kemir kemir
1008
BLOG

To już jest koniec...

kemir kemir Polityka Obserwuj notkę 38

Nie lubię uderzać w złowieszcze dzwony trwogi i defetyzmu. Niestety, jako doświadczony obserwator i komentator polityczny, jako wolnościowiec pełną gębą, jako Polak wreszcie, mam głębokie i smutne jednocześnie przeświadczenie, że Polski już nie ma. To, że formalnie Polska jest państwem z legitymacją posiadania własnego terytorium, rządu, parlamentu i innych atrybutów państwowości to ułuda, miraż, fatamorgana, zjawisko pozornego obrazu wykreowanego przez medialną propagandę -  utrwalanego każdego dnia w dosyć - niestety - zdurniałych, skretyniałych głowach Polaków. Polacy...  ludzie, którzy od zarania europejskich dziejów zawsze tworzyli to, co zawsze było nadrzędną polską wartością: Naród. Naród, który w naszej historii pozbawiany był wszystkiego, ale potrafił przetrwać i odradzać się jak Feniks z popiołów - dzięki wrodzonemu genowi polskości i dzięki wielu wybitnym Polakom: wodzów, polityków, ludzi kultury, duchownym, wizjonerom i myślicieli.


Dzięki - pisząc skrótowo - autorytetom, których dziś nie ma. Nie ma ani jednego, a Polacy stali się bezwolną masą, magmą, którą można dowolnie sterować i ogłupiać. Tylko jakieś 5 - 10 procent społeczeństwa jest świadome tego, co się dzieje, w co uwikłana jest Polska, ścierwomedia manipulują informacją, bezczelnie unikając prawdy o tym, jak naprawdę wygląda tzw. "demokratyczny i "wolny" świat zachodni. Reszta przyjęła nauki i religię Złotego Cielca i daje się całkowicie nasączyć cuchnącym szambem dennej, prostackiej, pustej, odzwierzęcej, karłowatej podkultury. "Spudelkowaliśmy" się całkowicie, a nasza słowiańska dusza kona w mękach. Wielcy Polacy w grobach się przewracają widząc, jak ich ofiarność, patriotyzm i bezwarunkowa miłość do Rzeczpospolitej idzie w piach.


Powiedział kiedyś Wielki Poeta Juliusz Słowacki:

"Polsko! Lecz ciebie błyskotkami łudzą!
Pawiem narodów byłaś i papugą,
A teraz jesteś służebnicą cudzą
– Choć wiem, że słowa te nie zadrżą długo
W sercu – gdzie nie trwa myśl nawet godziny:
Mówię, bom smutny – i sam pełen winy!"


Wyprawa Słowackiego do Grobu Agamemnona jest przyczynkiem do rozmyślania o własnej Ojczyźnie i powodem brutalnej krytyki upadku swojego narodu. Myślę, że każdy uczciwy Polak powinien odbyć dokładnie taką samą wyprawę. Od 25 lat mamy do czynienia z niesamowitą nawałnicą ściekowego amerykanizmu, nowomowy i szaleńczych teorii. Pławiąc się w tych pomyjach tracimy słowiańską duszę, a z nią najcenniejsze wartości: dumę, honor i godność Polaka. Z chorobliwym uporem małpujemy obce naszej słowiańskiej kulturze wzorce, brniemy w "prawdy" tworzone przez psychopatów i stadnie podążamy do zagród, w których "wiemy" kto jest dobry, kto zły, kogo hołubić, a kogo obszczekiwać, plugawić, opluwać, jakie wartości są "trendy", a jakie to staromodne, wywrotowe i szkodliwe gusła.

Tyle, że w tym sposobie
haniebnie się splugawiamy
... jako nałożnice obie.


Jedną nałożnicę (PiS) zastąpiła na teraz inna nałożnica - koalicja Tuska. I tak od wielu lat obie się wymieniają i oferują naszym wrogom swoje "usługi" w coraz bardziej perwersyjny sposób. Przeżyliśmy zabory i okupację, wnosząc do Europy, tworzone nad Wisłą nasze słowiańskie arcydzieła, czystą jak łza mową polską, która dzisiaj zupełnie zeszmacona została bełkotliwym angolizmem i feminatywami. Wrogowie Polski od zawsze twierdzili, jeśli chcesz zniszczyć naród, to zniszcz jego kulturę. Długo się to nie udawało, ale właśnie dzieje się ów wymarzony, wrogi nam scenariusz nakręcany przez lewacko - marksistowskie upiory tzw. zachodu. Niemały udział w tym przedsięwzięciu ma nasz "przyjaciel” zza oceanu – wielki, nadziany, tłusty, sprośny i zakłamany, pozbawiający nas  wszystkiego, co nasze, słowiańskie i polskie. Spadliśmy w tej relacji do roli "szczęśliwego" pucybuta, klozetowego zmywacza, pławiąc się w zupełnie obcym jazgotliwym, podkulturowym, anglosaskim rynsztoku. Nie byłoby tego, gdyby nie to, że znaczna część obywateli Rzeczpospolitej jest zaledwie polskojęzyczna, a Polska, polskość, polska kultura i historia to nic nie znaczące pojęcia, nic ich nie obchodzące. Żeby nic się w tej materii nie zmieniło, zadba komunistka Nowacka, powołana na odcinek edukacji, gotowa do gorliwego wypełniania "obowiązku" rugowania z młodych główek jakiś polskich "bredni" historycznych i kulturowych. Umiejętność przeczytania ulotki tabletki "dzień po" w zupełności wystarczy.


Po uszy tkwimy w europejskim neokomunizmie, który - w odróżnieniu od sowieckiego komunizmu - zmienił kolor z czerwonego na zielony. Komunizm ma to do siebie, że sam tworzy problemy, żeby je później "bohatersko" rozwiązywać. Sowiecki komunizm nie mógł sobie poradzić ze sznurkiem do snopowiązałek, słynnym "pogłowiem" trzody chlewnej i chronicznymi brakami w sklepach tak prozaicznych produktów jak np. papier toaletowy. Brukselski komunizm  ugina się po ciężarem tzw. dyrektyw, które są tak odkrywcze, jak to, że marchew jest owocem i rak rybą. Wybitni "eksperci" unijni debatowali o krzywiźnie ogórka i próbowali prostować banany. Ale clou tych psychopatycznych urojeń jest "zielona transformacja" i wykreowanie legendy o tym, że dzięki temu da się "odwrócić zmiany klimatyczne". Gwałt na rozumie... który się prawie udał. Bo nie brak kretynów, którzy uwierzyli, że skrawek globu o wielkości około 7 proc. całej ziemskiej powierzchni lądów (2 proc. powierzchni kuli ziemskiej) jest w stanie zatrzymać zjawisko propagandowo nazwane "płonącą" planetą. Cenzuruje się te wypowiedzi niepokornych naukowców, którzy z uporem powtarzają, że zmiany klimatyczne na Ziemi to proces trwały, trwający miliardy lat, zmieniający się cyklicznie i na który człowiek wpływ ma praktycznie zerowy. Lądolody na biegunach raz się topią, raz mrożą i jest to naturalny proces, który my jako ludzie możemy tylko obserwować i z pokorą przyjąć prawdę o tym, jak nic nie znaczący jesteśmy wobec Natury. Ale klimatyczne brednie są złotą żyłą dla wielkiego kapitału, który znalazł branżę bardziej zyskowną od zwykłej energetyki.


Trwa operacja utworzenia systemu globalnego zniewolenia całych społeczeństw. Na razie jeszcze to głównie niewolnictwo mentalne, ale akcja wdrażania niewolnictwa majątkowego wchodzi właśnie w fazę realizacji. Już dziś prawo własności przestaje istnieć - patrz unijne dyrektywy klimatyczne dotyczące budynków mieszkalnych i eliminowania prywatnych samochodów. Nie będziesz mieć niczego i będziesz szczęśliwy - radziłbym każdemu dobrze sobie to hasło zapamiętać. Dopóki ludzie nie zrozumieją (a chyba nie zrozumieją nigdy), że media nie informują (raczej dezinformują) i służą garstce rządzących milionami zmanipulowanych ludzi, dopóty będziemy się pogrążali w niewolnictwie. Pisałem o tym już kilka lat temu, w cyklu o Great Reset, traktowanym wtedy z niedowierzaniem i rezerwą z pogranicza fantastyki. Ta "fantastyka" właśnie realnie się dzieje.


A Polska? Jest dla mnie haniebne, że maszerujemy w tym pochodzie błaznów, będąc w swoim błazeństwie niekiedy prymusem. O gangu Tuska i produktom politykopodobnym w gatunku Hołowni czy peeselowskiego pipolka nie ma nawet co wspominać, ale żal pozostaje wielki wobec PiS, który przez osiem lat nie stworzył trwałych fundamentów państwa na miarę czterdziestomilionowego narodu w środku Europy. Fundamentów powiadam, bo nikt realnie nie mógł oczekiwać wielkiej budowli wobec, oczywistych przeciwności z zewnątrz i od wewnątrz. PiS stworzył fundamenty z dykty i tektury, tak "mocne", że Tuskowi zajęło niecałe dwa miesiące, żeby wszystko to obrócić w pył. Dziś politycy PiS i partyjny beton wyborców wylewa krokodyle łzy, że tyle dobrego zrobili, a wybory zostały przegrane. Zero w tym wszystkim refleksji i stawienia się w blasku prawdy. A to wy -  pisowscy patrioci od siedmiu boleści - jesteście winni temu, że Polską dziś rządzą bandyci, zdrajcy i miernoty intelektualne. Niewiele jesteście od nich lepsi, biorąc na wagę covidowe kłamstwa i nadgorliwość kosztującą życie 200 tys. Polaków. Licząc także obrzydliwą, przeznaczoną dla ostatnich idiotów propagandę, ukraiński obłęd amoku, wojenne podżegania i rolę klozetowego pomywcza w relacjach z USA. Na deser... "słudzy Ukrainy". A to tylko część grzechów głównych partii z Nowogrodzkiej, które - niestety - przeważają szalę wagi na niekorzyść pozytywów, których - co tu dużo gadać - wielu nie ma.


Co dalej? Ano nic. Jeżeli w Europie nie wydarzy się jakaś wielka "wiosna ludów" to jesteśmy straceni. Stefan Kisielewski powiadał: "To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać". Poszedłbym o krok dalej: my się w tej dupie już urządziliśmy. Polscy politycy, będący na sznurkach swoich partyjnych pryncypałów, sprzeniewierzają się każdej godziny idei wykonywania wolnego mandatu posła i klepią wyuczone partyjne formułki do doslownego porzygu. Inną sprawą jest ich poziom intelektualny, będacy czymś pośrednim między gimbazą a schizofrenią. Ich jedyną rolą jest głoszenie propagandy partyjnej i podtrzymywanie ogólnoeuropejskiej narracji strachu  wojennego. Próba straszenia covidem przyniosła nadspodziewanie dobre wyniki, zatem voila: straszenie wojną, Rosją, Putinem jest znakomitym powodem szachowania społeczeństw. W przerwach jest "płonąca planeta" ...  i tak historia kołem się toczy, a niewolnicy zachowują się niewolniczo. Wydatki na zbrojenia nakręcają koniunkturę producentów, a dla tych co kupują (jak Polska) usprawiedliwiać będą pauperyzację społeczeństwa, bo tak trzeba "żeby ruskie bomby nam na łby nie spadały". Jakoś tylko nikt nie odważy się wspomnieć, że stara ekonomiczna prawda głosi, iż wydatki ponad 2 proc. (stąd natowski zapis o 2 proc.) budżetu państwa na zbrojenia prowadzą do nieuchronnego krachu gospodarczego. Zwłaszcza, kiedy zakupy zbrojeniowe są kredytowane. Nagłaśniana histeria o nadchodzącej wojnie i potrzebie zbrojeń jest wypisz - wymaluj kalką narracji covidowej, w której teraz, po Big Pharmie, kokosy zgarną korporacje zbrojeniowe. Kto straci? Nietrudno zgadnąć, niestety.



Ale nie tylko w tym obszarze wycisną nas jak cytrynę. W kolejce już stoją szaleńcy klimatyczni od wiatraków, pomp ciepła, paneli, domów zeroemisyjnych i elektrycznych wozideł, które wymyślone i produkowane już 120 lat temu, okazały się kompletnie nieprzydatnymi bublami. Będzie nas to kosztować gigantyczne pieniądze plus równie wielkie koszty likwidacji kopalń i elektrociepłowni węglowych. Plus koszty i kredytowana budowa elektrowni atomowej. Mówimy - przypomnę - o kraju węglem stojącym, który energetycznie ma prawie wszystko, żeby być samowystarczalnym. To, co się dzieje w głowie nie mieści. Po prostu. Równolegle odbywa się demontaż rolnictwa, polski przemysł w zasadzie nie istnieje, o CPK, rozbudowie portów i szeroko pojmowaną Polską jako centrum handlu wschód - zachód możemy zapomnieć. Staniemy się śmieciową prowincją z odrzuconymi gdzie indziej imigrantami - słynnymi już "lekarzami" i "inżynierami" wyróżniającymi się mocną opalenizną. Z ukraińskimi mafiami i gangami, uważających Polską za swoją ziemię obiecaną a Polaków za podludzi.


Nie wiem, czy to wszystko  da się jeszcze zatrzymać. Obawiam się, że nie, ale to nie znaczy, że wszelkimi możliwymi środkami nie należy walczyć o zmiany w Polsce. Przede wszystkim należy zlikwidować partyjniactwo, które Polskę niszczy i stanowi źródło politycznej korupcji. Ordynacja wyborcza musi być tak skonstruowana, żeby poseł na Sejm pełnił rolę służebną wobec swoich wyborców, czyli rzeczywiście - nie fikcyjnie - wykonywał wolny mandat posła. Pępowinę łączącą posła z jego partyjnymi pryncypałami należy raz na zawsze przeciąć. Partie polityczne muszą być partiami - nie politycznymi sektami, pasożytującymi na budżecie państwa. Dlatego trzeba radykalnie zmienić sposób finansowania partii politycznych. Prezydent, wybierany w wyborach powszechnych mianuje premiera i poprzez niego nadzoruje rząd. W Sejmie zasiada góra 200 posłów, Senat jest zupełnie zbędny. Instytucja referendum staje się głównym czynnikiem regulującym prawo i sprawy istotne dla państwa. Polityka zagraniczna ukierunkowana jest na zachowanie maksymalnie możliwej suwerenności i podmiotowości w relacjach międzynarodowych. Dążymy do utworzenia Wielkiej Unii Narodów Słowiańskich. Jeżeli ktoś chce to nazywać panslawizmem w sensie pejoratywnym, to niech będzie uprzejmy zauważyć, jak historycznie ten "demokratyczny" zachód niszczy słowiańską kulturę i od wielu, wielu lat wbija kliny niezgody między słowiańskie narody. I odpowie sobie dlaczego tak się dzieje. Dlaczego Hitler najpierw chciał wymordować Żydów, a zaraz po tym Słowian. Reasumując, tak czy owak za wszelką cenę musimy wygrzebać się z europejskiego psychiatryka i rzucić robotę klozetowego u spasionego, zakłamanego amerykańskiego wieprza.


Na koniec mała, ale poważna uwaga. Dosłownie jednego dnia, jak nożem uciął, ścierwomedia przestały (dez)informować o ludobójstwie w Gazie. W myśl starej prawdy, że jak się o czymś nie pisze, to tego nie ma. Tymczasem wciąż trwa największe po II WŚ masowe ludobójstwo rękami amerykańskiego bękarta na Bliskim Wschodzie. Tak wygląda "zachodnia demokracja" - przemoczona gigantyczną hipokryzją, w której jedne zabijanie jest dobre i demokratyczne, a inne to dyktatura i imperializm. Nie trzeba krematoriów i obozów śmierci - wystarczy propaganda śmierci. Odbywająca się zresztą wielopoziomowo, że wystarczy wspomnieć o propagowaniu aborcji jako wręcz mody i współczesnego trendu dla "nowoczesnej" kobiety. Niech każdy sobie odpowie w jakim celu ta "moda" jest promowana - odpowiedź jest naprawdę prosta. Taka jest oto miara manipulowania ścierwomediów, do których dołączył Salon Jastrzębowskiego, mordując niezależne, wolne blogi i publicystykę polityczną, czyli duszę platformy tworzonej ongiś przez państwo Igora i Bognę Janke.


Dlatego jest to moja ostatnia notka salonowa. Zastrzegam sobie prawo do sporadycznych komentarzy i jakiś  - być może - krótkich wpisów, ale nie widzę już żadnej możliwości kontynuowania blogerskiej działalności w tym miejscu. Prawdopodobnie inwigilowanym i kontrolowanym przez służby. Rojącym się od mętów, prowokatorów i betonu politycznego po obydwu stronach wojny polsko - polskiej. Zamierzam na poważnie zając się czynną działalnością społeczno - polityczną, pisząc jednocześnie felietony w zupełnie innym miejscu. Polska jest w potrzebie, za dużo mam w sobie energii, żeby siedzieć bezczynnie. Każdemu tutaj to radzę -  przestańcie karmić ten żałosny przybytek, będący formalną własnością "dziennikarza", który wypromował się na obrzydliwej sprawie mamy Madzi.

Panie i Panowie Blogerzy i Komentatorzy, z którymi nadawałem na tych samych falach, a czasem się nie zgadzałem (nie wymienię imiennie, ale mniemam, że Ci, których mam na myśli doskonale odgadną moje intencje). Głęboko doceniam Waszą sztukę blogerską, wiedzę i umiejętności publicystyczne: dziękuję! Był to dla mnie zaszczyt z Wami rozmawiać, polemizować, czasem się sprzeczać. Życzę dużo zdrowia i wolności. Zakończę słowami wspomnianego już Wielkiego Poety, będące jakże aktualnym drogowskazem ...


O Polsko! póki ty duszę anielską
Będziesz więziła w czerepie rubasznym;
Póty kat będzie rąbał twoje cielsko,
Póty nie będzie twój miecz zemsty strasznym!
Póty mieć będziesz hienę na sobie —
I grób — i oczy otworzone w grobie.









 

kemir
O mnie kemir

Z mojego subiektywnego punktu widzenia jestem całkowicie obiektywny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka