Co prawda nie zgadzam się z tezą, iż Prezydent RP jest jedynie "strażnikiem żyrandola" to nie sposob zaprzeczyć, że jego prerogatywy nie są duże. Moze próbować coś robić, może próbowac cos blokowac ale musi do tego znaleźć odpowiednia większośc w parlamencie a to w sytuacji, jaka utrzymuje sie w Polsce od samego początku III RP a więc w warunkach klinczu gdzie żadna partia nie jest w stanie wygrac wyborów parlamentarnych w sposób tak przekonujący aby mogla rządzić samodzielnie (o wiekszości konstytucyjnej nie wspominam) nie daje dużego pola manewru (piszę to z punktu widzenia sympatyka Jarosława Kaczyńskiego). Z tego tez powodu od samego początku byłem zdania, że Jaroslaw Kaczyński nie powinien kandydowac na urząd Prezydenta RP a dziś stwierdzam, że summa summarum dobrze sie stalo, ze wybory wygrał kandydat PO.
Dlaczego?
Z kilku powodów.
Pierwszy z nich to ten, że miłośnicy hasła "Zgoda buduje" dostali co chcieli i sami będa musieli tę żabę teraz jeść. Pewnie nie wszyscy kojarzą fakty (wszak jak mówił Nicolás Gómez Dávila ludzie o wiele częściej walili by sie mlotkiem w palec gdyby ból występował dopiero po roku), ale niech je skojarzy 10% obecnego elektoratu PO i juz będzie dobrze. Na razie - jak pisalem wczesniej maja swój wyczekany FJN gdzie Prezydent Komorowski nie będzie hamulcowym przemian, nie będzie prowadził wlasnej, niezgodnej z kursem rządu polityki, nie będzie wetował nowych ustaw - hulaj dusza. Zreszta to i tak bez znaczenia, bo Komorowski JUŻ jest p.o. Prezydenta, juz przetrzepał Palac Prezydencki i BBN i najpewniej nic tam nie znalazł bo coś na ten temat już byśmy wiedzieli a wiec np. dokumenty komisji weryfikacyjnej WSI są najpewniej bezpieczne.
Drugi z powodów to osoba samego Jarosława Kaczyńskiego. Jak wcześniej wspomniałem polityk ten jest gwarantem spójności Prawa i Sprawiedliwości i w moim odczuciu lepiej się sprawdzi jako szef partii i ewentualny przyszly Premier niz na urzędzie Prezydenta RP. Romantyczny Lech na to stanowisko pasował idealnie, nijaki Komorowski także da radę. Jarosław jest na ten urząd zbyt silną, zbyt wyrazista osobowoscią, dodatkowo znajduję Go jako pozytywistę, czlowieka czynu. Przezydentura raz, że wypchnęła by go z partii, a dwa - zamknęła by jego energię w bardzo ciasnych ramkach, mogła by calkowicie "zgasić" tego człowieka. Zastanawiam się czasami, czy tymi samymi kategoriami nie myslano gdzies na zapleczu, w kuluarach sztabu PO i czy wpadki Komorowskiego nie były reżyserowane bo powiedzmy sobie szczerze - oni na pięć lat mieli by Jarosława z glowy a co by się w tym czasie stało z PiS-em tego pewnie i Nostradamus by nie przewidział. Zwlaszcza, że pojawia się:
Powód trzeci, pochodny od drugiego: To nieustanna nawala ogniowa mediów która rozpetała by się od momentu ogłoszenia exit polls i trwała poprzez kolejne wybory - tegoroczne samorządowe, przyszłoroczne parlamentarne i nadal. Jak wytrzymał by to PiS w świetle tego co podalem jako powód drugi?
Czwarty i ostatni powód dla którego jestem zadowolony to ten, że pomimo wysiłków słuzb i agentury wpływu poparcie dla PiS systematycznie rośnie a zwycięstwa przychodzą PO z coraz większym trudem. Napisze wprost: To musi trzasnąć. A prezydentura Komorowskiego moim zdaniem chwilę upadku znacznie przybliża.
Od nas tylko zależy, czy pozwolimy aby łeb odrósł hydrze (KLD-UD, AWS -UW, PO) po raz czwarty.