Mieszczuch7 Mieszczuch7
3219
BLOG

Dlaczego Francja nie pyta swoich polityków: "Can you speak English"?

Mieszczuch7 Mieszczuch7 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

Obserwuję takie dziwne zjawisko, że przy okazji wyborów media, dziennikarze rytualnie przepytują polityków, którzy kandydują do danych władz wybieralnych,  o znajomość języka angielskiego. Udzielone przez nich odpowiedzi dają potem asumpt do żartów i kpin. A właściwie, dlaczego?

Ostatnio w taki sposób dziennikarka radia Zet zaatakowała posła na Sejm czterech kadencji,  ministra w dwóch rządach i wiceprezesa jednego z liczących się ugrupowań politycznych, sugerując, że może jednak nie da sobie rady w Parlamencie Europejskim. Chodzi o minister Beatę Kempę. Kiedy ta skromnie odpowiedziała, że jej angielski "jest na poziomie podstawowym bardzo dobrym" to już wystarczyło, by ją wyśmiewać. Ciekawe, czy ci złośliwi dziennikarze i komentatorzy mają wszyscy certyfikaty C2 Proficiency?

Podobnie, w tym samym radiu Zet, niedawno zaatakowany został inny polityk, również poseł czterech kadencji (w ostatnich wyborach zebrał 47 tysięcy głosów), wicemarszałek Sejmu VIII. kadencji i minister jednego z najpoważniejszych resortów, wiceprezes partii rządzącej.  Kiedy z dystansem do siebie i humorem powiedział: "radzę sobie bez tłumacza podczas moich częstych wizyt czy to w Brukseli, w Strasburgu (...) Nie mówię w języku angielskim taką piękną angielszczyzną jak profesor Legutko czy pani minister Anna Fotyga, ale proszę mi wierzyć, bywałem w Brazylii, bywałem na Dalekim Wschodzie, w Stanach Zjednoczonych. Radzę sobie. Mój angielski jest mocny jak demokracja w Korei Północnej", to także stało się tematem do żartów. A ciekawe, czy ci redaktorzy i inni prześmiewcy mogą się pochwalić umiejętnością komunikacji w języku angielskim zweryfikowaną na czterech kontynentach?

I czy mogło być inaczej, gdy w tym studiu pojawiła się polityk zdobywająca niemal 100 tysięcy głosów w ostatnich wyborach parlamentarnych, poseł czterech kadencji, wiceprezes rządzącej partii, była premier rządu, wicepremier i przewodnicząca Komitetu Społecznego Rady Ministrów? Okazuje się, że wszystko to jest w oczach słuchaczy radia ZET nieważne. Liczy się tylko to, że premier Szydło nie dysponuje idealnym, szekspirowskim angielskim i nadal pracuje nad poprawą znajomości tego języka. Ciekawe, czy zapracowana dziennikarka, Beata Lubecka - a chyba nie ma tyle na głowie co urzędujący premier -, znajduje dużo czasu na szlifowanie swego angielskiego?

Pytam, bo dziennikarz ma pracować nad swoim profesjonalizmem dziennikarskim, tłumacz ma być gotów w dzień czy w nocy przełożyć na angielski dowolną "złotą myśl" Wałęsy, a polityk ma mieć kompetencje polityczne. To nie jest konkurs do Związku Tłumaczy Polskich i nie trzeba się wykazywać wymaganą liczbą przetłumaczonych dzieł.

To jest test dla polityków, sprawdzian kompetencji politycznych. Co to znaczy? W największym uproszczeniu - umieć wygrywać wybory, a potem utrzymać poparcie. I tego ci odpytywani politycy dowiedli, nie muszą niczego więcej udowadniać. A co my tu mamy w tych mediach? Nie ma dyskusji merytorycznej o polityce, programach, budżecie, realizowanych projektach. Natomiast są dziennikarze, atakujący zawsze tak samo pytaniami o znajomość angielskiego, tylko i wyłącznie polityków PIS. Czy to nie oni powinni trochę bardziej popracować nad swoim profesjonalizmem?

Powracając do Parlamentu Europejskiego, w Brukseli czy Strasburgu od lat toczy się aksamitna wojna językowa: Niemcy coraz mocniej narzucają instytucjom europejskim swój język,  Anglicy naturalnie oczekują, że wszyscy będą znać język Zjednoczonego Królestwa, a Francuzi usilnie starają się utrzymać pozycję francuskiego... I my, Polacy mamy się językowo poddawać jednemu z tych imperiów? Wydawało mi się, że w Unii Europejskiej wszystkie języki krajów członkowskich mają być równoprawne, a jeśli to nie jest respektowane, to Polacy powinni się tego konsekwentnie domagać, a nie zachowywać jak dawna "czerwona burżuazja" wobec kremlowskich pierwszych sekretarzy.

A, powiecie, że Macron przecież mówi po angielsku? Tak, ale swoimi "popisami" w BBC pomnaża on tylko liczbę dowcipów o Francuzach mówiących po angielsku. A kiedy Macron broni idei "wielojęzykowości" w instytucjach międzynarodowych, to jak? A pod hasłem lepszego przebijania się w świecie tzw. francophonie, poprzez angielski, że to "wzmacnia tę frankofonię". Mówi wam to coś? To jest, oczywiście, w internecie natychmiast skomentowane tak: "ale od kiedy to Kolaboracja wzmacnia Resistance [fr. ruch oporu w czasie II w. św.]"? A jakie sobie zdobył tym angielskim poparcie? Od 2017 r. Macron stracił ok. 35 punktów procentowych w sondażach popularności. Oto miara jego kompetencji językowych. Macron z tym swoim angielskim wychodzi jak Himilsbach w znanej anegdocie.

Słyszymy także takie argumenty, że w europejskich instytucjach to w kuluarach właśnie, bez tłumacza,  załatwia się najważniejsze rzeczy i dlatego nie da się nie mówić po angielsku...  Naprawdę,  w kuluarach, a nie na stacji benzynowej albo przy śmietniku? Jakie to ma być "załatwianie"? Takich chcecie "polityków'?

Na koniec powiem Wam: zrobiłem moje małe badanie opinii i spośród osób mi znajomych (grupa może niezbyt reprezentatywna, ale cóż), a bywałych w Parlamencie Europejskim,  nikt nigdy nie słyszał, żeby jakiś francuski eurodeputowany gadał po angielsku. Nikt nie zapyta w żadnych francuskich mediach francuskiego eurodeputowanego, czy on mówi po angielsku czy nie. Nikt francuskiego polityka z tego rozliczał nie będzie. Bo francuscy politycy mają mówić i myśleć po francusku.


https://wpolityce.pl/polityka/435069-zandberg-punktuje-biedronia

https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/zdjecia/511463,1,beata-szydlo-rzad-pis-ministrowie-jezyki-znajomosc-jezykow-obcych-angielski-niemiecki.html

https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Polityka/Beata-Kempa-w-Radiu-ZET.-Moj-angielski-jest-na-poziomie-podstawowym

https://www.rp.pl/Wybory-do-PE/190309642-Beata-Szydlo-Angielski-Caly-czas-sie-ucze.html

https://www.radiozet.pl/Radio/Programy/Gosc-Radia-ZET/Joachim-Brudzinski-w-Radiu-ZET-Apeluje-do-tych-ktorzy-pelnili-funkcje-kierownicze-w-BOR-zeby-odkolegowali-sie-od-SOP

https://www.youtube.com/watch?v=riBXyawGk68


Mieszczuch7
O mnie Mieszczuch7

„Jedenaście dni temu dość mało znany bloger Mieszczuch7 napisał bardzo ciekawą notkę p.t. "Nowy mur - warszawski". Jako pierwszy zauważył on, że dzięki stalowym barierkom Pałac Prezydencki zaczął przypominać warowną twierdzę. Porównał on to do muru oddzielającego Żydów od Palestyńczyków oraz do wysokich płotów, które rozdzielają katolików i protestantów w Belfaście. Później także inni publicyści /n.p. Johny Pollack/ czynili podobne porównania, ale Mieszczuch7 był pierwszy. Jego poprzednia notka o ataku na niezawisłość Rzecznika Praw Obywatelskich też była bardzo interesująca. Warto zaglądać na ten blog.” elig, 28.08.2010

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka