Popełniłem wczoraj obszerną notkę na temat madryckiej eskapady (awantury, przekrętu, błazenady) - odpowiednie skreślić trzech muszkieterów z PiS-u. Oceniając całe wydarzenie jako skandaliczne w świetle zbliżającego się festiwalu wyborczego, zwłaszcza, gdy opozycyjna partia nosi na sztandarach hasła odnowy nie tylko gospodarczej, ale może przede wszystkim nawet - moralnej.
okiememigranta.salon24.pl/614187,blazenada-czy-przekret-skandal-a-la-pis
Dziś więc krócej - dziękuję za reakcję szybką i adekwatną do skali wydarzeń prezesowi Prawa i Sprawiedliwości. Jego talent do promowania miernot i cwaniaków ma widocznie swoje granice cierpliwości, co doceniam szczerze, bez ironii. Jarosław Kaczyński podsumował przyznaje, że panowie (Hofman i spółka) zrobili sobie wielką krzywdę. Będę się domagał ich usunięcia z partii.To powinno być załatwione w ciągu najbliższych kilku dni. Dodaje także, że jeśli chodzi o nadużycia związane z groszem publicznym, są one dla niego absolutnie nie do przyjęcia.
Właśnie dlatego w całym tym polskim bagnie z osobą Kaczyńskiego można jeszcze wiązać jakieś (ciągle wątłe, ale zawsze) nadzieje. Sitwa platformerska za kolacyjki po kilka tysięcy, traktowanie funkcjonariuszy BOR-u jak dostarczycieli pizzy i taksówki, wulgarny język i publiczne chamstwo, kłamstwa - nagradza marszałkowaniem i broni niczym lwica dzieci. Przecież to w sumie ideały, o które walczą, więc dlaczego miałoby być inaczej - by żyło się lepiej (tym, co są z nami, kosztem reszty).
Za przekręt na miarę tanich linii lotniczych pupilek lidera partii opozycyjnej, jakim był Hofman - zapłaci głową (ufam, że władze dyscyplinarne PiS-u podzielą zdanie jej prezesa). Ot, taki malutki promyczek normalności w tym przesiąkniętym marnością światku. Miło.