Ew. Ew.
466
BLOG

Aborcja, a psychika kobiety

Ew. Ew. Zdrowie Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Przepraszam, ale nawet nie chcę brać pod uwagę zdania lewicowych, feministycznych środowisk. Ich argumentacja nie mieści mi się w głowie, po co więc mam sobie i Wam mózg zaśmiecać...

Jakie jesteśmy? Oczywiście wspaniałe i mądre, ale bywamy nielogiczne, głównie przez hormony, emocjonalne. Potrzebujemy opieki, poczucia bezpieczeństwa i Was drodzy Panowie, bo cóż bez was byśmy poczęły? Nic, dosłownie i w przenośni (metamorfozie, jak informuje uczestniczka manifestacji kodu).

Wrócę do starej sprawy z dr. Chazanem. Wytłumaczę ją po swojemu.

Po pierwsze jeśli pacjentaka wspomnianego doktora, naprawdę chciałaby dokonać aborcji, to by to zrobiła. Co za różnica, czy wskazał jej innego dr. Znalazłby się bez problemu, jeśli by szukała, czy ktoś jej bliski.  Zupełnie, jak w innych dziedzinach medycyny. Z tego, co się orientuję dentysta nie ma obowiązku wskazywania drugiego dentysty, jeśli ten pierwszy nie może czegoś zrobić. Szukamy sami, a jak za bardzo boli to ktoś nam pomaga.

Po drugie czuję, że ona chciała urodzić to dziecko. Jak wspominałam jesteśmy nielogiczne, potrafimy wierzyć w cuda, więc mogła mieć do końca nadzieję, że dziecko nie będzie tak chore. Może chciała być pewna na 100%, że to dziecko faktycznie nie miało szans.

Psychika ludzka najbardziej nie znosi niepewności. Łatwiej człowiekowi znieść śmierć bliskiego, niż zaginięcie, któremu towarzyszy totalna bezradność, niemoc, podobnie w przypadku choroby bliskiegio, kiedy nic nie można zrobić. Z ostatecznością, jaką jest śmierć trudno się kłócić. Można oczywiście, ale jesteśmy na straconej pozycji, więc po co. Myślę, że ta kobieta zdawała sobie sprawę, że warto ciąże doprowadzić do rozwiązania, choćby dla spokoju własnego sumienia, żeby się potem latami nie obwiniać, że może by żyło, a ja zgodziłam się na aborcję.

Aborcja w takim przypadku miałaby uchronić matkę od cierpienia, wynikającego również z widoku swojego schorowanego, martwego dziecka. To już kwestia skrzywienia naszych czasów. Uciekanie od cierpienia, oby nie widzieć, nie czuć do końca bólu, jakoś go uśmierzyć. Z paletą uczuć jest podobnie, jak z pogodą, są jej różne rodzaje, ale doceniamy grzejące słońce szczególnie po srogiej zimie (nie generalizuję, co kto lubi). Aborcja, a psychika kobiety

Podsumowując, przewidywania lekarzy, że dziecko może narodzić się z wadami jakoś słabo mnie przekonuje do aborcji.

Mam wątpiwości jedynie w sytuacji zagrożenia życia, ale nie w przypadku: może pani umrzeć przy porodzie lub pani dziecko, to co może aborcja? Chodzi o sytuację, kiedy nawet trudno nazwać ingerencję medyczną aborcją, to raczej ratowanie życia i to też nie koniecznie matki, czasem dziecko przeżyje, a matka nie.

 

Nie jestem lekarzem, nie znam z życia jakichś skrajnych, patologicznych przypadków, nie słyszałam o historiach typu: to dziecko, potwór, wykańczało od środka swoją matkę. Bywają takie? Jeśli tak, to margines.

Mam propozycję dla feministek, zamiast biegć co jakiś czas do ginekologa na aborcję, podwiążcie sobie jajowody. Raz, a dobrze. A jak obudzą się w was instynkty, to przygarniecie sobie psa, taka teraz moda.

 

 

Ew.
O mnie Ew.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości