nieateista nieateista
320
BLOG

Perfekcyjne dzieło. Czyje?

nieateista nieateista Polityka Obserwuj notkę 31

 Dla mnie największym cudem natury są drzewa, w szczególności kalifornijskie sekwoje i afrykańskie baobaby, a także nasze polskie lipy; swego czasu myślałem nawet o studiowaniu leśnictwa i zamieszkaniu w leśniczówce. Na przykładzie lasu (ekosystemu leśnego) widać najlepiej nie tylko wspaniałość życia, ale także to, jak wszystko w świecie żywych istot jest doskonale poukładane. 

Początkiem nowego życia, na przykład nowego drzewa jest nasionko uzbrojone w mały spadochronik (u lipy) – aby wiatr mógł je przenieść odpowiednio daleko, możliwie jak najdalej. Gdy jest już gotowe do przekształcenia się w nową roślinę, wiatr odrywa mały latawiec od drzewa-rodzica, a ten po pewnym czasie opada na ziemię i...

...rozpoczyna się dzieło tworzenia.

Wszystko jest zaprogramowane w helisie DNA. W niej jest zawarta informacja o tym, jak ma/miało powstać drzewo – na przykład to, pod którym kiedyś leżałem i odbyłem najważniejszą modlitwę w swoim życiu.

Zaczarowana lipa na placu zabaw w podwarszawskim miasteczku to oczywiście zaledwie cząstka cudownej doskonałości całego świata przyrody, fenomenu życia. Poszczególne jednostki nie tylko żyją, ale właśnie współtworzą harmonijną całość – tzw. ekosystem. Każde życie pełni ściśle określoną rolę, wypełnia sobie przeznaczoną, a raczej przez siebie zajmowaną przestrzeń. Wszystko jest poukładane w sposób wręcz perfekcyjny – o wiele bardziej precyzyjnie niż w szwajcarskim zegarku. Jeżeli coś się zepsuje, złamie, przestanie nagle żyć – nawet na skutek katastrofy: pożaru, powodzi, wybuchu wulkanu, to i tak ten, zdawałoby się, nieprzewidziany i nagły feler w ostateczności stanie się takim samym, jak wszystko pozostałe, zdarzeniem uwzględnionym przez perfekcyjnie działającą machinę życia, która w wyniku tego niby-feleru nadal tak samo doskonale funkcjonuje – bo była przygotowana na wszystkie możliwe scenariusze (z wyjątkiem niszczycielskich działań człowieka).

W takich właśnie chwilach może się zrodzić pytanie:

Jak doszło do powstania tego perfekcyjnego mechanizmu?

I są tylko dwie możliwości, jak zawsze w sprawach w życiu najważniejszych:albo, albo. Nie ma żadnych odcieni, żadnych szarości, żadnej względności, żadnych kompromisów. Żadnej tolerancji. Albo to wszystko powstało w wyniku ciągu zdarzeń losowych – po prostu ot, tak sobie, albo zostało stworzone w określonym celu i przez określonego Stwórcę. Nie ma innej, trzeciej opcji. Możemy stanąć albo po jednej stronie, albo po drugiej; albo też coraz częściej mówimy: Nie wiadomo.

Prapoczątek wszystkiego

Kiedy właśnie wpadam w taki stan obserwatora i przyglądam się dziełom przyrody (którą tak lubię): dwustuletniej lipie, małej roślinie kołysanej przez wiatr, ptakowi siedzącemu na gałęzi drzewa, mrówce spacerującej po mojej ręce lub człowiekowi – to trochę dziwna, może nawet dziwaczna (czasami wręcz bardzo dziwaczna) wydaje mi się myśl, że to wszystko jest wynikiem zdarzeń losowych, które doprowadziły do takiego właśnie doskonałego rezultatu, że to wszystko powstało bez żadnego celu.

Nie mam zamiaru kwestionować teorii ewolucji, chociaż ona także ma swoje braki (nie tylko brakujące ogniwa). Można uznawać, że prawa przyrody – ewolucja, dobór naturalny – doprowadziły do takiego rezultatu, jaki obserwujemy w wielu miejscach na ziemi. Ale to wcale nie musi stawiać nas po tej stronie, po której myślimy, że powinniśmy stanąć, zgadzając się z teorią ewolucji.

Bo gdy w swoich rozmyślaniach cofniemy się jeszcze dalej w przeszłość – zanim powstała pierwsza forma życia na naszej planecie, gdy zadamy sobie pytania dotyczące elementarnych kwestii: Skąd pochodzą te prawa przyrody? Wynikiem czego one są?, to pojawiają się kolejne: A skąd się wzięła Ziemia, planety, gwiazdy? Skąd materia i prawa fizyki? Skąd pierwiastki? Z czego one powstały? Dlaczego powstały w takiej formie, a nie innej? Dlaczego mamy ciała stałe, płynne i gazy? Dlaczego w ogóle wszystko ma postać materialną, a nie inną? Kiedy był początek wszechświata i co nim było?

Wówczas, po zadaniu sobie tych pytań (nie tylko o ewolucję – o to, czy miała miejsce), wyjaśnienie tego wszystkiego, że zdarzyło się, powstało tak sobie, przypadkiem, staje się coraz trudniejsze, coraz mniej oczywiste. 

nieateista
O mnie nieateista

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka