Bronisław Komorowski, kandydat na prezydenta, wołał błyszczeć przed kamerami oddając do służby nowy helikopter ratowniczy w Płocku, zamiast uczestniczyć przy zdrowotnym okrągłym stole. A raczej stoliku. Zabrakło też Donalda Tuska. Dwaj główni w tej chwili gracze PO mieli ważniejsze sprawy na głowie i przysłali w zastępstwie minister zdrowia Ewę Kopacz. Osobę kompetentną i obytą w temacie, ale nie o to w tym spotkaniu chodziło, żeby ktoś się tam na czymś znał.
Nie mam wątpliwości. Nawet gdyby Komorowski i Tusk się tam zjawili to spotkanie byłoby równie jałowe i bezsensowe. Trzeba by chyba cudotwórców, a przynajmniej ludzi z otwartymi głowami, gotowymi na różnorodne kompromisy aby uzdrowić naszą służbę zdrowia przy jednej kawie.
Niemniej jednak nie ładnie że Komorowski stchórzył. Zamiast pokazać, że interesują go te sprawy, że jest gotów rozmawiać, czy chociażby dla świętego spokoju powinien był wziąć udział w "naradzie" zamiast spijać śmietankę sukcesu w postaci nowego helikoptera. Sprzęt się przyda, tego jestem pewien. Ale po kija potrzebny tam był marszałek sejmu, p.o. prezydenta RP i kandydat na to stanowisko?