W referendum, takim jak to warszawskie, bój toczy się nie o to, czy więcej osób zagłosuje za czy przeciw odwołaniu prezydent miasta, ale o frekwencję.
W związku z tym, szczególną sympatią darzę tych, ktorzy pójdą do referendum i zagłosują przeciw odwołaniu HGW. (Może sam bym tak zrobił, gdybym mieszkał w stolicy)
Wyobrażam sobie, ze albo są to ludzie, dla ktoych ważne są zasady: lubią brać udział w decyzjach, chcą by ich glos był brany pod uwagę, traktują udzial w referendum jako obywatelski obowiązek itd
Poza tym, zapewne są pośród nich dowcipnisie, którzy podchodzą do życia i polityki z humorem. I to mi się podoba :)
Być może są też wsród nich tacy, którzy nie zrozumieli, że gra toczy sie o frekwencję, ale sądzę, ze takich jest niewielu.