Nathii M. Nathii M.
176
BLOG

"Przyjaźń", odc. 65

Nathii M. Nathii M. Kultura Obserwuj notkę 11

Dawnych kochanków w jednym momencie połączyła samotność. Byli oddzieleni o kilkanaście przecznic, a każde z nich przejmowało się kimś innym. Otyła persona w Trump Tower płakała w dekolt pięknej blond kelnerce za swoją królową, z kolei ta usiłowała tymczasowo zapchać dziurę w duszy po relacji Santiago Zulety. Mają rację ludzie mówiący, że on zawsze strzela celnie. Ines nalała porto do kieliszka. Przeglądała otrzymane dokumenty, ale wykonywała tę czynność machinalnie. Wściekłość walczyła w niej z uczuciem bezdennej pustki. Złamane serce w sojuszu ze zranionym ego nie były najlepszymi doradcami. Kobieta miotała się od nienawiści do przebaczenia. Kiedy Victor Sanchez nacisnął na klamkę, panna Guevara siedziała na szklanym stoliku, podpierając kolana łokciami, niczym bezwolna pacynka. Przy niej leżała aktówka, a tuż obok karafka z resztą alkoholu.
- Czy to, co leży na blacie, jest tym, o czym myślę? - krzyknął Sanchez nie kryjąc ekscytacji.
- Tak. - Ines wyrzuciła przez ściśniętą krtań.
- Jesteś niesamowita, nie sądziłem, że uda ci się to tak szybko!

Poderwał przerażoną kobietę ze stołu i mocno ją objął. Ines próbowała markować nastrój, ale fałszywe uśmiechy przychodziły z trudem. Podświadomie strzelała wzrokiem po kątach. Podnoszona w górę też chyba ważyła więcej, niż zwykle, przez napięcie, które było jej udziałem. Rozentuzjazmowany sukcesem Victor na starcie nie zwracał uwagi na niezgrabności kochanki, tylko sięgnął po teczkę. Mruczał do siebie z zadowoleniem. Awansuje w oczach Rafaela Valenzueli. Wszystko zwieńczy szczęśliwe zakończenie.
- Możemy świętować, najdroższa. Masz szampana, czy powinienem zamówić?
- Nie tak szybko. Nie lubię być oszukiwana.

Każde wypowiadane przez pannę Guevarę słowo ją bolało. Na granicy stanowczości oraz płaczu jej gardło było usłane fragmentami żyletek zmieszanych z potłuczonym szkłem. Victor Sanchez przeklął w myśli. Komplikacje. No jasne.Trzymał głowę w papierach i dbał o beztroski tembr głosu.

- Któż by śmiał cię oszukać, skarbie? Miguel Reyes w trakcie dzisiejszego spotkania? Chcesz się wyżalić?
- Daj spokój. Wykorzystałeś mnie, żeby zdobyć te informacje dla własnego planu objęcia władzy nad gangiem! Tak, czy nie?
Mężczyzna obrócił się, odłożył aktówkę.
- Nie wiem, na jakiej podstawie doszłaś do takiego wniosku, ale nie mogę cię dłużej okłamywać i wcale tego nie chcę. Zależy mi na tobie. Pasujemy do siebie i powinniśmy być ze sobą.
- Przecież nie traktujesz mnie poważnie! Po co te bajki? Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej?
- Chciałem oszczędzić ci stresu. Wymyślenie historyjki po fakcie nie stanowiłoby problemu.
Ines się rozpłakała.
- Myślisz, że ludzie, których znam od tylu lat, nic dla mnie nie znaczą? Że nie zechcę ich ostrzec?
- Liczę na twój zdrowy rozsądek.
- Przecież musi być wyjście z tej sytuacji! Trzeba położyć konfliktowi kres - w pokojowy sposób! Jeśli chcesz, mogę wam w tym pomóc!
- Nie, najdroższa. - Sanchez przytulił kobietę jeszcze raz. Ona oparła głowę na jego ramieniu. - Sprawy zaszły za daleko. Wiesz równie dobrze jak ja o drugim dnie tego konfliktu. Odkąd rywalizuję z Santiago, stałem się w tym stroną. Czy Santiago jest, twoim zdaniem, poczytalny? Odpowiedz.
- Nie jest...
- Musisz wybierać.
- Chcesz zabić jego i Florencię...
- Nie dotknę Florencii, mogę przysiąc.
- W takim razie zrobi to ktoś inny. - Wyrwała się z uścisku. - Proszę, pozwól mi wyjechać do Kolumbii i nie każ na to patrzeć. Pojadę w góry. Chcę być z dala od tego miejsca.

Ines roztrzęsionymi dłońmi sięgnęła po torebkę, upewniając się, czy w środku ma paszport i kartę kredytową. Ktoś z jej bliskich miał zginąć. To było nieuchronne jak dzień nadchodzący po nocy. Czas w chatce w górach chciała poświęcić na medytację, porządkowanie życia od podstaw w razie realizacji różnych scenariuszy oraz - przede wszystkim - uniknąć mieszania własnej osoby ponownie w rozgrywki mafijne. W filmowej serii "Piły" człowiek za popełnione grzechy musi się samookaleczyć. W tym przypadku Ines musiała decydować, za kim będzie tęskniła najmniej. Okropny wybór. Wciąż zamierzała negocjować. Musiała jednak uspokoić myśli.

- Nie mogę wypuścić cię z mieszkania. - Sanchez szarpnął kobietę za ramię.

Panna Guevara odruchowo wykonała krok w tył. Unikała wzroku napastnika.

- Twoje oczy są obce, Ines. Nie wierzę ci.
- Nie wiem, jak mam cię przekonać...
- Nie przekonasz mnie. To już koniec.

Victor Sanchez sięgnął po rewolwer do wewnętrznej kieszeni marynarki. Pod Ines ugięły się nogi. Kolumbijczyk podtrzymał ją, uniemożliwiając upadek. A potem dwukrotnie wystrzelił w jej brzuch.
- Mogliśmy być naprawdę szczęśliwi, Ines.
- Ja jestem szczęśliwa... - wyszeptała.

W ostatnich sekundach życia poczuła dziką satysfakcję, że dzięki jej skromnemu udziałowi w operacji, już w sobotę Santiago Zuleta będzie miał na talerzu podane to, o czym marzył od tak dawna.

Odcinek 1

Odcinek 64

Odcinek 66

Nathii M.
O mnie Nathii M.

C'est moi.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura