Nathii M. Nathii M.
166
BLOG

"Przyjaźń", odc. 61

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 11

Późnym popołudniem Santiago leżał na łóżku z kubkiem kawy oraz z papierosem w dłoni. Odwlekając od siebie konkretniejsze myśli, zastanawiał się, jakim cudem jeszcze nigdy drobinka popiołu nie wylądowała mu na pachnącej pościeli. Z reguły sięgał po mocniejsze gatunki tytoniu. Puszczanie dymka nie było dla niego czynnością stricte towarzyską i choć wielu sugerowało mu przerzucenie się na długie, perfumowane rodzaje jakoby uzupełniające jego image, pan Zuleta się nie zgadzał. Inni doradzali cygara. Prawdziwy mafioso musi sterczeć z kubańską tutką wystającą z ust. Santiago wszystkich doradców gonił w diabły i palił to, co uznał za najwygodniejsze. Docinki na temat wizerunku utkwiły jednak w jego pamięci, a więc odłożył je jako problem do rozwiązania w przyszłości.

Ines Guevara. Kobieta dobra i zaufana, niezdolna do bezczelnych manipulacji narażających na szwank osoby w zasadzie jej najbliższe. Kolumbijczyk wciągnął dym do płuc podwójnie intensywnie, a następnie długo pozwalał mu uchodzić. Był gotowy na sformułowanie wniosku, ale jeszcze musiał dokończyć filiżankę kawy, zanim odważył się go sam przed sobą ująć w słowa. Kiedy zaczynasz myśleć sercem, jesteś skończony. Każdy jest potencjalnym zdrajcą. Oczywiście, łatwo mi było pogodzić się z rolą Sancheza, bo to buc zawsze okazujący mi swoją wyższość i go nie lubię. Paco Ferrero to w ogóle pazerny matoł. Wywinięcie jakiegoś numeru było kwestią czasu. Miguel nie odbierał tego w ten sposób, ponieważ znał Ferrero od iks lat i łączyło ich braterstwo krwi. Na tej samej zasadzie nie mogę obiektywnie myśleć o Ines. Przecież to moja druga matka. Tu nie Bombaj, tu nie sprzedaje się dzieci za garść miedziaków. Po chwili uzupełnił przytomnie. W Nowym Jorku można widocznie sprzedać dziecko za milion dolarów.

Zdecydował się zatelefonować, by wyjaśnić w krótkiej rozmowie kilka wątpliwości. Korzystał z aparatu jednorazowego użytku z kartą SIM zakupioną na Bronxie. Komórka panny Guevary mogła mieć założony podsłuch, dlatego próbował kontaktu z redakcją "Postępu i demokracji", w której Ines ostatnio pracowała. Ponieważ wszystkie komunistyczne siły z uwielbieniem wprowadzają postęp i demokrację, nazwa brzmiała wyśmienicie. Miał szczęście - żądana abonentka przebywała przy swoim biurku.

- Santi! Co słychać, dzieciaku? Dawno nie rozmawialiśmy! Czyżby Miguel albo Victor poinformowali cię o mojej jutrzejszej randce? Mam już zaklepaną wizytę w Jean-Louisie Davidzie - zachichotała do słuchawki.

Victor. Powiedziała to tak lekko, jakby świergotała z koleżankami o kolekcji Prady.

- Dowiedziałem się od Miguela. Victor o czymś tam mamrotał piąte przez dziesiąte, ale nie wiem dokładnie o czym. Mogłabyś rzucić trochę światła? Nie widziałem go od pogrzebu, a jestem zainteresowany, co tam wykombinowaliście.
- Och, sądziłam, że masz ogólne pojęcie. Ależ jestem głupia, nie możesz wiedzieć, bo to właściwie był mój spontaniczny pomysł! Victor twierdzi, że to ja jestem źródłem frustracji Miguela. Przeze mnie zmienia się w mentalne warzywo. Słuchaj Santi, nie czuję się z tym dobrze. Nie chcę do niego wrócić. Chcę po prostu pomóc i wiem, w jaki sposób. Jest szansa, że pomogę wam wszystkim. Chodzi o to, żeby Miguel wydusił z siebie informacje o tych durnych planach, kodach - jak zwał, tak zwał. Nie powinnam o tym mówić przez telefon. Dzięki, że nie dzwoniłeś na komórkę, ale nie wiem, czy tutaj mogę swobodnie rozmawiać.
- Rozumiem. Proszę, przyjdź na spotkanie o godzinę wcześniej. To ważne.
- Ale fryzjer...

Pan Zuleta się rozłączył. Nie wierzył Sanchezowi jako psu, lecz musiał ochłonąć i przemyśleć, na ile jego rola w spisku jest niepodważalna. Oprócz intuicji nie miał żadnych zdecydowanych wskazówek. Jedyne, co mu nie pasowało, to wyciąganie z szafy Paco Ferrero i Ines. Cholera go wie, może marzą mu się te kody wyłącznie dla siebie. Anna, ewidentnie z ekipy Rafaela Valenzueli, wydłubała parszywcowi oko. Nic się nie trzymało kupy. Kiedy Ferrero przebywał w rezydencji, jakimś "cudem" do samochodu Santiago trafiła butelka z zatrutym napojem, potem próbowano go rozjechać na wylotówce, a na końcu zastrzelić we własnym pokoju. O ile gangster z dzielnicy Queens mógł działać na własny rachunek, o tyle Ines w rozmowie brzmiała jak nieświadoma niczego pożyteczna idiotka. Santiago postanowił spotkać się z nią w cztery oczy. W jego głowie zaświtał chytry plan.

Odcinek 1

Odcinek 60

Odcinek 62

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura