ABS1 ABS1
484
BLOG

Piorun kulisty

ABS1 ABS1 Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Witam blogerów!

Chociaż nie jestem fizykiem, przez wiele lat zdobyłem sporą wiedzę na temat fizyki, astronomii, kosmologii. Niedawno odkryłem Salon24. Z zaciekawieniem zacząłem czytać notki i dyskusje na temat interesujących mnie dziedzin, od ostatnich, do coraz starszych. Czasem zrywam boki czytając teoryjki odkrywców "nowej fizyki", czasem przeczytane teksty skłaniają mnie do przemyśleń. Osobiście nie uważam, żeby współczesna fizyka w pełni prawidłowo opisywała rzeczywistość, jednak nie chcę się silić na wymyślanie własnych teorii. Pozwolę sobie jednak od czasu do czasu podzielić się z Państwem jakąś hipotezą czy przemyśleniami, traktując to jedynie jako materiał do dyskusji.

W jednej z notek Pana Arkadiusza Jadaczyka sprzed ok. roku znalazłem informację na temat pioruna kulistego, że jest podobno około 200 teorii usiłujących wyjaśnić to zjawisko. Nie znam ich wszystkich. Wiem, że są wsród nich kompletnie absurdalne. Na przykład wyczytałem, że jakiś zespół naukowców z Insbrucku, twierdzi o zjawisku pioruna kulistego, że to tylko złudzenie wywołane w naszym mózgu przez pole magnetyczne. Sęk jednak w tym, że ten piorun widział jeden mózg, zaś zniszczenia przezeń wywołane widziały zupełnie inne mózgi i w zupełnie innym czasie. Inni widzą w nim antymaterię, kulę plazmy, czy prezent od kosmitów.

Dorzucę i ja swoją cegiełkę do tematu.

Pioruny kuliste najczęściej związane są z burzą i tyko o tych zjawiskach tu napiszę. Ukazują się jako świecące kule o średnicy od kilku cm do ok 1,5 m i różnej barwie. Poruszają się stosunkowo wolno, z prędkością ok 1 m/s. Swój żywot kończą różnie, niektóre rozpływają się po kilku do kilkudziesięciu sekund bez śladu, inne potrafią wniknąć do gniazdka elektrycznego, jeszcze inne szukając "uziemienia" potrafią narobić niezłych szkód, np. wybić dziurę w murze. Z obserwacji moich i relacji ludzi,  którzy również widzieli to zjawisko wynika, że piorun kulisty nie jest dokładnie kulą, to raczej taki toczący się lub frunący nieregularny kłębuszek.

Co sądzę o jego naturze i sposobie powstawania? Ano, widzę to tak: początkiem zjawiska jest zwykły "liniowy" piorun.  Trudno mi przedstawić tu jakieś wyliczenia, bo znalazłem mnóstwo sprzecznych danych na temat wyładowań atmosferycznych. Według mnie samo wyładowanie trwa ok. 0,2 sek. W tym czasie na jakiś punkt, niewielki przedmiot na ziemi spływa prąd o napięciu kilkunastu milionów V i natężeniu kilkudziesięciu kA. Nawet jeśli jest to niezbyt ścisłe, to chyba nikt nie wątpi, że w ułamku sekundy ten przedmiot, w który uderzył piorun, zaczyna nurzać się w morzu rozpędzonych elektronów. Jak wiadomo, przewodnictwo elektryczne gruntu jest mizerne, więc przez chwilę, te elektrony "nie bardzo mają gdzie się podziać".

A teraz, czy pamiętacie takie doświadczenie ze szkoły, w którym zdmuchje się płomień świecy wiatrem elektronów wychodzącym z metalowego ostrza? No to jesteśmy w domu. Wystarczy, że przedmiot, w który uderzył piorun, lub jego bezpośrednie otoczenie, ma coś, co mogłoby rolę takiego ostrza spełniać. A siły natury, to nie szkolny elektroskop. Wiaterek musi być niezły. Przypuszczalnie w takim wichrze elektronowym wskutek turbulencji powstaje wir. Wir ten otorbia się w kłębuszku powietrza, które jonizuje i presto: piorun kulisty gotowy.

Nie pytajcie mnie, jakie siły powodują, że ta cała struktura potrafi być stabilna przez kilkadziesiąt sekund, bo nie wiem. Myślę, że ten wir częściowo "paruje".  To co widzimy, to tylko zjonizowany gaz. Piorun jest w środku. To megastado wirujących elektronów.

 

 

 

 

ABS1
O mnie ABS1

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie