Komu? Oczywiście temu, kto podpowiedział Jarosławowi Kaczyńskiemu tzw. termin ostateczny. Sprawy stały się jasne. Kto liczył na to, że zrobi karierkę, miał czas się zreflektować, że nie o karierkę SP chodzi. Taki poseł Kownacki np. Miał pieniądze z reprezentowania części rodzin smoleńskich (aż dziw, taki ideowy, a o kasę mu szło) i boleśnie musiał odczuć jej brak. Wszak PiS ma monopol na Smoleńsk. Samozwańczy, co prawda, ale ma. Tak jak wszelki monopol PiS-u pochodzi z jakiegoś zadufania i z lęku przed odpowiedzialnością. Bo czym innym byłyby wygrane wybory, jak nie wzięciem tejże odpowiedzialności właśnie, za kraj dwie kadencje orany bezlitośnie przez PO? Wygodna jest pozycja największej opozycji. Wolno krytykować wszystko, a generować nie trzeba niczego. Jedyny problem, to jak tu być tą największą i jedyną prawicową opozycją. Otóż demontując Solidarną Polskę. Nie wyszło. Zrodzi refleksję czy agresję? No cóż, za to co roi się w głowach najbliższych rycerzy J.Kazyńskiego, nikt przytomnie myślący nie może brać odpowiedzialności. Mimo tego ryzyka, cieszę się, że 27 lipca minął.
Przy okazji kolejny groźny mit upadł: że oto SP brało jak leci, byleby stworzyć Klub. Otóż okazuje się, że wybór nie był przypadkowy. Klub się nie rozpadł, a odszedł nikt czyli ten, kto powinien.
