Postulat ekshumacji pary prezydenckiej i innych ofiar katastrofy smoleńskiej pokazuje, że PiS nie będzie się wahać, by użyć ofiar do gry politycznej.
To temat delikatny, bo trudno odmówić rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej do mówienia o nich, dywagowania na temat przebiegu sekcji czy pochówku. Jednak jest cienka linia między osobistym aspektem tej sprawy, a jej wymiarem politycznym.
Dzisiejszą wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, że nie jest pewien, czy na Wawelu spoczywa jego brat►, należy już niestety interpretować w kategoriach politycznych. Nie wierzę, że Jarosław Kaczyński naprawdę ma w tej sprawie wątpliwości. Ciało prezydenta RP zostało przez niego rozpoznane na lotnisku w Smoleńsku. Potem nikt go stamtąd nie zabierał, było pilnowane przez polskie służby aż do umieszczenia w trumnie i przewiezienia do Polski.
Kwestionowanie dzisiaj tożsamości zwłok jest więc dziś niczym innym niż grą polityczną z wykorzystaniem ciała zmarłego prezydenta. Chodzi prawdopodobnie o to, by odgrzać wobec opinii publicznej temat katastrofy.
Mam nadzieję, że się mylę. Że słowa Kaczyńskiego nie są z jego strony grą, tylko wynikają z trwającej wciąż traumy po katastrofie. W przeciwnym wypadku moralna ocena jego postępowania powinna być jednoznaczna.
Piotr Śmiłowicz
Czytaj więcej opinii publicystów Newsweeka
