oposy ostronosy oposy ostronosy
1104
BLOG

History of Poland - sources, vol 1.

oposy ostronosy oposy ostronosy Polityka Obserwuj notkę 91

Miarka się przebrała. Poszedł dziś tekst Coryllusa o źródłach i ich wydawaniu. I tu trzeba powiedzieć na marginesie parę słów na temat wydawania źródeł - a raczej niewydawania - w językach tzw. konferencyjnych.

Będzie tak krótko jak to możliwe. I będzie szarża.

1. Trzeba wydadać źródła do historii Polski po angielsku.

2. Trzeba to robić, bo - pomijając wpływy propagandy, doktryny itd. - historycy naprawdę lubią źródła. Skazując historyków zagranicznych na korzystanie z opracowań dotyczących Polski - w sytuacji gdy znajomość niemieckiego, francuskiego lub rosyjskiego pozwala im korzystać z oryginalnych źródeł do historii Niemiec, Francji, Rosji i spraw, w których te kraje były uwikłane - to największy błąd jaki można zrobić.

3. W szczególności, źródła lubią w osobliwy sposób historycy brytyjscy, którzy powinni być zapewne głównym celem naszych działań. Ich model nauki opiera się pewnym sensie na patologicznym stosunku do źródeł. Nie tylko z powodu ich wartości, ale ze względu na to, że dobre rozeznanie w źródłach umożlwia nawalanie się z konkurencją i zakładanie dźwigni innym historykom. A ta konkurencja i dźwignie, to drugi punkt oparcia tego modelu. Niemożność nieprzeczytania dostępnych źródeł i umiłowanie do przekomarzania sie, to ich słabości, które powinniśmy wykorzystać: udostępniając im te źródła.

4. Nie należy przy tym przypadkiem zakładać, że ze względu na tę słabość nauczą się polskiego. Aż tak dobrze nie jest. Status Polski jako przedmiotu badań nie jest taki, żeby należało to zakładać. Dodatkowo: udostępniając źródła w języku angielskim można ten status zmienić, ponieważ jak wiemy ze znajomości nauki brytyjskiej, najprostszym sposobem na założenie dźwigni temu kto korzysta z tłumaczeń, jest przyszpanowanie znajomością oryginału. Gdy pojawija się tezy oparte o nasze tłumaczenia, pojawią się padlinożercy, którzy zapłoną żądzą znajomości oryginału - żeby te tezy obalić. Ale tu już pojechaliśmy dość grubo.

5. Nie ma innego sposobu.

6. Nie istnieje droga na skróty.

7. Nie, naprawdę nie istnieje.

8. Bardzo ważne: nie istnieje ktoś taki jak Norman Davies.

8. Istnieją działania uzupełniające: wydawanie tzw. "companionów" czyli wprowdadzeń do różnych tematów związanych z Polską. Natura companionów zakłada jednak mocne opanowanie tematu przez autora i pierońską zwięzłość. Tutaj wplatamy motyw obawy o odpowiednio wykwalifikowanych do pisania takich rzeczy - i sprawnych warsztatowo, jeśli chodzi o język - historyków.

9. Takie rzeczy - companiony i źródła - trzeba umieć wydać na ich rynku. Wprowadzić do recenzji w pismach naukowych, które to recenzje pełnią tam funckję realnej weryfikacji, a nie wzajemnego smyrania się po brzusiach - jak bywa to niestety w niektych krajach Europy Środkowej.

10. To wszystko dotyczy tylko i wyłącznie przepychanki na specyficznym polu jakim jest historia ujmowana jako gałąź wiedzy akademickiej - profesjonalnej i popularyzowanej. Jako takie, nie znosi to problemów emisji zjawisk popkulturowych i innych. Ale w ramach tego wycinka, którego dotykamy - patrz pkt 5 i 6. Jeśli chcemy dostać się ze swoimi faktami do zachodnich historyków (sądzę, że a la longue warto to zrobić): musimy dać im materiał źródłowy i companiony.

Zapraszam do batożenia,

docent.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka