Trochę przesadzam, ale w sumie... taki wniosek można wyciągnąć z wypowiedzi Janusza Palikota. Lech Kaczyński był pijany, wysiorbał pełno "małpek" i po pijacku rozbił samolot pod Smoleńskiem. Sam już nie wiem czy z tego Palikota się śmiać bo taki głupi, czy denerować się że jest posłem a taki głupi.
Odkąd Palikot dorwał się do rachunków Kancelarii Prezydenta na zakup alkoholi poseł ów utwierdził się w przekonaniu że ś.p. Lech Kaczyński cierpiał na chorobę alkoholową. Stąd też nie można wykluczyć, że Kaczyński był pijany w czasie lotu, na który się zresztą spóźnił bo już wtedy był nachlany. A tak w ogóle to leciał oddać hołd pomordowanym w Katyniu pijany jak bela i pijany jak bela miał przemawiać i składać wieńce.
Logika Janusza Palikota jest zastanawiająco pokręcona. Jego teorie są nawet bardziej nieprawdopodobne niż zestrzelenie Tupoleva przez rosyjskie UFO bronią elektromagnetyczną. Choć można się oczywiście spierać.
Sugerowanie że poważny (mimo opinii mediów i części polityków) polityk leci na taką uroczystość "pod wpływem" jest śmieszne i wręcz obraża Urząd Prezydenta RP. Tymczasem zamiast medialnego linczu i atmosfery skandalu mamy ciszę. Palikot dalej robi z ludzi debili.
Nie wiem jakie jest zapotrzebowanie Kancelarii Prezydenta na alkohol. Nie wiem jak to wyglądało za prezydentury Wałęsy i Kwaśniewskiego (który nota bene miał incydent z "chorobą filipińską", choć już po kadencji). Wydaje się naturalne, że osoba pełniąca funkcję reprezentacyjną musi swoich gości ugościć. A jak wiedzą bywalcy wesel (zarówno tych z alkoholem jak i bez) trunki chociażby w małej ilości bardzo sprzyjają intergracji, rozluźniają atmosferę i ułatwiają zapoznawanie się obcych ludzi. Pełniąc rolę reprezentacyjną, przyjmując gości i delegacje wydaje się oczywiste, że Kancelaria Prezydenta ma zapotrzebowanie na alkohol.
Podejrzewam że sam Janusz Palikot w czasie mniej lub bardziej oficjalnych spotkań biznesowych korzystał z pomocy kieliszka wina lub jakiejś dobrej wódki. Zresztą przez 16 lat był związany z przemysłem alkoholowym. Ale jakoś nikt z tego powodu nie nazywa go alkoholikiem. A sądząc po niektórych wypowiedziach bywa na ostrym politycznym haju - takie brednie plecie.