Straszliwa bezradność wyziera z naszych polskich usiłowań. Resztki demokracji, z której mamy możliwość korzystać. Legalnie. Za przyzwoleniem. Maszerujemy, bo się nam nie podoba, że telewizja, która opłatę koncesyjna musi rozkładać na 5 lat nadaje na multipleksie, a telewizja, która może zapłacić z góry – nie. Po reklamie jaką Dworak i jego firma zrobili TV Trwam, pewnie nawet ateiści zaczęliby ją włączać (tak dla żartu, ale jednak). Takiej zmasowanej akcji promocyjnej jak na polskich ulicach, nie miało jeszcze żadne przedsięwzięcie. Teraz to dopiero się zawezmą. Może aresztują O. Rydzyka za … coś się znajdzie i będzie po sprawie? Mimo że w siłę formalna marszu nie wierzę, ma on swój moralny wymiar, dlatego potelepię się w sobotę do Warszawy.
Tak jak podpisałam się na liście „przywracamy historię” i zebrałam nawet po znajomych trochę podpisów, więc w sukcesie (150 tyś. zamiast wymaganych 100 tys.) pod ustawą oświatową, która uniemożliwi pojedynczemu człowiekowi (ministrowi) na taką manipulację, jak ta z nauką historii. Sejm jaki mamy, każdy widzi, więc przegłosują, co zechcą. Ale niech im lekko nie będzie, niech po grudzie pójdzie. A może się zielony Waldek wyłamie? Może mu się Witos przyśni, że wstaje z grobu i z nauczania historii przepytuje? Może mu linijka wyrżnie w łapę albo i w co inne?
Przywracanie historii – gdy już jest sukcesem – stało się sukcesem SP, choć organizował to wszystko „Komitet Obywatelski” ponadpartyjny. Sama widziałam jednego posła PiS jak po spotkaniu z samym sobą w pewnym powiecie, puścił listę.
Fakt, dla dobra sprawy Solidarna Polska nie afiszowała się, że jest głównym sprawcą podpisowego zamieszania, żeby nie zrażać czytelników Gazety Polskiej, a jeszcze bardziej nie drażnić redaktorów i mocodawców. Szkoda, bo akurat ta sprawa powinna ich łączyć.
Chciał nie chciał inicjatywę ustawodawczą wnosi Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry. I chwała. Dlatego w marszu w sobotę pójdę z nimi.
