslawizm był ideologią konfrontacyjną i ksenofobiczną względem Zachodu i całej cywilizacji łacińskiej. Ta postawa konfrontacyjna była obecna w czasach caratu, po jego upadku była kontynuowana przez system komunistyczny i nadal jest obecna w polityce FR.

W XIX w. w Polsce byli tacy, którzy wybrali drogę apostazji narodowej i stali się apologetami panslawizmu i caratu. Okazuje się, że również w XXI wieku zwolennicy panslawizmu są wśród nas obecni. Świadczy o tym komentarz, który pojawił się 2 lutego pod notką anonsującą przybycie do Polski 2 tysięcy żołnierzy z USA:

Słowianie powinni załatwiać swoje spory w słowiańskiej rodzinie narodów, a nie przy pomocy kowbojów zza oceanu uzurpujących sobie rolę żandarma światowego...

https://www.salon24.pl/newsroom/1202450,do-polski-przyjada-dodatkowe-2-tys-zolnierzy-z-ameryki#comment-22210589

Sformułowanie „słowiańska rodzina narodów” wydało mi się znajome.

Ależ tak, wrzesień 1939 roku i obrona Lwowa.

We wrześniu 1939 r. Lwów był miastem wojewódzkim, liczącym 350 tys. mieszkańców (około 50% narodowości polskiej, około 30% narodowości żydowskiej, około 16 % narodowości ukraińskiej) oraz ważnym  węzłem komunikacyjnym.

Lwów był bombardowany przez samoloty Luftwaffe już pierwszego dnia wojny. Stacjonujące i zorganizowane tam jednostki WP oraz oddziały wojskowe były kierowane na front i w głąb kraju. W mieście zostało Dowództwo Okręgu Korpusu Nr VI, którym dowodził gen. bryg. Władysław Langner, ośrodki zapasowe i nieliczne oddziały nieliniowe.

Opracowano wstępny plan obrony miasta, który zakładał budowę barykad, wzmocnionych działami, i punktów oporu na zewnętrznych skrajach miasta oraz na drogach dojazdowych. Ludność Lwowa samorzutnie i ofiarnie przystąpiła do barykadowania ulic.

Oddziały Wehrmachtu dotarły pod Lwów 12 września. W mieście znajdowało się wtedy 15 tysięcy żolnierzy Wojska Polskiego, z których większość pochodziła z mobilizacji na terenach wschodnich województw. Około 30% żolnierzy stanowili więc przedstawiciele mniejszości narodowych (Białorusini i Litwini, oraz niewielka liczba Ukraińców. Niemcy próbowali wykorzystać niechęć Ukraińców do Polaków, a przez rozrzucane z samolotów ulotki podburzano ich przeciw polskiemu państwu. Ukraińcy łudzili się nadzieją, ze Niemcy wesprą ich dążenia do samodzielności państwowej.

Próba zdobycia miasta Lwowa z marszu, podjęta wieczorem 12 września przez zmotoryzowane oddzialy I Dywizji Strzelców Górskich pod dowództwem płk Ferdynarda Schörnera, zakończyła się niepowodzeniem. Niemcy próbowali okrążyć miasto od strony północnej. W ciągu kilku następnych dni, w związku z narastającym zagrożeniem z zachodu i północy ze strony przebijających się wojsk polskich, Niemcy wycofali część wojsk spod miasta, ograniczając się do jego blokowania.

Przez 10 dni Lwów był stale bombardowany zarówno z powietrza, jak i przez artylerię. Liczebność oddziałów obrony Lwowa zwiększała się dzięki transportom kolejowym z północy i wewnętrznej mobilizacji. Sytuacja jednak była trudna, gdyż praktycznie cala ludność cywilna pozostała w mieście, a ponadto pojawiło się w nim wielu uchodźców z centralnych województw. W wyniku bombardowań, ułatwionych słabą obroną przeciwlotniczą, oraz ciągłego ostrzału artyleryjskiego, dziennie traciło życie około 300 osób, nie tylko żołnierzy, ale i ludności cywilnej. Katastrofalnie pogarszały się też warunki życiowe mieszkańców Lwowa – brak elektryczności, uszkodzona kanalizacja, zniszczone wodociągi, co utrudniało gaszenie pożarów, przerwana sieć telefoniczna. Żywność dowożono z okolicznych miejscowości, ale było jej zdecydowanie za mało. Podobnie było z amunicją, której składy znajdowały się poza główną linią obrony.

17 września nad ranem Armia Czerwona, współdziałając z wojskami niemieckimi, wkroczyła na wschodnie tereny Rzeczypospolitej. Dowództwo Okręgu Korpusu we Lwowie otrzymało meldunek o wkroczeniu wojsk sowieckich i ich posuwaniu się w głąb kraju już rano. Tego dnia po południu gen. Langner otrzymał rozkaz Naczelnego Dowództwa, aby walczyć tylko z Niemcami, a do oddziałów Armii Czerwonej otwierać ogień tylko w przypadkach koniecznej samoobrony.

Wkrótce po wkroczeniu w granice Polski Armii Czerwonej, dowódca Frontu Ukraińskiego komandarm Siemion Timoszenko wydał rozkaz, aby 6. armia zajęła Lwów 18 września. W nocy z 18 na 19 września do rogatki Łyczakowskiej dotarła brygada czołgów płk Iwanowa, jednak obrońcy Lwowa odparli ten atak, i atakujący wycofali się do Winnik.

Rankiem 19 września na rogatkę Łyczakowską przybyli oficerowie Armii Czerwonej i zaproponowali rozmowy z dowództwem obrony Lwowa. Langner wysłał na pertraktacje płk. dypl. Bronisława Rakowskiego i ppłk. Kazimierza Ryzińskiego. Rozmowy toczyły się w Winnikach. Armię Czerwoną reprezentował dowódca brygady czołgów, płk Iwanow, który początkowo stwierdził, że „oni przyszli bić Niemców". Przede wszystkim jednak „chcieliby wejść do miasta". Polscy oficerowie odpowiedzieli, że nie mają pełnomocnictw, by na ten temat rozmawiać.  

Wraz z podejściem oddziałów sowieckich Lwów znalazł się w całkowitym okrążeniu. Wojsko Polskie toczyło walkę na odcinku północnym, zachodnim i południowym przeciwko Niemcom i patrolowało odcinek wschodni, śledząc poczynania Armii Czerwonej. Z powodu braku prądu 18 września skończyła pracę lwowska rozgłośnia radiowa.

Niemcy wykorzystali sowiecki atak propagandowo – 18 września Lwów i sąsiednie miejscowości były zasypywane ulotkami informującymi o agresji sowieckiej, w których wzywano dowództwo obrony do zaprzestania walki i poddania miasta.

Sowieci też rozrzucali z samolotów ulotki, w których zwracali się do polskich żolnierzy, próbując skłonić ich do buntu przeciwko oficerom:

Żołnierze! Co pozostało wam? O co i z kim walczycie? Dla czego narażacie swoje życie? Opór wasz jest bezskuteczny. Oficerowie pędzą was na rzeź. [….] Bijcie oficerów i generałów. […] pędźcie ich z waszej ziemi. Przechodźcie śmiało do nas, do waszych braci, do Armji Czerwonej. Tu znajdziecie uwagę i troskliwość. Tylko Armja Czerwona wyzwoli polski naród z nieszczęsnej wojny i uzyskacie możność rozpocząć pokojowe życie. Armja Czerwona – to wasz jedyny przyjaciel.”

20 września dowództwo niemieckie skierowało do obrońców Lwowa ultimatum – żądano poddania miasta do następnego dnia. Według relacji ówczesnego parlamentariusza polskiego, por. rez. Witolda Lisa-Olszewskiego, przedstawiciele niemieccy powiedzieli, że jeśli Lwów podda się Niemcom, to zostanie w Europie, a jeżeli bolszewikom — to przejdzie do Azji. Widocznie podczas tej rozmowy lokalne dowództwo niemieckie nie orientowało się jeszcze, jak ma przebiegać linia podziału Polski między dwoma grabieżcami. Po odmowie kapitulacji, Niemcy zapowiedzieli atak na 21 września o godzinie 10.

Tego samego dnia (20 września) sztab niemieckiej Grupy Armii Południe otrzymał od Oberkommando des Heeres (Naczelne Dowództwo Wojsk Lądowych) rozkaz zaprzestania oblężenia Lwowa oraz utrzymywania łączności z odpowiednim dowódcą sowieckim. Jeszcze tego samego dnia dotarł kolejny rozkaz o ustaleniu niemiecko-sowieckiej linii demarkacyjnej wzdłuż Pisy, Narwi, Wisły i Sanu do Przemyśla, a następnie przez Chyrów do Przełęczy Użockiej. W związku z tym oblegające Lwów wojska 18.Korpusu 14. Armii, dowodzone przez gen. Eugena Beyera zaczęły się wycofywać.

21 września w Winnikach dowództwo obrony Lwowa rozpoczęło pertraktacje z oficerami sowieckimi o warunkach kapitulacji. Sowieci zapewnili wszystkim mieszkańcom i przebywającym we Lwowie osobom bezpieczeństwo życia, swobodę poruszania się polskich żolnierzy i oficerów (po uprzednim złożeniu broni) oraz pozostawienie dotychczasowych władz miejskich.

W trakcie rozmów gen. Langner wygłosił następującą deklarację:

„Lwów mógł zadecydować, kogo wpuścić w swoje mury, Niemców czy Rosjan. Z Niemcami prowadzimy wojnę – miasto biło się z nimi zwycięsko przez 10 dni. Oni Germanie, wrogowie Słowiańszczyzny. Wy jesteście Słowianami... Wolimy wam poddać miasto.”

Wieczorem 21 września na odprawie dowódców gen. Langner przedstawił sytuację, w jakiej znalazło się miasto i oświadczył:

„nie chcąc narażać w dalszym ciągu mieszkańców Lwowa na śmierć, a miasto na zniszczenie, postanowiłem pertraktować z bolszewikami nad warunkami kapitulacji".

Następnego dnia delegacja polska w składzie: gen. Władysław Langner, płk. Bronisław Rakowski i kpt Kazimierz Czyhiryn (tłumacz) udała się ponownie do Winnik, gdzie przyjęto protokół o przekazaniu miasta Lwowa Armii Czerwonej, w którym m. in. stwierdzono, że Wojsko Polskie opuści poszczególne sektory miasta. O dalszych losach wojska była mowa w pkt. 6 i 8, które głosiły:

„6. Jeńcy szeregowi i młodsi oficerowie kolumnami pieszymi, starsi oficerowie autami opuszczą miasto wzdłuż szosy Lwów—Kurowice [...]

8. Oficerom Wojsk Polskich gwarantuje się osobistą swobodę i nietykalność ich osobistej własności. Przy przejazdach do Państw Obcych rozstrzyga Władza Miejska wraz z przedstawicielami wladz dyplomatycznych danego Państwa".

Protokół ten podpisali przedstawiciele Armii Czerwonej: kombryg Kuroczkin, kombryg Jakowlew, płk Diedow, płk Fotczenkow i komisarz pułkowy Makarow; ze strony Wojska Polskiego gen. Langner i płk dypl. Rakowski.

W rozmowach uczestniczył Nikita Siergiejewicz Chruszczow, komisarz polityczny Frontu Ukraińskiego a jednocześnie I sekretarz Komitetu Centralnego WKP(b), który zapewnił Polaków, że „Rosjanie zawsze dotrzymują swoich zobowiązań”.

Potwierdzeniem prawdziwości tych słów Nikity Chruszczowa są późniejsze losy członka tej delegacji kpt Czyhiryna – jego nazwisko znajduje się na Ukraińskiej Liście Katyńskiej; został zamordowany w Kijowie w kwietniu 1940 r.

22 września po południu rozpoczęła się sowiecka okupacja Lwowa. Wraz z oddziałami liniowymi wkroczyły służby i funkcjonariusze NKWD.

Większość oficerów lwowskiego garnizonu zebrała się na placu Bernardyńskim przed siedzibą Dowództwa Okręgu Korpusu. Samodzielnie uformowali kolumny i ruszyli ku granicom miasta. Z relacji ppłk Kazimierza Ryzińskiego:

„Wielka kolumna oficerów idzie ul. Łyczakowską – na ulicy pełno obcego żołdactwa, z nastawionymi sztykami, zatrzymują, rozbrajają, pokrzykują. Ludzie stoją na chodnikach i patrzą z przerażeniem w oczach [….] Żeby tylko wyjść z tego miasta, żeby znaleźć się tam, gdzie nam będzie otwarta droga w cały świat. Wyszliśmy, a za nami ciągle idą bolszewicy, otaczają kolumnę, pilnują i pędzą dalej na wschód. Więc jak to, jesteśmy jeńcami? Za to nas biorą do niewoli, że biliśmy się z Niemcami? Przecież umowa… Tak, ale z bolszewikami. Więc kłamali, zapewniając uroczyście swobodę ruchu, więc nie dotrzymują umowy? Nie dotrzymują żadnego jej punktu – to są przecież bolszewicy[…]

Na Rogatce Łyczakowskiej oficerowie zostali otoczeni przez oddziały NKWD z psami i pognani piechotą do Złoczowa (gdzie kilkunastu zamordowano na tamtejszym zamku) i Tarnopola. Stamtąd zostali wywiezieni wagonami bydlęcymi do Starobielska. Większość została w marcu 1940 r. zamordowana przez NKWD w Charkowie. 

22 września 1939 r. po południu załoga Policji Państwowej otrzymała rozkaz złożenia broni. Policjantom dano wybór – albo udać się do domów, albo pójść do sowieckiej niewoli. Drugie rozwiązanie wybrali przede wszystkim policjanci, którzy przybyli do Lwowa z województw zachodnich i centralnych. Miedzy nimi byli funkcjonariusze Policji Śląskiej. Broń składano na dziedzińcu Komendy Wojewódzkiej przy ul. Sapiehy. Zniszczono też tajne dokumenty. Kiedy funkcjonariusze w granatowych mundurach opuścili Komendę Wojewódzką i ruszyli w kierunku punktu zbornego wyznaczonego przez Rosjan, zostali ostrzelani z broni palnej, jeszcze na ulicy Sapiehy, w pobliżu Gródeckiej.

Ulicą Zieloną, prowadząca do Rogatki Sichowskiej, maszerowała kolumna policjantów w granatowych mundurach. Kiedy znaleźli się w terenie niezabudowanym skosił ich ogień z karabinów maszynowych, a potem zaczęły wybuchać granaty. W dokumentach zgromadzonych przez Ośrodek „Karta” znajdują się relacje policjantów, którzy przeżyli ten atak:

Stefan Kuszpa, przodownik PP: „Po przekroczeniu rogatki przy ulicy Zielonej oddziały Armii Czerwonej otworzyły ogień z karabinów maszynowych. Efekt był taki, ze cała droga i przedpola Sichowa zaslane były trupami w granatowych mundurach, a następnie z całą furią wjechano czołgami, gniotąc wszystko, co było na drodze.”

Eugeniusz Lipka, posterunkowy PP: „pozostałych, skierowano na tzw. Zieloną rogatkę, gdzie ponownie zostali napadnięci i ostrzelani. […] Kilkunastu próbowało ucieczki, ale zostali zatrzymani przez tamtejszych mieszkańców Ukraińców, obdarci z ubrań i obuwia, a następnie oddani wladzom sowieckim, względnie za opłatą wypuszczeni na wolność.”

Franciszek Andrzej Naja-Ostromirski, starszy przodownik PP: „Rannych w większości dobijano bagnetami, bądź też kolbami ręcznych karabinów. Wielu rannych zmiażdżono umyślnie czołgami.”

Następnego dnia po masakrze, polscy jeńcy pod nadzorem krasnoarmiejców zakopali zwłoki pomordowanych policjantów w okolicznych sadach.

22 września 1939 r. na ulicy Zielonej we Lwowie rozegrał się pierwszy akt zbrodni, po latach określanej zbiorczym terminem „Zbrodnia Katyńska”. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie gwarancje bezpieczeństwa udzielone wcześniej przez słowiańskich braci.

23 września w godzinach południowych do ratusza lwowskiego weszła duża grupa enkawudzistów. Aresztowali prezydenta Stanisława Ostrowskiego i jego trzech zastępców – Wiktor Chajesa, Jana Weryńskiego i Franciszka Irzyka. Postawiono im zarzut działania na szkodę Związku Sowieckiego w latach 1920 – 1939.

Wiktor Chajes pochodził ze znanej rodziny żydowskiej, osiadłej w Małopolsce Wschodniej od 18. wieku. Był założycielem i właścicielem lwowskiego Domu Bankowego Schütz i Chajes; działał na rzecz asymilacji polskich Żydów. We władzach samorządowych Lwowa reprezentował ludność żydowską, (liczącą około 30 % ogólnej liczby mieszkańców), najpierw jako radny, a od 1931 r. jako wiceprezydent miasta. Pozostawił dziennik, obejmujący okres od 29 kwietnia 1926 roku do 22 września 1939 r.

21 września 1939 Wiktor Chajes zanotował w dzienniku:

[…] jestem dość spokojny, na śmierć przygotowany, ale boję się, żeby mnie hitlerowcy nie sponiewierali i nie zamordowali wśród mąk.

Następnego dnia o godzinie 2 w nocy zdążył jeszcze zapisać ostatnią wiadomość:

Gen. Langer oddał miasto sowieckiej armii, która lada godzina wejdzie do Lwowa. Niech żyje Polska!

Jednak to nie hitlerowcy go sponiewierali i zamęczyli… Aresztowany przez NKWD Wiktor Chajes został osadzony najpierw w lwowskim więzieniu Brygidki, potem wywieziony do obozu w Starobielsku. W 1940 r. został zamordowany w więzieniu NKWD w Kijowie przy ul. Karolenkiwskiej 17. Jego nazwisko znalazło się na tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej, opublikowanej w 1994 r. (został wymieniony na liście wywózkowej 42-400 oznaczony numerem 3089). Jest pochowany na Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie- Bykowni, otwartym w 2012 r.

 Franciszek Irzyk sprawował funkcję wiceprezydenta jako przedstawiciel interesów robotników. Jego nazwisko znalazło się na tzw. tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej (został wymieniony na liście wywózkowej 42/414, oznaczony numerem 1185, dosłownie określony jako Franciszek Iżyk); pochowany został na Polskim Cmentarzu Wojennym w Kijowie-Bykowni.

Na tym samym cmentarzu został pochowany trzeci wiceprezydent Jan Weryński, żołnierz Legionów, doktor prawa. Jego nazwisko znalazło się na tzw. Ukraińskiej Liście Katyńskiej (został wymieniony na liście wywózkowej 55/2-25 oznaczony numerem 444, dosłownie określony jako Jan Wieryński).

Z wymienionych aresztowanych przeżył jedynie prezydent Stanisław Ostrowski, więziony przez cztery miesiące we Lwowie, następnie w Moskwie: przez czternaście miesięcy na Łubiance i przez cztery miesiące w Butyrkach. Łącznie w moskiewskich więzieniach był osadzony przez 19 miesięcy, w tym czasie był przez około 80 razy przesłuchiwany. W maju 1941 r. Stanisław Ostrowski jako społecznie niebezpieczny element został skazany na karę ośmiu lat w obozie pracy przymusowej. Był przetrzymywany w łagrach we wschodniej Syberii: w obozie w Krasnojarsku pracował jako drwal, następnie był lekarzem w łagrze Czyta (Buriacka Republika). Po zawarciu układu Sikorski-Majski (30 lipca 1941 r.)  odzyskał wolność w listopadzie 1941 r. i zgłosił się do formowanej w Buzułuku armii polskiej, z którą opuścił Związek Sowiecki. Przez cały czas służył w szpitalach wojskowych. Po zakończeniu wojny pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii, gdzie pracował jako lekarz. Zmarł 22 listopada 1982, został pochowany na Cmentarzu Lotników i Spadochroniarzy Polskich w Newark.

Jedno z pierwszych zarządzeń sowieckich władz okupacyjnych wzywało do zarejestrowania się wszystkich żołnierzy i oficerów, pozostałych w mieście po odejściu obrońców. W pierwszej akcji rejestracyjnej na listach znalazło się 4312 oficerów. Wszyscy zarejestrowani zostali aresztowani i słuch po nich zaginął. Nazwiska praktycznie wszystkich tych oficerów widnieją na Ukraińskiej Liście Katyńskiej, przekazanej polskiej Prokuraturze Generalnej w 1994 r. Tylko niewielu oficerom udało się ukryć i przedostać do niemieckiej strefy okupacyjnej.

***

W październiku 1939 r. gen. Kleeberg, swoją decyzją o marszu na zachód Samodzielnej Grupy Operacyjnej Polesie, a następnie o kapitulacji przed Niemcami, ocalił swych oficerów przed Zbrodnią Katyńską, a żołnierzy – przed sowieckimi łagrami i równie morderczymi strojbatami.



***

Przy pisaniu notki autorka korzystała z publikacji:

1. Artur Leinwad, Obrona Lwowa we wrześniu 1939 r.  https://www.lwow.com.pl/rocznik/obrona39.html

2. Paweł Wieczorkiewicz, Ostatnie lata Polski niepodległej. Kampania 1939 roku, wydawnictwo LTW, Łomianki 1939

3. Ryszard Jan Czarnkowski, Lwów. Okupacja sowiecka, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2016

4. Wiktor Chajes, "Semper Fidelis - Pamiętnik Polaka wyznania mojżeszowego z lat 1926-1939", wstępem i przypisami opatrzył Paweł Pierzchała. Przedmowa Tadeusz Krzyżewski, Księgarnia Akademicka, Krakow 1997


wiesława
O mnie wiesława

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura