Nygus Nygus
296
BLOG

Paradoks hrabiego.

Nygus Nygus Polityka Obserwuj notkę 11

Dawno, dawno temu Stefan Kisielewski w przypływie dobrego humoru ukręcił ze słów takie zabawne powiedzonko że „socjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innych ustrojach"”.
 
Powiedzonko jest oczywiście bardzo zabawne, ale zapewniam każdego niedowiarka że życie w ustroju, w którym nadrzędnym celem rządzącej klasy próżniaczej jest piętrzenie rozmaitych torów z przeszkodami przed tą częścią współobywateli, którą socjologowie w swoich rozprawkach nazywają społeczeństwem już takie zabawne nie jest.
Wiele osób, które należą do tej grupy (mnie się osobiście ciągle wydaję że coraz węższej, choć jak wynika z aktualnie publikowanych sondaży to jednak w zadziwiający sposób stale rosnącej), które chwalą sobie to wszystko co się dzieję w naszej Ojczyźnie od momentu, który Joanna Szczepkowska w telewizji obwieściła jako definitywny upadek komunizmu, pewnie by w tym momencie powiedziała: jak to dobrze że to było kiedyś i już więcej się nie wróci.
No więc ja uważam że nie tylko może, ale że już w zasadzie wróciło. I to wróciło kto wie czy nie jakby bardziej. Owszem, czasy mamy zupełnie inne, naokoło sporo jest tzw. zewnętrznych znamion dobrobytu, w telewizji już nie mamy tylko dwóch kanałów nadających czarno-biały program zakończony o 23-ciej państwowym Hymnem (choć ten Hymn to mi akurat nie przeszkadzał bo ja lubię jak grają polski Hymn), nasze społeczeństwo jeździ po naszych tradycyjnie już dziurawych drogach przyzwoitymi samochodami i zajada się cytrusami przez cały rok a nie tylko od święta, ale kiedy przez zupełną nieuwagę (zabrakło mi refleksu żeby zmienić kanał w telewizorze), w ostatnią niedzielę  dowiedziałem się że największym problemem współczesnej Polski jest to komu zafundować stosunek in vitro  to od razu przypomniał mi się ten bon mot Kisiela z epoki schyłkowego Gomułki.
No i zastanowiłem się co by dalej z tego wynikło w czasach kiedy zawsze w lipcu brakowało sznurka do snopowiązałek, przez cały rok nie było w całej Polsce w ani jednym sklepie papieru do tyłka, a w całkowicie kryzysowej sytuacji Sejm potrafił się awaryjnie zebrać aby debatować przez trzy dni nad problemem braku na rynku waty i podpasek (fakt historyczny! Osobiście pamiętam te obrady za panowania niejakiego Messnera!).
Otóż moim zdaniem ta dyskusja, którą kandydat na kandydata, hrabia Komorowski herbu Korczak wywołał w okolicach niedzielnego południa podjudzony (nomen-omen) gradem podchwytliwych pytań wyemitowancyh z uroczych ust pięknej Muchy i równie pięknego Nowaka powinna, według wszelkiej reguły wypracowanej w głębokim komunizmie rozwinąć się w kierunku sformułowania nierozwiązywalnego dylematu, który od razu ośmieliłem się nazwać paradoksem hrabiego:  czy dopuszczalne jest pozwolenie na usunięcie ciąży powstałej w wyniku refundowanego przez NFZ zabiegu in vitro, kto ma za to zapłacić i skąd wziąć na to pieniądze?
 
W tej ostatniej kwestii sprawa jest w zasadzie najprostsza – to akurat się nigdy nie zmienia i w kwestii: „skąd wziąć na to pieniądze” od lat panuję u nas konsensus. To jedno wiemy na pewno – pan zapłaci, pani zapłaci, ja zapłacę, … społeczeństwo.

 

 

 

Nygus
O mnie Nygus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka