Kilka dni po Marszu Niepodległości Polskę obiega wiadomość - Ksenofobiczny nacjonalista kierując się antysemickimi pobudkami chciał przyużyciu 4 ton materiałów wybuchowych zaatakować sej oraz zabić prezydenta i radę ministrów. Jakiż to zbieg okoliczności, akurat w tym momencie ta informacja poszła mimo, że śledztwo jest już prowadzone od 2011 roku. ABW po sprawnej akcji represjonowania ludzi związanych z Marszem Niepodległości teraz odtrąbiło kolejny sukces - Udaremniliśmy zamach.
To kim jest Brunon K. nie zostało jeszcze wyjaśnione, na razie mamy jakieś deklaracje prokuratury i ABW o tym, że podejrzany chciał zabić polityków bo uważał ich za obcych. Zobaczyliśmy dziś widowiskową konferencję,filmy z nagarnymi kilka lat temu eksplozjami na jakimś polu. Pojawia się teraz pytanie, dlaczego wszyscy mówią o udaremnionym zamachu, o winie nacjonalizmu itd. skoro nawet nie sporządzono jescze aktu oskarżenia, nie mówiąc o wyroku sądu.
Cała sprawa jest wykorzystywana w sposób propagandowy, to muszą przyznać nawet zwolennicy PO, nie udawajmy idiotów, Marsz Niepodległości organizowany przez narodowców miał mocno antysystemowy wydźwięk, więc teraz informacja o tym, że nacjonalista chciał zamordować konstytucyjne władze RP ma kompromitować po pierwsze narodowców po drugie program obalenia ustroju okrągłostołowego, bo przecież gdy ktoś z opozycji (nie koniecznie narodowej) rzuci hasło "Obalić republikę okrągłego stołu" odpowiedź będzie prosta - Ten człowiek ma taki sam program jak inspirujący zamachy terrorystyczne narodowcy.
Nikt się nie będzie zastanawiał nad słusznością bądź niesłusznością tego poglądu, po prostu taki program=narodowcy=terroryści.
Dzisiejsza informacja przykrywa ostatnią krytyke ABW i policji, policyjne prowokacje i akcje przeciw Marszowi Niepodległości i wolności słowa w Polsce w ogóle. Od przyszłego roku zacznie obowiązywać krytykowana przez niemal wszystkich prócz PO ustawa kagańcowa, teraz Komorowski z Tuskiem powiedzą - mieliśmy rację.
Rzekoma próba zamachu to również kolejny temat zastępczy, znowu zamiast zajmować się gospodarką, długiem publicznym czy forsowaniem paktu fiskalnego będziemy się zajmować tym jak na dzilnego premiera ktoś szykował bombę. No tak, trotyl na tupolewie to objaw choroby sekty smoleńskiej, prowokacje policji na Marszu 11 listopada to paranoja, były działacz PO, który zaatakował biuro PiSu w Łodzi i zabił tam jedną osobę a drugą ranił to tylko objaw szaleństwa tego człowieka w żadnym razie to nie terroryzm a już na pewno nie ma to żadnego związku z medialno polityczną nagonką przeciw prawicy. Za to poważnym problemem jest niewyjaśniona próba zamachu, tutaj nie może być żadnych wątpliwości, sprawa jest jasna, za wszystko ponosza przecież winę faszyści i politycy biorący udział w Marszu Niepodległości, koronnym dowodem na to jest fakt, że podejrzany o przygotowywanie zamachu nie był członkiem żadnej partii ani organizacji. Ale to nie ważne, tak jak nieważne było to, że Breivik ze swoimi masońskimi ideami stoi dokłandie przeciw ideałom narodowców. Żadna z tych rzeczy nie stanowi przeszkody, wszystkiemu są winni faszyści z MW i ONR. Niczemu winna nigdy nie była, nie jest i nie będzie PO.
Celebryci, postkomuniści i inni już jasno mówią, że marszów nacjonalistów nie wolno tolerować. Czyli SLD wciąż domaga się delegalizacji ONR i MW a media wciąż przedstawiaja wizerunek narodowców jako obłąkanych zadymiarzy i rasistów przepełnionych żądzą mordu. To, że ten wizerunek jest fałszywy wie każdy świadomy człowiek, uniezależniony od tej propagandy. Jedno jest jednak pewne, strach takich ludzi jak leszek Miller jest prawdziwy, ona naprawde boi się narodowców i słusznie, ale nie tego, ze ktoś mu podłoży bombę pod samochód, bo to totalny absurd, on i jemu podobni boją się tego, że to co zrobili z Polską zostanie w końcu rozliczone i Republika Okrągłęgo Stołu naprawdę zostanie obalona.
