weronka weronka
95
BLOG

Opozycja. Podziemie

weronka weronka Polityka Obserwuj notkę 50

Niby wszystko jest jak było. Spotykam tych samych ludzi, którzy mówią to samo, chodzę po tych samych ulicach, słucham muzyki, oglądam spektakle. Kucharz gotuje, kelnerka jest miła i uśmiechnięta, pani na targu jak zwykle zmęczona. Trzeba złożyć zeznanie podatkowe, policja wlepia mandaty za wykroczenia drogowe. Obrazki codzienne.

A jednak zmieniło sie wszystko. Władze mojego kraju są przeciwko mnie, publicyści opisują nieistniejącą "rzeczywistość", a autorytety przestały nimi być. Nie pojmuję, jak reakcje ludzi po tragedii narodowej mogą być tak całkowicie opacznie tłumaczone. Przecież ich interpretatorzy nie są niewidomi, nie wzięli się z innej planety, a tak się zachowują. Mogłabym wymieniać różne przykłady całkowicie nieadekwatnych ocen, od zarzutów o chorobę psychiczną po, jak określił to wczoraj Krzysztof Daukszewicz, koncepcję lansowania się ludzi przed Krzyżem. Dziś przy okazji doniesień o przemieszczeniu nieopodal osób tam czuwających media podały, że jedna z nich była poszukiwana. News zabrzmiał, jakby ta osoba była ścigana za złamanie prawa. Poźniej okazało się, że poszukuje jej rodzina, być może w celach spadkowych.

Początkowo "królowały" koncepcje, że ludzie czuwający przed krzyżem są bojówką PiSu, nastepnie dopatrywano się inicjatywy ojca Rydzyka, mimo, że ten nawoływał do przeniesienia krzyża; potem, kiedy konsekwentnie i ewidentnie okazywało się, że nie mają niczego wspólnego z żadną organizacją, przestrzegano przed "rodzącym się kultem jednostki", a ostatnio pojawiła się koncepcja, że chcą w ten sposób zdobyć indywidualną sławę i popularność. Nie pojmuję prezentacji niezrozumienia dla tych osób. Przecież to jest reakcja najbardziej oczywista z możliwych.

Wydarzyła się tragedia. To jest ta podstawowa informacja tłumacząca wszystko. Przed tą tragedią nikt nie zbierał się przed Pałacem. O rozmiarze tej tragedii świadczy, że nic podobnego nie spotkało żadnego z krajów Europy. Ta tragedia miała miejsce raptem cztery miesiące temu.

Kiedy w wypadku samochodowym zginęła Lady Di, opłakujące ją tłumy modliły sie i śpiewały przez wiele miesięcy, a i dziś zbierają się w przeróżnych miejscach kojarzących się z nią. Jej polityczni wrogowie nawet nie pomyśleliby o tym, aby nazywać ich oszołomami czy twierdzić, że prezentują zachowania patologiczne. Ale w Anglii jest demokracja. Ta demokracja w Polsce, pod rządami obecnych władz, zakrawa na farsę.

Opłakujący ofiary tragedii narodowej stali się paradoksalnie dla władz, dla dziennikarzy i popularnych artystów wrogiem publicznym nr 1, a politycy i publicyści prześcigają się w ich krytykach, twierdzą, że nie maja oni prawa prezentowac publicznie żałoby; że powinni schować siebie i symbol religijny, wokół którego się zgromadzili. Prowadzą krytykę tak zmasowaną, że doprowadza do aktów wandalizmu w innych zupełnie miejscach w wykonaniu ludzi, którzy uwierzyli ich przekazowi, bo przecież byli dla niech autorytetami i są nadal. Pytam: a czemuż to? Skąd nagle pomysł, aby symbole, w tym religijne, miały znikać z przestrzeni publicznej?! Czy maja zniknąć wszystkie, aby "dało się" usunąc własnie ten konkretny, który przeszkadza? Aby stał się tylko jednostkowym przypadkiem wśród innych, usuwanych. Kilka dni temu został podpalony Krzyż papieski w Bydgoszczy, do tego doprowadzają obecne władze centralne wraz z rzeszą publicystów je popierających.

O tej tragedii nie da się tak od razu zapomnieć. Nie wystarczy zapalić lampkę, uczcić minutą ciszy i ruszać dalej w wesołym pochodzie ciesząc się ze skuteczności kampanii, która doprowadziła do wygrania wyborów. Zasada "the winner takes all" w tym akurat przypadku nie działa. Owszem, zginął przeciwnik polityczny zwycięzcy, ale to za mało, aby usprawiedliwić brak zrozumienia dla ludzi w żałobie. 

 

 

weronka
O mnie weronka

Apel Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010 Cytaty: "Komuna zaś, odkąd się stała lewicą jest demode" Stary ŚWIĘTA DLA POWODZIAN

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka