kemir kemir
558
BLOG

Państwo rotacyjne

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 44

Podobno transmisje z obrad Sejmu cieszą się dawno nie notowaną oglądalnością na poziomie tyle popularnych, co beznadziejnie dennych różnych telewizyjnych "szoł". Nie może to dziwić, ponieważ stery tego gremium "wybrańców" narodu objął zawodowy showmen - prezenter, wyrosły na popisywaniu się w widowisku "Mam talent" - bynajmniej nie jako talent, ale jako błyskotliwy (?) prowadzący. Chłop tak mocno pogrążył się w poczuciu własnej "zajebistości", że jako świeżo wybrany Marszałek Rotacyjny Sejmu RP, robi wszystko, żeby "Mam talent" na dobre zakorzeniło się na Wiejskiej. Brakuje tylko półnagich tancerek i... Prokopa.


Nie, żeby mi to przeszkadzało, bo chociaż  Sejm już od wielu lat nie jest miejscem rzetelnej, merytorycznej i uczciwej debaty politycznej, barwny język Marszałka Rotacyjnego stanowi jakieś urozmaicenie w pustosłowiu wylewającym się hektolitrami z mównicy sejmowej. Niestety, w bieżącej kadencji Sejmu ( przynajmniej na razie) ów stan lania wody tylko się pogłębia. Jak na dłoni widać wojujące ze sobą dwa plemiona, utrwalające wśród Polaków skrajne emocje, szaleństwa i podziały. Plemiona, o których śmiało można napisać, że już dawno rozstały się z pragmatyczną powagą i ze zdrowym rozsądkiem, a ich deklaracje o spełnianiu woli suwerena i "dobru" Polski, są mocno dyskusyjne. Kiedy nie czuje się przynależności do któregoś z tych plemion, nie widać - niestety - żadnego światełka w tunelu, którego budulcem jest wyłącznie narastający absurd, niedorzeczności i zawłaszczanie łupów wyborczych. Widać tylko ciemność, słychać tylko Marszałka Rotacyjnego i czuć nadciągające chmury zbierające się tak potężnie, że strach myśleć, co będzie dalej -  a dostrzegają to tylko nieliczni.


Mamy za sobą osiem lat rządów tzw. prawicy. Tak zwanej, bo PiS było partią prawicową (i to umownie) tak mniej więcej do 2018 roku. Piszę to jako prawicowiec i konserwatysta z krwi kości, dlatego - dla mnie - PiS po tym czasie stało się partią prawicową tylko z nazwy. Pisząc brutalnie stało się łżeprawicą. Ostatnie pięć lat to lata zmarnowane. Zamiast naprawiania państwa -  jego zawłaszczanie i psucie jego mechanizmów. Jasne: Kaczyński miał świadomości, że tylko opanowanie wszystkich mechanizmów państwa daje jako takie gwarancje realnego sprawowanie władzy i to było skądinąd słuszne założenie. Niestety, wykonanie tego metodą "na rympał" musiało spotkać się z samobójczym zwarciem ze strukturami eurokołchozu i dostarczeniem paliwa dla całego "antypisu", z czego skwapliwie skorzystał Tusk - zresztą jedyny  polityk potrafiący z tego korzystać, przy kompletnej mizerii personalnej całej KO, Lewicy i innych przystawek spod ośmiu gwiazdek. Oczywistym dziś się wydaje, że zamiast metody na "rympał" należało "jeść małą łyżką:  powoli acz systematycznie, w sposób mądry i finezyjny dążyć do postawionych sobie celów. Do tego jednak potrzeba zdolnych i charyzmatycznych polityków, nie klakierów Prezesa.  Trzeba było  racjonalnej polityki zagranicznej. PiS nie miał i nie ma ani jednego, ani drugiego.


Zupełnie świeżo spotkałem się z opinią, że gdyby PiS w "pandemii" zachował się jak rząd Szwecji, wobec wojny na Ukrainie jak rząd Węgier i wybrzmiał z mocnym "NIE" przy Fit For 55, to miałby dziś nie tylko większość rządową, ale większość konstytucyjną. Tego oczywiście z całą pewnością stwierdzić się nie da, bo takich badań nie ma i na pewno nie będzie, ale prawdopodobnie jest coś na rzeczy. Bowiem mocno zwiększyła się grupa "szurów" i "foliarzy, a i - pisząc delikatnie - Polacy nie lubią Ukraińców i dotarło do nich wreszcie, że większość doniesień z wojny i z Ukrainy w ogóle, to niebywałe bujdy na resorach. A cały ukraiński amok wynikał nie z miłości do Ukrainy, ale z emocji rozpętanej nienawiści do Rosji i urojeń o "Jagiellońskiej Polsce".


To już nieważne. Ważne jest teraz to, że najbliższe lata także zostaną zmarnowane przez ugrupowania i liderów, którzy nie mają żadnego pomysłu na poradzenie sobie z Polską - poza koszmarną tezą jakoby przez ostatnie ostatnie lata Polska była pod jakimś straszliwie opresyjnym pisowskim reżimem, z którego oni "tenkraj" wyzwalają i wyzwolą. A ciemiężycieli rozliczą, osądzą i powsadzają do więzień. A Polska znowu będzie wolna, szczęśliwa i uśmiechnięta. Taka narracja płynie non stop z sejmowej mównicy, przy barwnej współpracy Marszałka Rotacyjnego. Przy całej dozie krytycyzmu wobec PiS, to, co wygadują "demokratyczne" tuzy intelektu, jest jaką kompletną aberracją - groźną i ohydną, bo wykluczającą około siedem milionów Polaków, którzy na PiS głosowali. A przecież w tle jest cała masa koszmarnych, rodem z psychiatryka projektów, które formujący się rząd różnej maści kreatur uważa za wręcz wspaniałe. Obstawiam, że skończy się to albo totalną klęską tego rządowego zlepku, abo totalnym zamordyzmem, przy którym kule z broni gładkolufowej będą miłą pieszczotą. Po czym znowu do władzy (kiedy?) - bo tak się się dzieje w państwie rotacyjnym - wróci prawica, bo wygra wybory. 


Tyle, że raczej nie będzie to już PiS. W każdym razie nie ten z Kaczyńskim i z jego klakierami. W obecnym stanie PiS może jedynie wygrać głosowanie w sprawie przerwy w obradach Sejmu, przy dobrej woli Marszałka Rotacyjnego  - nic więcej. Od dawna piszę, że w PiS potrzebne są bardzo głębokie reformy strukturalne, ideowe i personalne, ale... nawet przegrane wybory nie powodują tego, co dosadnie określił Marcin Mastalerek: stanięcia w prawdzie.  Na razie PiS głęboko wierzy w strategię "oblężonej twierdzy" i prawidłowości "państwa rotacyjnego". Czyli nowe idzie, ale stare jedzie. Dokąd dojedzie nie wiadomo, ale gra w "państwo rotacyjne" to zabawa dosyć ryzykowna...






kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka