P.T. P.T.
116
BLOG

Jak to sie nazywało...patriotyzm...?

P.T. P.T. Polityka Obserwuj notkę 0

               Wydarzenia jakie mają miejsce na Ukrainie, ogólny strach przed ewentualną eskalacją konfliktu, czy obchodzona właśnie okrągła rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego, sprawiają, że człowiek zaczyna się zastanawiać nad różnymi pojęciami, które w codziennym życiu są raczej dalekie, zaś w kontekście wspomnianych wyżej wydarzeń nabierają nowego sensu. Stają się bliższe każdemu z nas.  

           Jednym z takich pojęć jest właśnie patriotyzm – „postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie oraz chęć ponoszenia za nią ofiar; pełna gotowość do jej obrony, w każdej chwili. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobiste, a także gotowością do pracy dla jej dobra i w razie potrzeby poświęcenia dla niej własnego zdrowia lub życia.”

           Nie wysilając się zbytnio można znaleźć setki definicji patriotyzmu. Powyższa pochodzi akurat z wikipedii. Myślę, że jest wystarczająca. I teraz należy zadać pytanie. Ile patriotyzmu jest w dzisiejszym Polaku? Czym jest [patriotyzm dla dzisiejszego Polaka.

           Z mojego punktu widzenia oto jak wyglądają przejawy patriotyzmu w Polsce w XXI wieku:

Pierwszego sierpnia grupa legionistów wychodzi na ulicę z racami i transparentami „patriotycznymi”, aby przez minutę postać w ciszy. Naturalnie piękny gest, jednak czy to jest patriotyzm?

Również pierwszego sierpnia o godzinie 17 wyją syreny. Naturalnie bardzo miło, że akurat jest to w tym terminie, ale nawet władze przyznają, że jest to wyłącznie, obowiązkowa raz do roku, próba systemu ostrzegania i alarmowania ludności.

           Patriotą nazywa się ten, który ogolił się na łyso, ubrał bojówki i poszedł spalić tęczę. Zgadzam się w pełni, że tęcza w Warszawie powinna zniknąć. Powinny zastąpić ją kolory biało czerwone. Cokolwiek. Ale to już pozostaje w gestii Władz Warszawy, którymi kierują tylko im znane pobudki.

           Ponieważ mam do czynienia z poborowymi, a raczej kwalifikowanymi, gdyż poboru już nie ma, za to jest kwalifikacja wojskowa, mogę obserwować raz do roku, podczas jej trwania naszych ewentualnych obrońców. Chudy jak szkapa, podkrążone oczy od komputera, dwie lewe ręce i mamusia obok (kwalifikowani mają po 18 lat!). Sam kwalifikowany nie wiele potrafi powiedzieć, ale obok jest Mama, która nie może zrozumieć, że syn do wojska nie pójdzie. To tylko kwalifikacja. Nie. Najpierw jest afera, potem straszenie wszystkim możliwymi organami, a na koniec stwierdzenia, że jak wybuchnie wojna, syna i tak nie puści z domu.

           Tacy ludzie stanowią 75% kwalifikowanych, czyli osób, które będą nas broniły w wypadku ewentualnej wojny.

           Z drugiej strony, nie tyle w ramach usprawiedliwienia, co w ramach zrozumienia postaw antypatriotycznych u obywateli można stwierdzić, że wszystkie działania podejmowane przez nasze władze (obojętne z jakiej partii pochodzą) są ukierunkowane przeciwko własnemu Państwu. Nie tylko mam tu na myśli coraz trudniejsze warunki życia dla obywateli. Warunki socjalne, ekonomiczne. Wyzysk. Ciągłe oszustwa i obserwowanie jak działają instytucje w naszym państwie. Korupcja, żerowanie na obywatelach, głodowe pensje, czy emerytury. Dla władzy nie warto umierać. Może zatem dla samej Polski? I tu trafiamy na kolejną bzdurę. Ile Polski jest w Polsce? Jest u nas kapitał z całego świata a Polskiego najmniej. Wszystko co tylko można było prywatyzować jest sprywatyzowane. Co się jeszcze uchowało, wkrótce będzie. Polskich przedsiębiorców się niszczy. Przepisy i warunki prowadzenia działalności w naszym kraju przez Polaka, który swoją działalność ma tu również zarejestrowana są nie realne. A na koniec usłyszymy, że rząd woli kupić autobusy od Chińczyków, niż od Polskiego producenta, który gwarantuje konkurencyjną cenę, serwis, a przede wszystkim jest polskim przedsiębiorcą (przynajmniej kolejki z zagranicy się do niego ustawiają). Zakłady pracy dawno już zlikwidowano. Pomijając urzędy miast, który dokładnie na tych samych zasadach obecnie funkcjonują.

`          Więc za co umierać? Za Polskę. Bo jeśli tak to trzeba mieć świadomość, że umieramy za różne państwa a za Polskę w najmniejszym stopniu. Takie krótkie podsumowanie, patriotyzmu, a raczej jego braku. Bo dzisiaj patriotyzm jest traktowany na równi z naiwnością.

 

Ps: a w kontekście spotkania w Berlinie, na które nie zaproszono strony polskiej. Nie martwcie się. Wszyscy, którzy reprezentują interesy polskie tam byli… może z wyjątkiem przedstawicieli Izraela…

P.T.
O mnie P.T.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka