W Afganistanie i w okolicach zbliżonych do dwowództwa polskiej armii musiało być ostatnimi czasy rzeczywiście cieplutko, jesli nie rzec - upalnie.
Świadczą o tym nastąpujące po sobie zdarzenia.
- Afgańska bitwa,
- śmierć Ambrozińskiego -
- paniczna podróż czołowego lansera do Afganistanu
- publiczna wypowiedź gen. Skrzypczaka.
- i niewspółmierna skalą do tych słów, histeryczna reakcja MON-u
Czego jak czego ale fermentu w armii - to fleciki z PO potrzebuja jak kolejnej dziury w moście. Należy przypuszczać, że ekspresowa i nagła podróż premierzyny do dalekiego kraju - nie była li tylko czysto PR-owskim zagraniem.
Prawdopodobnie Tusk poleciał tam gasić pożar.