Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski
96
BLOG

Jak pies do jeża - życie dopisało ciąg dalszy...

Andrzej Zbierzchowski Andrzej Zbierzchowski Polityka Obserwuj notkę 18

Jakiś czas temu popełnilem notkę, w której przedstawiłem mój punkt widzenia na sprawę dekomunizacji i dezubekizacji - dlaczego w obecnej sytuacji prawnej w Polsce żaden z tych projektów nie może być przeprowadzony bez złamania prawa lub dobrego obyczaju. napisałem wówczas, że porządek z całym postpeerelowskim garbem który dźwiga Polska mozna zrobić tylko w jeden sposób: Mianowicie wzorem Niemec, które uznały III Rzeszę za państwo zbrodnicze a jej organy terroru za organizache przestępcze nalezy to samo uczynić z PRL, PZPR, SB i resztą. To po prostu musi zostac uchwalone w formie ustawy a jeszcze lepiej - poprawki do Konstytucji.

Innego sposobu nie ma. Nie da się rozprawic z aparatem przemocy państwa nie odcinając się uprzednio od tego państwa. To niemozliwe.

Dlaczego to piszę?

Ano dlatego, że własnie przeczytałem informację która mną zatrzęsła:

Były funkcjonariusz SB kontra były działacz podziemia. Wacław Kuropatwa w latach 80. działał w opozycji i był nękany przez bezpiekę. Dziś - jak mówi - historia śmieje mu się w twarz: został pozwany do sądu przez byłego esbeka za publikowanie informacji o jego przeszłości.

W jednym z toruńskich sądów naprzeciwko siebie usiedli były funkcjonariusz komunistycznej Służby Bezpieczeństwa Bronisław S. i były działacz opozycji Wacław Kuropatwa. Oskarżał ten pierwszy, tłumaczyć się musiał ten drugi. - To jest paradoks historii, śmiech historii, drwina. To jest jedyny znany mi przypadek, kiedy były funkcjonariusz służb oskarża opozycjonistę byłego - mówi pan Wacław.

Dumny ze służenia ludziom

Bronisław S. wytoczył mu proces, bo poczuł się urażony ujawnieniem pewnych faktów dotyczących jego przeszłości. Przeszłości, której - jak sam podkreśla - się nie wstydzi. - To, że służyłem ludziom, to jestem dumny z tego. Strzegłem porządku i bezpieczeństwa. Przed bandytami, złodziejami i innymi - mówi.

Ci inni to m.in. pan Wacław. W latach 80. w Toruniu działał w opozycji i pracował w podziemnym wydawnictwie. Był również sygnatariuszem listu o uwolnienie więźniów politycznych. - Za podpisanie tego listu byłem przesłuchiwany, grozili mi, że mnie wyrzucą z szóstego piętra komendy na Grudziądzkiej przez okno - opowiada pan Wacław.

Od paru lat tę i podobne historie publikuje w internecie. Na założonej przez siebie stronie internetowej zaczął opisywać sylwetki byłych funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Stąd też jego dzisiejsze kłopoty.

SB-man obraźliwy?

Bronisławowi S. opis jego osoby się nie spodobał. Obraziło go przede wszystkim sformułowanie "SB-man", które kojarzy mu się z "SS-manem". Dlatego wytoczył sprawę cywilną panu Wacławowi.

Pan Wacław przyznaje - nigdy nie przypuszczał, że historia zatoczy tak błędne koło. I że stanie przed sądem za to, że opisuje byłych prześladowców. Podkreśla też, że skojarzenie SB-mana z SS-manem jest błędne. - Mnie się kojarzy z kongres-manem, biznes-manem, sports-manem itd. itp. Czyli oznacza po prostu człowieka z SB. Jeżeli to go obraża, to znaczy, że ma złe zdanie o Służbie Bezpieczeństwa - tłumaczy.

Bronisław S., choć sam jest oskarżającym, a nie oskarżanym, zabiegał o to, by rozprawa nie była jawna. Nie zgadza się pokazać twarzy przed kamerą. Próbuje przekonywać, że sam jest w tej chwili prześladowany. - To nie jest żadne państwo prawa - tylko państwo bezprawia. Trzeba byłych funkcjonariuszy zgnoić! To inkwizycja ścigała tak, jak się nas ściga - żali się.

Wyrok na razie nie zapadł. Pan Wacław ma nadzieję, że pozew zostanie oddalony. I tym samym ucichnie chichot historii.

bgr/tr

Czy to trzeba komentować? Czy tu można jeszcze cos dodać?

Moze tylko to, że PRAWDZIWEGO zrównania komunizmu z hitleryzmem a SB z Gestapo nigdy się nie doczekamy...

P. S.

JEST GORZEJ NIŻ MYSLAŁEM...

O, jakże szybko nastrój prysnął wzniosły! Albowiem w kraju tym zaczarowanym gdzie – jak w złej bajce – ludźmi rządzą osły jakież tu mogą być właściwie zmiany? Tu tylko szpiclom coraz większe uszy rosną, milicji – coraz dłuższe pałki, i coraz bardziej pustka rośnie w duszy, i coraz bardziej mózg się robi miałki. Tu tylko może prosperować gnida, cwaniak i kurwa, łotr i donosiciel... Janusz Szpotański (ok. 1975) Kłamstwo nie staje się prawdą tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób. — Oscar Wilde Madness Of The Crowds - Helloween Sightless the one who relays on promise Blind he who follows the path of vows Deaf he who tolerates words of deception But they who fathom the truth bellow Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Guilty the one with his silent knowledge Exploiting innocence for himself Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game Dangerous he whom our faith was given Broad is the road leading straight to hell Shout! Shout! The madness of the crowds hail insane The madness of the game „...czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 15/2005 Lemingi maszerują do urn Tam gdzie gęsty las, a w lesie kręta ścieżyna kończą się raptownie, zaczyna się ogromne urwisko. Stromy, idealnie pionowy brzeg opada ku skłębionemu morzu parskającemu bryzgami piany i bijącemu wściekle o skały. Nad tą przepaścią siedziały beztrosko dwa lemingi i wesoło majtały nóżkami. - No i widzisz? - mówi jeden - Wiele nas to kosztowało, balansowaliśmy na granicy instynktu i zdrowego rozsądku, walczyliśmy z nieznaną siłą, na naszych oczach tysiące pobratymców runęło w dół ale my nie! Nam się udało! Jesteśmy ostatnimi żyjącymi przedstawicielami gatunku. Jesteśmy debeściaki hi hi hi... Tymczasem nieopodal, uważnie przepatrując knieję, przedzierał się przez gąszcze strażnik leśny Edward - przyjaciel i niezastąpiony opiekun wszystkich leśnych stworzeń. Właśnie usłyszał dziwne popiskiwanie i głęboka bruzda troski przecięła jego ogorzałe czoło. "Pewnie jakieś zbłąkane maleństwa kręcą się tu samotne" - pomyśał - "Czas po raz kolejny udowodnić swą szlachetność - i pomóc w potrzebie!". - Hop hop! - zawołał. Lemingom nie trzeba było dwa razy powtarzać...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka