neopropaganda neopropaganda
400
BLOG

KONSTYTUCJA WG PIS – CZY WSZYSTKO ZŁE? -- Piotr Klamann

neopropaganda neopropaganda Polityka Obserwuj notkę 21

Głosy krytyczne o projekcie reformie konstytucji według PiS oscylują wokół twierdzeń, że jest to projekt niemal autorytarny. Osobiście również mam zastrzeżenia co do niektórych propozycji partii Jarosława Kaczyńskiego. Dostrzegam jednak pewne pozytywy:

a.      92% Polaków chce w bezpośrednich wyborach wybierać prezydenta. Propozycje polegające na ograniczaniu władzy prezydenta są zatem nielogiczne. Prezydent nie może być tylko od przecinania wstęg, skoro dysponować będzie tak silnym mandatem.
b.     Prezydent w wizji PiS nie sprawuje funkcji dyktatora tylko funkcje nadzorczo-kontrolne.Jest to w myśl reklamy pewnego napoju "prawie" różnica, która czyni wielką różnicę. Prezydent, który powołuje sędziów w porozumieniu z Radą Sądowniczą, który powołuje urzędników Służby Cywilnej wywiera realny wpływ na państwo, ale nie za pomocą bezpośrednich, tylko pośrednich ingerencji, co pozwala zachować autonomię tych instytucji. To oczywiste, że powołanie lub odwołanie sędziego czy urzędnika nie będzie się odbywało na zasadzie woli prezydenta nie do złamania, ale odbywać się będzie według ściśle ustalonych procedur, które będą kontrolowane przez odpowiednie rady.
c.      Błędną propozycją PiS jest możliwość odmowy powołania premiera bądź ministrów. Powinien mieć wpływ na stanowiska spraw zagranicznych i obrony narodowej, a więc na te, które tradycyjnie są obiektem jego „zainteresowania” jako symbolu polskiej państwowości i głównodowodzącego siłami zbrojnymi. Możliwość odmowy powołania dowolnego ministra zaburza pojęcie koabitacji, której idea wywodzi się z konstytucji francuskiej. Ów akt naszych zachodnich partnerów tak ustala stosunki w państwie, że kiedy prezydent ma za sobą większość parlamentarną ma bardzo silną pozycję, ale kiedy w Konstytuancie rządzi opozycja prezydent ma niewiele do powiedzenia. I to należy zadbać w konstytucji polskiej, aby prezydent albo mógł rządzić realnie, albo w ogóle, inaczej będzie „polityczną przeszkadzajką”. Jest to przecież główny zarzut wobec obecnej konstytucji.
d.     Słuszne natomiast jest rozszerzenie możliwości prezydenta w kwestii rozwiązania parlamentu. Będzie to z pewnością łatwiej dyscyplinować parlament i zmuszać ową instytucję do koncentracji na zadaniach prawodawczych, a nie bieżących kłótniach. Podobna możliwość rozwiązania parlamentu, którego „wiek” przekroczył minimum 12 miesięcy, do pół roku od chwili objęcia przez niego urzędu prezydenta istnieje również w konstytucji francuskiej. Jeśli jednak prezydent ma większe instrumenty odwołania parlamentu, to i parlament musi na zasadzie równowagi zostać wyposażony w lepsze instrumenty kontroli prezydenta. Trzeba zastanowić na uproszczeniem procedury impeachmentu tak aby zdecydowana większość parlamentarna mogła usunąć bądź przynajmniej postraszyć prezydenta. Co zrobić z instytują Trybunału Stanu, de facto martwą instytucją? Zlikwidować i scedować jej uprawnienia na Sąd Najwyższy bądź Trybunał Konstytucyjny (którego niekrórzy członkowie pochodzą przecież z nominacji prezydenta)? Nie może być także wykręcania się prezydenta od stawania przed komisją śledczą parlamentu. Prezydent musi być pod kontrolą, inaczej będzie faktycznie kimś ponad konstytucją.
e.     Również osławione dekrety z mocą ustawy, które – przypomnę – postulował Lech Wałęsa i wtedy także zarzucano mu zamiłowanie do piłsudczykowskiej dyktatury, nie będzie można wprowadzić w życie bez kontrasygnaty odpowiedniego ministra (a więc tylko wtedy, gdy prezydent ma rząd po swojej stronie) i bez zgody parlamentu, który ma na to 30 dni (kolejne zabezpieczenie). Wydaje się jednak, że ta koncepcja jest zbyt daleko idąca i pozostawia prezydenta znowu poza kontrolą parlamentu, bowiem ten ostatni zostaje tutaj sprowadzony do roli czysto reaktywnej.
f.       Prezydent powinien mieć jasno ustalone kompetencje w sprawie nominacji na ważne stanowiska urzędnicze. Konstytucja według PiS chyba za mało koncentruje się na możliwościach pośredniego oddziaływania prezydenta na politykę społeczną i gospodarczą.Tymczasem zauważmy, że na przykład mimo przewagi PO w parlamencie obecna Rada Polityki Pieniężnej będzie miała gołębie nastawienie. W 9 osobowej RPP będzie 5 jastrzębi (2 z Sejmu, 3 z Senatu) i 4 gołębi (kandydat PSL pani Chojnacka-Duch i 3 członków nominowanych przez prezydenta). Jednak razem z prezesem Skrzypkiem da nam to obraz Rady gołębiej, bowiem zdanie prezesa rozstrzyga w przypadku remisu. Okazuje się zatem, że głos prezydenta będzie miał głos decydujący w przyszłym kształtowaniu się polityki monetarnej. Dlatego proponuję, aby prezydent mógł mianować prezesa CBA, NIK, NBP i Trybunału Konstytucyjnego i Igo Prezesa Sądu Najwyższego, 3 członków RPP i TK i był w tych kompetencjach niezawisły. To znaczy, aby nie musiał w tej sprawie konsultować w jakikolwiek sposób swojej decyzji z parlamentem. Jest to lepszy i bezpieczniejszy sposób oddziaływania prezydenta na politykę niż np. dekrety.
g.      Zostaje sprawa weta. Należy znieść  w ogóle weto negatywne.Jest to element destabilizujący i nie przydający zresztą urzędowi prezydenta poparcia. Należy wprowadzić weto pozytywne. Prezydent w trakcie procesu legislacyjnego ma prawo składania poprawek do procedowanych ustaw, które rozpatrywane będą osobno przez Sejm na posiedzeniach plenarnych jako tzw. poprawki prezydenckie, które odrzucić można większością bezwzględną.Dodam tutaj to, co niegdyś proponował Jan Rokita – należy ogólnie uprościć proces legislacyjny parlamentu. Posiedzenia plenarne obu izb powinno głosować tylko nad całością ustaw. Poszczególne poprawki powinny być „załatwiane” na posiedzeniach Komisji. Komisje przedstawiają izbie parlamentu tylko gotowe projekty ustaw pod ostateczną decyzję. Jeśli Sejm wnioski prezydenta odrzuci musi on ustawę podpisać. Alternatywną kompetencją prezydenta pozostaje oczywiście skierowanie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego. Nota benedziwię, że prezydenci mają ku temu narzędzia tak rzadko sięgają po instrument składania własnych projektów ustaw. Jeśli Lech Kaczyński uważa, że jego koncepcja jest lepsza np. na służbę zdrowia niż PO czemu nie złoży stosownego projektu? Kaczyński dużo popisuje się swoją profesurą z prawa pracy i paternalistycznie traktuje Tuska, ale bardzo rzadko składał własne propozycje odnośnie reformy Kodeksu Pracy.
h.     Zmniejszenie liczebności posłów i senatorów pozostaje chyba kwestią nie podlegającą sporom.
i.        W sprawie wprowadzenia ordynacji mieszanej również rysuje się pole dialogu pomiędzy głównymi siłami politycznymi. Dużym błędem politycznym byłoby niewykorzystanie tej przestrzeni do porozumienia.
j.       Invocatio Dei jest nie tyle manifestem teologicznym, ale nawiązaniem do pięknych idei Konstytucji 3 Maja; Konstytucji, przypomnę, która w sposób ewolucyjny i twórczy łączyła tradycję z nowoczesnością. Wiele rzeczy można Kaczyńskiemu można zarzucić, ale na pewno nie to, by jako syn działacza PPS chciał wprowadzać państwo wyznaniowe.
k.      Definicja małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety nie jest również uderzeniem w kogokolwiek i mylą się ci wszyscy, którzy chcą znowu upiec na tym ogniu jakąś ideologiczną pieczeń. Małżeństwo jest związkiem heteroseksualnym i pozostańmy przy tej definicji, nie wprowadzajmy semantycznego zamieszania. Natomiast w niczym to nie przeszkadza, by zalegalizować partnerskie związki homoseksualne, ponieważ dwóch mężczyzn czy dwie kobiety, które w Urzędzie Stanu Cywilnego chcą zarejestrować to, że żyją razem nazywanych będzie partnerami, a nie mężem i żoną. Dlatego słuchaczom Radia Maryja radzę nie cieszyć się zbyt wcześnie, a zwolennikom Krytyki Politycznej nie skowyczeć za głośno.
l.        Głównym grzechem projektu jest awersja do decentralizacji, którą moim zdaniem przeciwnie trzeba pogłębić w Polsce. Należy uczynić Senat zależnym od samorządów. Marszałkowie województw winni być wybierani w bezpośrednich wyborach samorządowych i jednocześnie prezentować własnych kandydatów do Senatu. Wybory takowe powinny odbywać się co 5 lat, aby nie mieszały się z wyborami o innym charakterze. Będą to swoiste wybory regionalne.
m.   Słowa Jarosława Gowina o zerwaniu z dyktatem korporacji, które proponuje konstytucja według PiS celnie oddają jedną z najważniejszych zalet tego projektu.
Wniosek: Nie wszystko w koncepcji PiS jest złe. Choć trudno mi uwierzyć w realność wprowadzenia tego projektu to cieszę się, że spór pomiędzy obiema partiami przestał być dyskusją o to, czy lodówkę otwiera się z prawej czy lewej strony. Dojrzałość elit politycznych wyraziłaby się w moim głębokim przekonaniu na poszukaniu tego, co łączy i przeprowadzeniu w Komisji Nadzwyczajnej przynajmniej tego, co nie budzi kontrowersji (ordynacja mieszana, wybory przez Internet, ograniczenie liczebności izb parlamentu).
W każdym razie jest spór ideowy, o dwie wizje państwa. Jest wizja konserwatywno-narodowa i wizja konserwatywno-liberalna, idziemy do wyborów i wiadomo, o co się kłócimy.
Piotr Klamann, członek zespołu Neopropaganda

W roku 1989 w dużej części znika propaganda ideowa, ale niestety pozostaje propaganda personalna, którą można określić także jako propagandę wydarzeń, albo propagandę elit. Ma ona na celu takie informowanie społeczeństwa, które zapewni elitom kontrolę nad nim, ochroni przed utratą władzy i w miarę możliwości przyczyni się do jej poszerzenia. .................................................................. Wiek XXI zdominuje walka Społeczeństwa Otwartego z przedstawicielami propagandy elit . Media stają się głównym polem konfliktu, a przekaz informacyjny główną bronią. Witamy w świecie NEOPROPAGANDY. http://neopropaganda.pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka