Premier przemówił. Zreflektował się. Okazał wspaniałomyślność wobec narodu ! Ba - co tu dużo mówić - wspaniale się bawi! Przy okazji pokazał czym są Jego bożki i fetysze, a mianowicie wyniki notowań i badań politycznych. Bez przedstawienia mu pewnych analiz lub wykresów prawdopodobnie nie wysilałby się w ogóle i nadal bez komentarza przyjmował sprzeciw użytkowników internetu.
Spokojnie - nic się nie zmieni w kontekście całej sytuacji. Pan premier nie wycofuje się z podjętych przez siebie zobowiązań. Inaczej straciłby status polityka otwartego, w pełni europejskiego, światłego czy przewidywalnego przywódcy - po prostu męża stanu w kategoriach prowincji UE, którą jesteśmy jako państwo. Gra na wyczekanie, zmęczenie i zgorzknienie strony przeciwnej. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że na ten moment to nie ten segment elektoratu decyduje o powodzeniu sukcesu PO i Jego rządów. Wie, że przeciwnicy ACTA nie stanowią monolitu w zasadzie powtarzają historię wszelkich inicjatyw opozycyjnych choć budowanych w inny bo polityczny sposób w przeszłości.
Zabawa trwa...jak na Titanicu....