Ostatnimi czasy mamy do czynienia z częstą, celową zamianą pojęć. I tak, liberalizmem, czy też neoliberalizmem(to już jest chyba buzzword) nazywa się w mediach wszystko co złe.
Oprócz tego, od lat, JKM mocno przyczynia się do ośmieszania liberalizmu. Za ery JKM'a ludzie zdążyli sobie uzmysłowić, że liberalizm to 3x niższe podatki za Hitlera, kobiety siedzące w domu i tak dalej. No, jakby człowieka nie bronić, to aktualnie najczęściej ośmiesza tę ideologię swoimi wypowiedziami. Ok, nie byłoby nic złego w tych wypowiedziach(bo przecież to w większości prywatne poglądy) jeśli skierowane byłyby one tylko do sympatyków KNP. Oni znają i potrafią odróżnić program od poglądów, a także wiedzą, że wolni ludzie decydują sami za siebie. Ale sęk w tym, że zwykli, szarzy ludzie nie rozumieją tego. Po jego wystąpieniach medialnych w większości są przekonani, że ten JKM to chce kobiety do domów powsadzać, koronować siebie na króla Polski itd. I tak właśnie powstaje krzywy obraz liberalizmu.
Jakby tego było mało, umyślnie albo nie, przyczynił się do tego również Palikot. W kampanii wyborczej w 2011 roku deklarował liberalny program. Co z tego wyszło? No, można by rzec, że skończyło się jak zawsze. Kadencja Palikota to raczej pasmo niepowodzeń, aniżeli sukcesów. Ludzie, dzięki jego działaniom dowiedzieli się, że liberalizm to antyklerykalizm, że liberalizm zabiera im pieniądze itd.
O Platformie Obywatelskiej i jej "liberalnym" programie już nie wspominam.
Przez te wszystkie działania partie i stowarzyszenia wolnościowe mają trudniejszą pracę. Po raz kolejny rzuca się im kłody pod nogi.
