"Nasz Dziennik" opublikował tekst dotyczący Lecha Wałęsy i tego, jak wyglądał ów sławetny "skok przez płot". Z tekstu "Najważniejszy rejs kaprala" czytelnik dowiaduje się, jak Lech Wałęsa dostał się do stoczni, w jakich okolicznościach, kto to organizował, kto Lechowi Wałęsie towarzyszył, podane sa cytaty ze stenogranów rozmów, pada przy okazji nazwisko niezyjącego płk. Tobiasza.
Rybitzky na swoim blogu twierdzi, że to manipulacja, że robi się z odbiorców idiotów.
Czy aby na pewno?
Moim zdaniem z ludzi nie można zrobić idiotów. Idiotę robi z siebie kazdy sam, indywidualnie i osobiście. Można mu co najwyżej podać kontekst, katalizator. Ale o tym potem. Sprawa numer jeden: Czy Nasz Dziennik podał informację prawdziwą?
Moim zdaniem tak. Bo na logikę, świadczy o tym reakcja Wałęsy który na swoim blogu napisał: "Ja w tym nie uczestniczyłem" a to oznacza, że rzecz miała miejsce bo jak można nie uczestniczyć w czymś, co się nie zdarzyło? Gdyby rzecz cała nie miała miejsca podejrzewam, iz Wałęsa by to napisał a nie kluczył. A ewidentnie kluczy i stosuje kompletnie nieprzmyślana taktykę uniku. Nieprzemyslaną, bezsensowną dziecinną. Własnie dziecinna, bo jak dziecko wypiera się zjedzenia ciastek choc przyznaje, że były pyszne.
Tak więc tekst opisuje prawdę.
A czy można manipulować przy uzyciu prawdy zamiast kłamstwa, dawać ludziom taki kontekst do zrobienia z siebie idioty? Tytułowej kukiełki tańczącej jak jej zagrają?
Oczywiście. Temat Wałęsy to karta zgrana do cna. Sam temat motorówki znam od dawna. Pewnie nie tylko ja, materiał więc jest zbiezny z wcześniej uzyskanymi "pocztą pantoflową" informacjami. Ponadto pojawiły się publikacje książkowe i filmowe które ukazują dostatecznie wiele, aby móc sobie wyrobic opinię. W tej sytuacji najlepszą postawą byłaby postawa "ciszej nad tą trumną".
Ale nie.
Temat wciąż powraca, nie z tej strony to z tamtej, nie tak to owak. Oczywiście nie podaje go Wyborcza czy inne medium mainstreamowe. Podaje go "Nasz Dziennik" - gazeta, której przekaz jest odbierany bezkrytycznie: Albo akceptowany jak jest, bez refleksji albo bez refleksji odrzucany jako oszołomski, moherowy, ciemnogrodzki, oszczerczy wreszcie. Czyli cos o czym się nie dyskutuje, o co można sie jedynie pogryźć. I o to chodzi - aby kukiełki gryzły się o gnat wyciągnięty z politycznej trumny.
O nic więcej.
A w tle car łaja dobrotliwie swoich podwładnych... A pewnie tez dzieje się sto innych rzeczy które do opinii publicznej za bardzo docierać nie powinny...