Naopak Naopak
34
BLOG

WBA wkracza do akcji

Naopak Naopak Polityka Obserwuj notkę 0
Gabinet naczelnego. W ostatnich miesiącach jego wnętrza nie oglądał zbyt często. A jak już się zdarzyło, to jedynie w bardzo niesprzyjających warunkach. To tu dowiadywał się o kolejnych swoich wpadkach, zawalonych tematach czy spóźnieniach. Było tego dużo, przestał liczyć, prawie przestał się przejmować. Tym razem jednak rozparł się wygodnie w skórzanym fotelu i czekał na reakcję swojego szefa. - Jezus Maria - szepnął ten ostatni, gdy kilka minut temu położył przed nim wydruk e- maila. Potem zamilkł i wpatrywał się to w zdjęcie, to w manifest. „Macki korporacji, rząd na pasku wielkich finansów, oczyszczenie kraju z policyjnych bandytów" - to jakieś bzdury, myślał przerzucając kolejne zdania. Po kwadransie dołączył do nich ściągnięty z jakiegoś spotkania zastępca naczelnego. Nie chciał przyjść, ale jak usłyszał w słuchawce o co chodzi to się ruszył. Służbista, zawsze nienagannie ubrany, uczesany, cedzący słowa przez zaciśnięte usta. Nawet teraz starał się ukryć emocje towarzyszące sprawie o której rozmawiali. - I co z tym zrobimy? - zapytał tylko. - Wydrukujemy - odparował naczelny, który potem w swoim zwyczaju, bardzo szybko dodał całą listę argumentów. O tym, że jak tego nie zrobią to Iksweisog może zginąć, że jako jedyni mają ślad w największej od lat aferze, że cytowalność... - Panowie - przerwał im dziennikarz, którego sensacyjny e-mail pozbawił niemal resztek kaca. - Nie słuchacie co mam wam do powiedzenia. Ja znam adres, z którego przyszedł ten e-mail - dokończył. - Jak to znasz, to dlaczego nie powiedziałeś tego wcześniej - redaktorzy jak nigdy zgrali się w swoich reakcjach. Pismak zignorował to, że tą informację starał się im przekazać już kilka razy podczas tego spotkania i zaczął mówić. - Nie wiem do kogo należy. Kilka lat temu dostawałem z tej skrzynki trochę kwitów. To był anonimowy informator, ale zawsze jego cynki były prawdziwe. Nigdy nie chciał się spotkać, nie odpowiadał na listy zwrotne. Po prostu jak miał coś ciekawego to pisał. Nawet starałem się dowiedzieć w służbach kto to jest, ale bez skutku. Potem, nie wiem, gdzieś tak trzy lata temu, przestał się odzywać - skończył i ponownie opadł na fotel. - Kurwa, to wiemy, że nic nie wiemy - jako pierwszy zareagował naczelny. - Ani nazwiska, ani adresu, telefonu, funkcji, nic - zaczynał wpadać w swój tradycyjny słowotok. - Czekajjjjj - dziennikarz jak trącona struna poderwał się na fotelu. - Pamiętam, że ze dwa razy przekazywał mi coś większego, akta jakieś sprawy. Kazał mi wykupić skrytkę pocztową na śródmieściu. Tam zostawiał papiery - mówił i starał się przypomnieć czy ma jeszcze klucz do tej skrytki. - Masz kurwa jeszcze klucz? - naczelny nie silił się na styl wypowiedzi. - Chyba tak, ale muszę poszukać w domu - odpowiedział zainteresowany i ruszył do drzwi. - Poczekaj, podaję z tobą. Będzie szybciej. Ty chyba nie masz samochodu? - stwierdził i zapytał zastępca naczelnego. - Nawet teraz nie może sobie odpuścić tych złośliwości - skwitował w myślach dziennikarz, który jednak ze smutkiem musiał przyznać rację swojemu adwersarzowi. Kilkuletnie Audi, jeszcze w ubiegłym roku poszło na długi, zresztą zwykle i tak był w takim stanie, że o kierowaniu nie było mowy. - To chodź - odpowiedział zastępcy szefa i sięgnął po klamkę. Zamieszanie po drugiej stronie framugi nawet specjalnie ich nie zdziwiło. W sekretariacie stało kilku panów w czarnym kominiarkach i mundurach z logiem WBA. Jedyny cywil w tym gronie, smutny pan w pomiętym garniturze nawet nie raczył się przedstawić. - Zgodnie z naszymi ustaleniami są panowie w posiadaniu bardzo ważnych informacji związanych z bezpieczeństwem państwa. Pojedziecie z nami - stwierdził jedynie, wskazując drzwi. - Od kiedy to WBA podsłuchuje telefony wolnej prasy - starał się interweniować naczelny. Bezskutecznie.
cz. 9, cdn.
Naopak
O mnie Naopak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka