naprzod naprzod
165
BLOG

Co czwarty

naprzod naprzod Polityka Obserwuj notkę 0

 Co czwarty Rosjanin ciągle nie wierzy w winę Stalina i Biura Politycznego KC KPZR w sprawie katyńskiej, co przyznał niedawno sam prezydent Federacji Rosyjskiej Miedwiediew. Nie pomagają oficjalne informacje, oświadczenia władz państwowych, publikowanie reprodukcji dokumentów zawierających odpowiednie decyzje z odręcznymi podpisami członków tego gremium i samego Józefa Wissarionowicza. Nie wierzą i już.

A przecież represje stalinowskie, wobec własnych obywateli nie były w ZSRR specjalną tajemnicą. Fakt, starano się o tym nie mówić, ale i tak wiadomo było, że na dobrą sprawę każdy obywatel siedzi, siedział, lub będzie siedzieć. Czasami pakowano ludzi do kryminału za sprawy poważniejsze, za korupcję, nieudane inwestycje, niepowodzenia w pracy, czytanie zagranicznej literatury, lub choćby „niepewne politycznie” stanowisko, a czasami za zupełne głupstwa jak np. spóźnianie się do pracy czy jazdę bez biletu.

Gławnoje Uprawlienie Łagieriej, (w skrócie „Gułag”) czyli Główny Zarząd Obozów miał obowiązek zagospodarować ten płynący nieprzerwanie potok ludzi, którzy potrzebni byli do tworzenia „Budów socjalizmu”. Głośno mówiono, że sławny „Kanał Białomorski” budowali „aniekdotczyki” – ludzie opowiadający polityczne dowcipy, a zmarły przed laty przedwojenny polski komunista Władysław Wolski, prywatnie mąż prof. Celiny Bobińskiej i wieloletni dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Krakowie żartował niekiedy, że ma w Magadanie pomnik, bo postawiono tam pomnik „Budowniczym miasta” a byli to głównie więźniowie okolicznych obozów. Do jednego z nich trafił właśnie Wolski, jako przedwojenny polski komunista właśnie!

O obozach (w sposób mniej czy bardziej zakamuflowany), śpiewali Okudżawa, Wysocki i inni, sporo miejsca poświęcała im nawet radziecka literatura, nawet ta z heroicznego nurtu poświęconego Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, a jednak ciągle jeszcze co czwarty Rosjanin nie wierzy, że polskich oficerów rozstrzeliwało NKWD, choć owszem, wielu z nich przyznaje, iż to samo NKWD ma na sumieniu miliony Rosjan i przedstawicieli innych narodów niegdysiejszego ZSRR!

Jest w tym specyficzna schizofrenia wynikająca zapewne z traumy po załamaniu się imperium, ale jest też specyficzna, wręcz fideistyczna wiara, która raz umieszczona w jakimś miejscu, nie poddaje się już modyfikacjom.

Niedawno Robert Rowthorn, emerytowany profesor ekonomii z Kings College przy Cambridge University stwierdził, przy okazji badań nad rozwojem różnych populacji, że niektórzy ludzie posiadają gen religijności lub – jak mówią inni – boski gen. Jego istnienie starał się wykazać kilka lat temu dr Dean Hamer, genetyk z amerykańskiego National Cancer Institute. Odkrył, że skłonnościom do mistycznych przekonań sprzyja fragment DNA o nazwie VMAT2. Odgrywa on kluczową rolę w regulowaniu poziomu neuroprzekaźników w mózgu, tj. serotoniny, dopaminy i noradrenaliny. W badaniach z udziałem ponad tysiąca osób Hamer dowiódł, że obecność VMAT2 idzie w parze z wiarą w istnienie stwórcy. W tą stronę poszedł także Rowthorn.

Inna rzecz, że pojęcie „stwórcy” warto rozumieć dość swobodnie. Jak się wydaje chodzi o pewien stały punkt odniesienia, jakieś głębokie przekonanie, którego tego rodzaju umysłowość potrzebuje. Może to być religia, może też „antyreligia”. W Rosji religia prawosławna ex definitione związana była nierozerwalnie z caratem, dlatego była tak atakowana przez bolszewików i dlatego musiała być zastąpiona przez „urzędowy ateizm” oraz kult wodza – Józefa Stalina, który miał wszelkie cechy kultu religijnego. Nawet partyjne imprezy odbywane na obrzeżach imperium w PRL wedle „radzieckiego” modelu, miały wielecech quasi-religijnych. „Wyznawcy” obowiązkowo spotykali się w regularnych odstępach czasu, program zebrania był ściśle określony, nawet należało na zakończenie odśpiewać wspólnie pieśń – „Międzynarodówkę” – podobieństwo z nabożeństwem jest oczywiste a podobieństwo pochodu pierwszomajowego z procesją też nieprzypadkowe!

Lewica pozbyła się szczęśliwie, przynajmniej w większości przypadków, tego typu ortodoksji, natomiast w Polsce, z natury rzeczy, cechy te charakteryzują znaczną część naszych współobywateli, których „gen wiary” wiąże z religią – w Polsce z katolicyzmem.

Istnienie owego genu, pozwala też rozumieć, dlaczego tak wielu ludzi nie poddaje się żadnym racjonalnym argumentom, np. dotyczącym przyczyn katastrofy smoleńskiej. W Rosji w Katyń nie wierzy co czwarty obywatel, a w Polsce co czwarty wierzy w „smoleński zamach” i jest zdecydowany wspierać PiS. Widać i tu i tam liczba nosicieli VMAT2 to około 25 proc. populacji. Na szczęście nas – normalnych, jest więcej.

 

Dratewka

naprzod
O mnie naprzod

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka