Prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk z SLD zaproponował, aby miasto finansowało zabiegi in vitro dla swoich mieszkańców cierpiących na niepłodność. Rozpoczął tym samym małą lawinę. Pomysł podchwycili kolejni lewicowi samorządowcy z Poznania, Wrocławia, czy Gniezna. Propozycja jest dyskutowana w wielu środowiskach lokalnych i na ogół się podoba.
Mam małą satysfakcję, że do tej pozytywnej lawiny też dołożyłem swój kamyczek. Przeszło rok temu. W kampanii samorządowej, gdy ubiegałem się o funkcję prezydenta Warszawy proponowałem, aby miasto finansowało zabiegi in vitro. A także refundowało środki antykoncepcyjne. Pomysł miał również na celu zachęcenie mieszkańców do meldowania się i płacenia podatków w Warszawie. Był więc propozycją inwestycji a nie wydatków.
Dzisiaj dowiaduję się z prasy tego, co rok temu wyczuwałem. Część samorządowców z SLD projekt akceptowała, ale patrzyła na niego z przymrużeniem oka. Liczyli na to, że rząd sprawę in vitro szybko ureguluje na poziomie ustawowym. Tak się nie stało. Jest to pewien przyczynek do dyskusji nad przyczynami obecnego kryzysu SLD.
Cieszę się jednak, że mogłem rzucić jeden z pierwszych kamyczków do tej lawiny. I na zawsze zapadnie mi w pamięci entuzjazm młodzieży podczas debaty na UW, kiedy zgłosiłem te postulaty.
