Byłam przed chwilą odwiedzić komisję wyborczą na moim osiedlu. Rzecz jasna w celu oddania głosu. Przewodniczący komisji - oczywiście mój sąsiad, Radny i lider opolskiego PO... dołożył się do zdania, iż nie powinnam głosować bo... jestem z UPR. Nie dość, że jak byłam w Warszawie w czasie pierwszej tury i ktoś zwinął mi moje zaświadczenie to teraz znów nie mogłam zagłosować bo komisji się ubzdurało iż pobrałam dawno temu zaświadczenie do głosowania w drugiej turze. Tylko, że ja dostałam tylko na pierwszą turę. Co do drugiej tury - żadnego zaświadczenia. Z resztą czy z zaświadczeniem czy bez i tak i tak nie mogłabym zagłosować bo zostałam skreślona z listy. Moja sąsiadka - liberałka - ten sam problem, jej mąż - ten sam problem, jej syn mieszkający w Gdyni - ten sam problem, jej znajoma z Warszawy - ten sam problem - i wszyscy są liberałami! Co za zrządzenie losu...
Chyba potrzeba nam jakiegoś komputerowego licznika wskazującego w całej Polsce kto i kiedy już zagłosował. Tak, to by mogli sprawdzić czy chcę oddać już drugi głos czy może jeszcze nigdzie nie głosowałam. Pech. Pech. Pech.
I pomyśleć, że przez taki powtarzający się błąd wielu liberałów ZOSTAŁO ZABLOKOWANYCH W TYCH WYBORACH. Pokuszę się o napisanie odwołania... bo w końcu wiele Polska traci gdy ludzie ceniący wolność są skreślani na liście!